Ważna notka pod rozdziałem!!! Proszę o przeczytanie jej!
*Diana's POV*
Znalazłam się w jakimś domu. Czyli to najprawdopodobniej był mój dom... Miał ciekawe rzeczy, które pierwszy raz widzę na oczy. Zaciekawiło mnie duże, płaskie, czarne pudło w pewnym pomieszczeniu... Było tam coś, co przypominało kanapę lub sofę, ale nie chcę zgłębiać... Podeszłam do tego "pudła" i dotknęłam je dość sprawnie. Nic się nie stało, więc pomyślałam, że chyba działa inaczej... Rozejrzałam się za czymkolwiek i zobaczyłam coś, w po dobie do jakiegoś przełącznika...
Był tam taki czerwony przycisk, na którym pisało "Turn On"...
- Trzeba było tak od razu! - Powiedziałam sama do siebie, po czym wcisnęłam przycisk, a ekran rozbłysnął się światłem i pokazywał coś niezrozumiałego dla mnie... Słowa rozumiałam, ale nie wiedziałam o co chodzi... Były tam dwie dziewczyny, które mówiły:
"A może jednak pójdziemy inną drogą?"
Powiedziała to jakaś dziewczyna... Wyglądała na mój wiek, ale niczego nie jestem pewna... Strasznie się bała, wiem to...
"Natalie nie panikuj... Tędy też dojdziemy do domu!"
Powiedziała to druga dziewczyna, która szła z tą pierwszą w jakimś ciasnym, ciemnym pomieszczeniu na ulicy... Pewnie jakiś zaułek... Kiedy one tak szły, za nimi szedł ktoś jeszcze... Może on chce im pomóc?
"Carly ja mam wrażenie, że ktoś za nami jest..."
Obejrzała się i krzyknęła, kiedy jej koleżanka, tak myślę, upadła na ziemię... Ona przy niej klękła i starała się obudzić, lecz w jednej chwili jej ciało podniosło się, a ona została rzucona na ceglaną ścianę zaułka... Przyległ do niej jakiś facet i zaczął wodzić rękami po jej biodrach i nogach w okolicy miejsca intymnego... Zobaczyłam, jak łzy cisną się jej do oczu, a nawet ja sama poczułam się smutna...
"Czego ode mnie chcesz?"
Ona się go bała i to było najbardziej zauważalne... Moje mięśnie również się spięły tak, jakbym przeżywała to samo co ona...
"Głupiutka... Najpierw cię tutaj zgwałcę, a później skatuję... A z twoją koleżaneczką zrobię podobnie..."
Oh! Jak ja go nienawidzę! Co ta dziewczyna mu zrobiła?! Podejrzewam, że pod słowem zgwałcić i skatować, kryje się coś przerażającego...
"Proszę cię, nie rób mi krzywdy... Błagam cię..."
Płakała bardziej, kiedy zdarł z niej sukienkę... Zakryłam ręką buzię, a z oka poleciała jedna łza... Po chwili była całkiem naga, ale nie poddawała się i starała się go odepchnąć...
"Będziesz głośno krzyczeć, kiedy będę cię rżnął?"
Ona mu nie odpowiedziała, tylko zaczęła płakać jeszcze bardziej. Przycisnął nadgarstki do ściany. Krzyknęła, kiedy on wykonał gwałtowny ruch w przód... NIE! Ja tego nie będę oglądać! Wcisnęłam ten sam przycisk, a "pudło" znów było całkowicie czarne... Usiadłam na tej sofie, którą w tym momencie postanowiłam zgłębić... Była wygodna, więc się oparłam, a kolana podkuliłam pod brodę... Łzy poleciały po moich policzkach, ale sama nie wiem dlaczego... Poczułam się taka smutna, kiedy widziałam, jak ta dziewczyna cierpi... Nawet nie wiem, czy coś się takiego wydarzyło kiedykolwiek naprawdę...
A co, jeśli tak? Co, jeśli to się dzieje codziennie? Co, jeśli to się przytrafi kiedyś mnie? Samo patrzenie na takie coś, było straszne, a co dopiero możliwość przeżycia tego naprawdę... Na samo myślenie o tym ciarki przeszły przez moje ciało... Poważnie muszę przestać o tym myśleć, bo sfiksuję... To mało prawdopodobne, że mi się to stanie jeśli będę uważała...
- I znowu!!! Czy po zobaczeniu tego, nie potrafię już myśleć o czymkolwiek innym?! - Krzyknęłam to na cały dom i wstałam z tej całej sofy, która zyskała u mnie dużo plusów. Postanowiłam sprawdzić resztę pomieszczeń, które nadal czekały. Weszłam w drzwi po mojej prawej, a tam zastałam coś w po dobie do wielkiej szafy... Podeszłam do niej, otworzyłam ją i zobaczyłam mnóstwo jedzenia... I w tym momencie mój brzuch zaczął burczeć... Grymas wślizgnął mi się na twarz, a ja znów popatrzałam się w stronę tych wszystkich produktów... Wzięłam coś podłużnego i żółtego, ale nie wiedziałam co z tym zrobić...
- To banan Diano... - Powiedział to ktoś za mną, a ja ze strachu pisnęłam i uciekłam w kąt pomieszczenia...
Nie patrz się, nie patrz się, nie patrz się!!! - Mówiłam sobie w myślach, ale poczułam czyjeś ręce na ramionach, które powoli mnie odwracały do siebie, a ja piszczałam jak nienormalna... Zamknęłam szybko oczy i ścisnęłam je, jakby ten ktoś przez to miał zniknąć...
- Diana, przestań piszczeć i otwórz te oczy do cholery! Nie poznajesz mnie? - Co? Skąd ja mam go niby poznać? Ale jak kazał to je otworzę, bo nie chcę, żeby zrobił mi krzywdę... Ale to, co tam ujrzałam było nieprawdopodobne!
- Gabriel?! - Powiedziałam słabo, po czym widok zastąpiła ciemność...
Obudziłam się w całkiem innym pomieszczeniu... Byłam na czymś miękkim, a w dodatku coś mnie otulało... Nie chciało mi się otwierać oczu, bo było mi tak wygodnie...
- Diana wstawaj... Koniec spania. - Powiedział to ktoś, a ja ze strachu wyskoczyłam z tego miękkiego czegoś i uciekłam ponownie w kąt...
- Nie wygłupiaj się! Chodź tu! - Ale ja ani drgnęłam... Dopiero teraz skojarzyłam, że to Gabriel. On się zmienił... Już nie jest taki sam jak kiedyś... Ale skoro jestem z nim sama, to mogę się ukazać, tak? Dobra! Chciałeś, to masz! Kiedy wstałam i zmierzyłam go wzrokiem, on uśmiechnął się dziwnie... Nie widział moich skrzydeł, więc użyłam na nich transformacji, żeby go postraszyć... Wybrałam takie czarne, wręcz jak smoła.
Widziałam jak ruszył w moim kierunku, ale rozłożyłam swoje skrzydła, a on stanął po czym się cofnął... Podniosłam do siebie rękę, którą napięłam, a ona zaczęła się elektryzować... Zaczęłam ją oglądać. Jego oczy powiększyły się do wielkości piłki tenisowej...
- Diana, spokojnie, to ja... - Oj, nagle taki miły się zrobiłeś...
- I co mi po tym, że to ty? Świetnie sobie radziłam przez te dwa lata bez ciebie i nawet było lepiej! - Starałam się brzmieć groźnie, co mi jak najlepiej wychodziło, bo byłam teraz wkurzona... Również rozłożył swoje skrzydła... Wyglądały trochę zabawnie w porównaniu do moich, bo były dwa razy mniejsze i do tego szare jak zapamiętałam... Wyciągnął swoją rękę w geście obrony, a ona zaczęła się świecić... Zaśmiałam się na jego marny chwyt przestraszenia mnie, bo byłam od niego o wiele silniejsza...
- Diana nie zbliżaj się do mnie, bo ci zrobię krzywdę... - Starał się mnie przestraszyć czy zachęcić? Bo już sama nie wiem... W każdym razie, ruszyłam z miejsca, a on się bardziej spiął... Ale ku jego zdziwieniu nie zmierzałam do niego, tylko na coś, gdzie będę mogła usiąść... Kiedy znalazłam coś odpowiedniego, to usiadłam, a całą swoją uwagę skupiłam na moim przestraszonym bracie...
- Ty poważnie z tym "Nie zbliżaj się, bo zrobię ci krzywdę..."? - Zapytałam kpiąco, przez co spuścił głowę... To tyle?! Narobił dramatu, a teraz nie ma nic do powiedzenia? - Ha! Tak myślałam... Proszę skrzywdź mnie! Wiem, że tego chcesz! - Prowokowałam go, żeby mógł pokazać co umie... I udało się, bo wymierzył we mnie... Jego magia nie była na tyle silna, by zrobić mi jakąkolwiek krzywdę, a jedynie poczułam jakiś lekki ból w podbrzuszu... Teraz moja kolej... Zamachnęłam się ręką, a ciałem Gabriela rzuciło o ścianę. Wystrzeliłam z prądu, który przytrzymał jego nadgarstki i kostki przy ścianie... Nie poraziłam go, w żadnym wypadku... To był dopiero początek... Złączyłam ręce z tyłu i zaczęłam chodzić jakbym myślała... Bo rzeczywiście myślałam. Byłam rozdarta pomiędzy "wykop go i miej spokój", a "on jest twoim bratem i należy mu się szacunek". Jeśli teraz go wywalę, to będę miała możliwość bycia samemu i przemyślenia różnych spraw, a jeśli dam mu tę szansę, to będę skazana na jego towarzystwo... O nie! Ale i tak muszę go jeszcze trochę po torturować... Przypomniały mi się jego słowa sprzed dwóch lat...
- Pamiętasz może, co mi powiedziałeś dwa lata temu pod Wierzbą? - Zapytałam, podnosząc jedną brew do góry i wpatrując się w niego tępo... Wyglądał jakby się zastanawiał, ale ja wiedziałam, że on wie, ale tego się nie spodziewałam.
- Tak... No i co z tego? Teraz mnie już w ten sposób nie obchodzisz... Mam kogoś na oku i nie potrzebuję się zadowalać taką smarkulą jak ty... - Wzruszył ramionami, ale prąd dał o sobie znać, że nadal go trzyma, na co syknął. To, co powiedział było wielkim błędem, a zarazem ciosem dla mnie... Nigdy na nic nie liczyłam, ale wtedy miałam mały promyk nadziei, który teraz został zgaszony... - W ogóle, to się zastanawiałem po cholerę ci to mówiłem, ale NIGDY cię nie kochałem i kochać nie będę! - Czułam jak we mnie wrze, więc żeby nie przeciągać, chwyciłam jego bluzkę i użyłam daru zmiany nastroju. Z pewnego siebie przerodził się w przerażony i niezdolny do jakiegokolwiek samodzielnego ruchu...
- To po co mi to wszystko mówiłeś?! Chciałeś się zabawić moim kosztem?! - Wykrzyczałam mu w twarz z niedowierzaniem, bo rzeczywiście byłam nieźle zszokowana...
- Może... - Był przerażony, ale to przez ten dar... Inaczej by pewnie pyskował... Podciągnęłam go do góry i zaczęłam się kierować do wyjścia... Wyszłam z tego pomieszczenia i weszłam jakby do korytarza. Ujrzałam coś zygzakowatego, co prowadziło w dół, ale, że się bałam to rozsunęłam skrzydła i zleciałam na dół z hukiem. Schowałam je i to samo kazałam zrobić Gabrielowi, co szybko poskutkowało... Stanęłam przed wyjściem z domu i z całej siły pchnęłam brata w przód, co skończyło się tym, że ledwo nie upadł zbiegając po tym czymś zygzakowatym... Patrzał na mnie z pogardą w oczach, a ja się kpiąco zaśmiałam... Lecz przeszło mi po paru sekundach... Teraz spoważniałam, a moje oczy aż kipiały złością...
- Wynoś się stąd... - Popatrzał na mnie zdziwiony, ale się nie ruszył, przez co jeszcze bardziej się zezłościłam... - Powiedziałam wynoś się!!! - Ryknęłam i mimo wszystko nawet nie zauważyłam, kiedy przy nim byłam i wypchnęłam go z mojego terenu...
- Zobaczysz... Doigrasz się kurwa... - To ma być groźba?! On się chyba nie słyszał! On palcem nie zdąży kiwnąć, a będzie leżał sparaliżowany!
- Chcesz wojny? To ją dostaniesz, a teraz wynoś się z mojego domu i nie waż się tu wracać, bo gdy cię zobaczę, to twoim następnym domem będzie trumna, trzy metry pod ziemią!!! - Wzdrygnął się na to wszystko, ale posłusznie zaczął odchodzić w innym kierunku. Po chwili już go nie widziałam, a moja pewność siebie runęła z impetem w dół... Dopiero teraz zauważyłam, że ludzie patrzą na mnie dziwnie, współczująco, a zarazem z przerażeniem... Całym ciałem upadłam na chodnik i zaczęłam płakać... Miałam małą nadzieję, że on mnie jeszcze kocha, albo będzie traktować jak dawniej... Ale nie. On się zmienił... Co ja gadam, to ten świat go zmienił! Coraz bardziej płakałam, ale poczułam rękę na ramieniu... Przestraszyłam się, ale już spojrzałam na tę osobę, która przy mnie stoi... Była to dziewczyna. Na pierwszy rzut oka była ode mnie starsza, ale się zbytnio nie przejęłam... Miała brązowe, a może nawet czarne włosy i piękne oczy... Patrzałam na nią chwilę, aż nie pomachała mi ręką przed oczami przez co zwróciła na siebie moją uwagę...
- Co? Przepraszam zamyśliłam się... - Popatrzała na mnie z uśmiechem, ale nie skomentowała mojej nieuwagi.
- Jestem Camille, ale możesz mi mówić Cami. A ty jak masz na imię? - Zapytała z dziwną podejrzliwością w głosie, przez co mnie troszkę zbiła z tropu...
- Diana... - Wyszeptałam i spojrzałam na nią niepewnie, ale mogłam zobaczyć jak na jej twarz wstępuje uśmiech, a w jej oczach zagościły iskierki radości... W ogóle nie miałam pojęcia o co jej może chodzić...
- Chodź do domu Diana... - Złapała moją rękę, a ja poczułam ciepło... Teraz zauważyłam, że byłam zimna... Wstałam z jej pomocą i poszłyśmy do środka... To znaczy tylko ja poszłam, bo ona została przed domem niepewna...
- Jak chcesz to możesz wejść... Nie ugryzę. - Zaśmiałam się przy tym życzliwie, a ona mnie posłuchała wchodząc do domu... Usiadła na tej sofie i przyglądała mi się... Niby nic takiego nie robiłam, bo stałam i patrzałam czy mój braciszek nie zamierza się wrócić...
- Nie wróci Diana... No może nie teraz... - Odwróciłam się na jej słowa i stanęłam w miejscu... - Diana nie patrz się tak na mnie, tylko chodź usiądź... - Wskazała na miejsce obok siebie, a ja mimowolnie ruszyłam w jej stronę... Usiadłam, a ona patrzała na mnie z zachwytem w oczach...
- O co ci chodzi? - Już nie mogłam wytrzymać i zadałam to głupie pytanie wstając z miejsca...
- Diana, swoich poznaje się szybko... Widziałam całe zdarzenie z twoim bratem. Wtedy, kiedy go trzymałaś był przerażony, a gdy go puściłaś nerwy mu wróciły... Diana masz pojęcie kim jestem? - To gra zgaduj zgadula czy co?
- Em... Skąd mam niby wiedzieć? Znamy się od jakichś dziesięciu minut, a ty się mnie pytasz czy cie... - Nie dała mi skończyć...
- Ukaż mi się! - Krzyknęła w moją stronę, a ja poczułam jakby mi miało plecy rozerwać! Kiedy już przestało boleć, nogi ugięły się pode mną i upadłam przez to na kolana... Czułam coś ciężkiego na plecach,w więc starałam się odwrócić... Zobaczyłam swoje skrzydła. Czyli o tym mówił Michael... To tak mogę je przywołać... Ale zaraz! Skoro Camille je wywołała to znaczy, że...
- Jestem anielitką tak samo jak ty Diano... - Powiedziała to, po czym zobaczyłam jak ukazują się jej skrzydła... Podeszła do mnie i pomogła mi usiąść obok niej... Miałam tyle pytań, a żadnej odpowiedzi...
- Ale skąd ty wiedziałaś, że jestem anielitką? Przecież ci się nie pokazałam... - Popatrzała na mnie i uśmiechnęła się radośnie...
- Wiesz... Jak już ci mówiłam, swoich poznaje się szybko... Na przykład wiedziałam już wtedy, kiedy zmieniłaś bratu nastrój. Lub, kiedy go zepchnęłaś ze schodów z dość dużą siłą... - Gestykulowała przy tym rękoma marszcząc nos, a ja nie mogłam wytrzymać. Zaczęłam się przeraźliwie z niej śmiać, a ona zaczęła się śmiać ze mnie... Po chwili się opamiętałyśmy. Usiadłam i popatrzałam na nią z dużymi oczami...
- Cami... Możesz mi powiedzieć co to jest? - Wskazałam na czarne pudło, a ona popatrzała się na nie i z powrotem na mnie...
- To telewizor Diana... A wyprzedzając twoje następne pytanie to to, co w nim się pokazuje to filmy, bajki, pogoda, wiadomości i różne inne rzeczy... - Byłam zaciekawiona tym wszystkim... Czyli to był telewizor, a to co widziałam, to był najprawdopodobniej film... Ciekawe...
- A to na czym siedzimy, to co to jest? - Zapytałam coraz bardziej ciekawa tego wszystkiego, bo w końcu trzeba poznać świat...
- Zacznijmy od początku. To jest telewizja, to jest stolik do kawy, to jest sofa... - Przez myśl przeleciało mi "wiedziałam!". - To jest okno, to są drzwi, to są obrazy, to jest komoda, a to całe pomieszczenie to salon... - Mówiąc to wszystko, pokazywała na różne rzeczy, a ja starałam się zapamiętać jak najwięcej... Później poszłyśmy do innych pomieszczeń i dowiedziałam się co to kuchnia, sypialnia, łazienka, garderoba i to co się w nich znajduje... Byłam strasznie szczęśliwa, że nie wyjdę przy ludziach na idiotkę... Po całym obejrzeniu domu poszłyśmy na sofę, a Cami zadała pytanie, którego się nie spodziewałam...
- Słuchaj... O co chodziło tobie i bratu? O co się pokłóciliście? Jeśli mogę zapytać, no nie... Równie dobrze możesz nie odpowiadać... - Popatrzała się na swoje stopy i założę się, że były one w tej chwili najciekawszą rzeczą w tym pokoju... Dlaczego miałabym jej nie odpowiedzieć?
- To się zaczęło dwa lata wcześniej... On miał właśnie tutaj zejść, ale, kiedy ja się o tym dowiedziałam to uciekłam z domu... On mnie znalazł pod Wierzbą i wtedy powiedział, że mnie kocha i, że uświadamiał sobie to od piątego roku życia... Następnie mnie pocałował i w ogóle... Słodził mi coś o miłości i tym jak bardzo mnie kocha, to ja głupia w to uwierzyłam, choć i tak nie do końca, bo w końcu to mój brat... Ale teraz mi powiedział, że nigdy by nie pokochał kogoś takiego jak ja i, że taką smarkulą nie będzie się przejmował... To się wściekłam i zaczęłam go straszyć czarnymi skrzydłami i prądem... - Przerwałam, bo jej mina wyrażała przerażenie w stosunku co do moich słów... - Ale ja ci nic nie zrobię... To moja moc. Czarne skrzydła mogę poprosić w transformacji, a moc używam tylko na głupkach... - Uśmiechnęłam się słabo, ale widziałam jak jej ciało się rozluźnia... Uznałam to za dobry znak i uśmiechnęłam się szeroko...
- To dobrze! Ej... Zauważyłam, że twoja szafa jest pusta, więc ruszaj swoje zacne cztery litery i lecimy na zakupy! Aż się nie mogę doczekać na to bieganie od sklepu do sklepu! - Wykrzyczała to w takiej radości, że normalnie się przestraszyłam...
- A jak zapłacę? Mój opiekun mówił coś o jakiejś anielskiej karcie kredytowej czy czymś... - Powiedziałam po czym zaczęłam się za tym oglądać... Dojrzałam mieniącą się kartę na komodzie w przedpokoju... Była do niej dołączona karteczka... Od razu rozpoznałam pismo Michael'a...
"Tak jak obiecałem. Diano, korzystaj z tej karty, kiedy chcesz, tylko żebyś
używała jej rozważnie i nie wydawała na głupoty!"
Michael
Oczywiście wujku... - Powiedziałam w myślach, ale zaraz sobie przypomniałam jak dawno go tak nie nazywałam... Znowu poczułam się smutno, że go tak potraktowałam, ale wtedy ucieczka wydawała się najlepsza.
Przepraszam Michael... - Powiedziałam, a w mojej głowie usłyszałam jego głos...
~ Diana nie przepraszaj mnie, tylko baw się dobrze z Camille... A co do brata, to daj mu czas... - Słysząc go moje serce się rozświetliło... W pewnym sensie był dla mnie ojcem... Może nie prawdziwym, ale był ze mną od początku, za co go kocham i traktuję jak tatę...
Mam nadzieję, że bratu przejdzie, ale nie wiem co go napadło... - Znowu powiedziałam i ponownie go usłyszałam...
~ Ludzie go zmienili... Daj mu czas żeby sobie wszystko poukładał... Zobaczysz, że jeszcze przyjdzie cię przeprosić... - Zaczęłam się zastanawiać czy Michael ma rację, ale co za głupie podejście! Oczywiście, że ma! Przecież może patrzeć w przyszłość i widzieć te różne rzeczy...
Dziękuję za kartę i pamiętaj, że cię kocham Michael... Uwierz w to... - Powiedziałam do niego i usłyszałam odpowiedź...
~ Wierzę w to Diano... A teraz córe-uh-córciu idź się baw! - Wiedziałam, że trudno mu będzie to wypowiedzieć, ale ja wiem, że jeśli mnie kocha, to da radę... Już mu nic nie odpowiedziałam, bo uznałam, że to nie potrzebne. Wróciłam do żywych i spotkałam się ze zdziwionym wzrokiem Cami...
- Em... Rozmawiałam z opiekunem... - Ona tylko pokiwała głową, jakby nie tego nie było i otworzyła drzwi, żebyśmy mogły już wyjść... Dopiero teraz zauważyłam, że idziemy do auta... Tak, o tym też mi mówiła. W każdym razie wsiadłyśmy, a Cami ruszyła spod mojego domu w stronę sklepów...
- Do jakiego sklepu chcesz iść najpierw? - Zapytała mnie kiedy stałyśmy na czerwonym...
- Nie wiem, a jaki proponujesz? - Odwróciłam do niej głowę i uniosłam brwi...
- River Island, H&M, Primark, M&S, Dorothy Perkins, Zara, Mango, New Look, Macy's... Ale najlepszy to George! Po prostu go uwielbiam! - Słuchałam jej ze zdziwieniem, bo przecież to duży wybór... Akurat zapaliło się zielone i mogłyśmy jechać dalej. Pod centrum dotarłyśmy bardzo szybko, a nawet znalazłyśmy miejsce, by zaparkować samochód niedaleko wejścia. Nie wysiadłyśmy jeszcze z niego, bo Cami cały czas mówiła. - Jest też Boots lub Superdrug. W nich kupisz wszystkie potrzebne kosmetyki, takie jak szampon i odżywka, balsamy, szczoteczki do zębów, pastę, jakieś kremy, różnego rodzaju cienie, pomadki, tusze, pudry, lakiery do włosów i paznokci... No i oczywiście tampony lub, jeśli wolisz coś innego, to podpaski... - Zastanawiało mnie tylko jedno... Co to podpaski lub tampony?
- Po co mi te tampony lub podpaski? - Odwróciła się w moją stronę, a ja poczułam się jakbym zadała najbardziej idiotyczne pytanie świata...
- Twój opiekun nic ci nie mówił? - Była wyraźnie zdziwiona, ale co ja mam jej powiedzieć? Że moim opiekunem był facet i o takich rzeczach ze mną nie rozmawiał, bo nie potrafił?
- No właśnie nie... - Popatrzałam na swoje dłonie i zaczęłam się nimi bawić...
- O jejku... Czyli ciebie wychowywał facet? Mogłam się spodziewać, że niczego pożytecznego się nie dowiesz... Jak widzisz teraz jesteś w świecie ludzi i po części jeśli nie wyciągasz skrzydełek to jesteś człowiekiem... Ale tylko po części. No i jeśli już jesteś na ziemi to będziesz musiała żyć tak jak wszystkie kobiety żeby się nie wyróżniać. Hm... Co dwadzieścia osiem dni powinnaś dostawać okres, a trwać on będzie od pięciu do siedmiu dni...Okres to nie jest nic strasznego, ale bywa uciążliwy i musisz go kontrolować... Najlepiej właśnie podpaskami lub tamponami. Okres to nic innego jak nagromadzona krew, która będzie chciała się wydostać miejscem intymnym... - Powiedziała już trochę ciszej, choć nadal byłyśmy zamknięte w aucie.
- Oh... Czyli wypadałoby kupić... Dobrze chodźmy już. - Powiedziałam, po czym wyszłyśmy z auta zamykając je odpowiednio, a następnie zaczęłyśmy się kierować do galerii.
- Po co mi te tampony lub podpaski? - Odwróciła się w moją stronę, a ja poczułam się jakbym zadała najbardziej idiotyczne pytanie świata...
- Twój opiekun nic ci nie mówił? - Była wyraźnie zdziwiona, ale co ja mam jej powiedzieć? Że moim opiekunem był facet i o takich rzeczach ze mną nie rozmawiał, bo nie potrafił?
- No właśnie nie... - Popatrzałam na swoje dłonie i zaczęłam się nimi bawić...
- O jejku... Czyli ciebie wychowywał facet? Mogłam się spodziewać, że niczego pożytecznego się nie dowiesz... Jak widzisz teraz jesteś w świecie ludzi i po części jeśli nie wyciągasz skrzydełek to jesteś człowiekiem... Ale tylko po części. No i jeśli już jesteś na ziemi to będziesz musiała żyć tak jak wszystkie kobiety żeby się nie wyróżniać. Hm... Co dwadzieścia osiem dni powinnaś dostawać okres, a trwać on będzie od pięciu do siedmiu dni...Okres to nie jest nic strasznego, ale bywa uciążliwy i musisz go kontrolować... Najlepiej właśnie podpaskami lub tamponami. Okres to nic innego jak nagromadzona krew, która będzie chciała się wydostać miejscem intymnym... - Powiedziała już trochę ciszej, choć nadal byłyśmy zamknięte w aucie.
- Oh... Czyli wypadałoby kupić... Dobrze chodźmy już. - Powiedziałam, po czym wyszłyśmy z auta zamykając je odpowiednio, a następnie zaczęłyśmy się kierować do galerii.
*Przeczytałaś? >>>> Skomentuj! :)*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeej!
Nie wiem, czy rozdział był trochę śmieszny czy może głupi, ale jak go pisałam, to byłam myślami przy The Walking Dead ;)
Mam nadzieję, że rozdział jakoś pasuje i mam pytanko!
Spodziewałyście się takiego obrotu sprawy?
Szczerze mówiąc, to ja nie ;D
Jeśli już jesteśmy przy tych ważnych informacjach...
Wyjeżdżam! Na 3 tygodnie nad morze i nie mam pojęcia, czy będzie tam internet, więc chciałabym wam przekazać wiadomość, że rozdział 3 może pokazać się po moim przyjeździe, lub, jeśli będzie tam internet, to postaram się pisać na bieżąco! Wyjeżdżam w sobotę nad ranem, także 8 godzin drogi przede mną! Mam nadzieję, że poczekacie do tego czasu! :)
Także, mówię wam Nos Vemos, czyli Do Zobaczenia po Hiszpańsku!
I widzimy się w 3 rozdziale "Nieziemskiej". :* :* :* <3
Rozdział bardzo fajny i ciekawy :)) Staraj się poprawiać błędy powtórzeniowe i nie "patrzał" tylko "patrzył". Ogólnie to twój blog bardzo mi się podoba :D Weny ;3 Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńKocham <3 <3 Rozdział ZAJEBISTY :)) Jeśli mam się przyznać to nie spodziewałam się tego wątku z jej bratem, bo wiem, że uwielbiasz George'a XD
OdpowiedzUsuńPs. Wreszcie się pojawiłam w tym opo haha :D KOCHAM CIĘ ZA TO NORMALNIE <3 <3
Weny kochanie ty moje :**
Rozdział super ;) w niektórych momentach płakać ze śmiechu się chce XD weny skarbie :* ~ @annakalbar
OdpowiedzUsuńOgółem to już na samym początku masz ode mnie plusik za długaśne rozdziały! :D Jednak co jakiś czas widziałam błędy powtórzeniowe, a jako że jestem strasznie wrażliwa na to, więc musiałam zaznaczyć ten błąd.
OdpowiedzUsuńZauważyłam również, że często zmieniasz czas. Jedno zdanie w czasie teraźniejszym, kolejne w przeszłym. Osobiście na twoim miejscu przerzuciłabym się na czas przeszły, a jeśli już, to przełącz się na inne czasy dopiero w kolejnym akapicie.
W pierwszym rozdziale, na samym początku osobiście trochę irytowało mnie, że ciagle zaznaczałaś jaka to ta anielitka miała być niezwykła, choć rozumiem, że chciałaś tylko, żeby było to jasne, iż ma być kimś wielkim w przyszłości :)
Aha i coś chyba za dużo tych kropek na końcu zdania. No wiesz, zazwyczaj takie trzy kropki daje się raz na jakiś czas, a nie co zdanie.
Ale co do samego tekstu: ciekawy pomysł na opowiadanie, postaci również ciekawe i ogółem dodaję do obserwowanych, ponieważ jestem ciekawa, jak to się dalej rozwinie :)
I przepraszam, jeśli zabrzmiałam, jakbym się wymądrzała xd
Pzdr.
opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com
Przy okazji dodałam cię do blogów, które czytam, czyli do zakładki która u mnie zwie się Żniwiarze na Blogerze :))
UsuńDziękuję, że mi powiedziałaś co robię źle, jednak nie zawsze jestem w stanie zauważyć, czy rozdział jest perfekcyjny w 100%. Sama też nie lubię, jak pod rozdziałami widzę tylko "błędy powtórzeniowe", ale staram się jak mogę, by poświęcić swój czas, którego mam teraz naprawdę mało. Wiem, że niektóre osoby są na takie typu rzeczy uczulone, ale jestem z tych osób, co starają się zwracać na to uwagę, ale nie zawsze im to wychodzi.
UsuńPrzepraszam, że tak na ciebie naskakuję, ale mam ostatnio złe dni. :(
Z drugiej strony dziękuję, że mam nową czytelniczkę i cieszę się z tego powodu niezmiernie. ;) Oczywiście dziękuję również za dodanie mnie do twojej zakładki na blogu.
Ogólnie jeszcze raz dziękuję :*
Jasne, rozumiem, że nie każdy ma czas na poprawianie błędów i ogółem każdemu czasami się zdarza. Właściwie to polecałabym ci używanie "wykrywacza błędów" w edycji postów, który ma blogger, ale z tego co napisałaś, wnioskuję, że piszesz na telefonie?
UsuńWtedy na pewno trudniej jest pisać.
Mnie ogółem podoba się blog i cieszę się, że mogę go czytać :D
Pzdr.