poniedziałek, 22 września 2014

Chapter 8

*Diana's POV*

- Czym jesteś?! - Wydarł się na cały zaułek, a ja wiedziałam, że to zrobi! Jakby się nie mogło bez tego obejść. Uderzyłam go lekko w ramię by się zamknął. 
- Aniołem jestem. Słuchaj to nie miało tak wyglądać i to w pierwszy dzień naszego spotkania, ale dowiedziałeś się z chłopakami przez ten teleport. Ja myślałam, że nie będę musiała wam tego pokazywać i że wszystko będzie dobrze, ale widok Harry'ego, który całuje jakąś laskę na moich oczach i nawet jej nie odpycha był dla mnie, jakby mi ktoś wbił nóż prosto w serce. Ja nie mogłam na to pozwolić tym bardziej, że ona była Upadłą, a ja mam się takich pozbywać... - Zaczęłam płakać, bo już nie wiedziałam co mam powiedzieć... Wszystko legło w gruzach.


 Ledwo poznałam Liam'a, a już stracił do mnie zaufanie, jeśli w ogóle mnie nim darzył. Myślałam, że sobie poszedł, bo nastała cisza, która nie była zbyt przyjemna. Nagle poczułam silne ramiona, które przytuliły mnie do siebie. Zdziwiłam się, bo myślałam, że zostałam sama. 
- Czy ty kochasz Harry'ego? - No i jestem w kropce. Co ja mam mu powiedzieć? Sama nie wiem! Od chwili, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Harry'ego byłam jakaś dziwna. I jeszcze to, jak się czułam, gdy go zobaczyłam z tą Upadłą. To był dla mnie szok. Czułam się wykorzystana i wprowadzona w błąd. 
- Nie wiem Liam... Ja nie znam czegoś takiego jak miłość. Nikt mi o tym nie mówił. Ale u nas zasada jest taka, że anioł nie może pokochać śmiertelnika. Ja nie mogę sobie na to pozwolić. Nie wiem od czego nawet zacząć. Kiedy jest przy mnie wesoły, to ja też jestem wesoła. Kiedy smutny to ja też. Kiedy on płacze to i ja płaczę. Kiedy patrzy mi w oczy to widzę te iskierki szczęścia. Ja, kiedy widzę go całego jestem szczęśliwa, ale to co się stało dzisiaj... 
- Nic więcej nie mów, Harry jeszcze wiele sobie musi uświadomić. Pokaż mi te skrzydła, jeśli rzeczywiście je masz. - Teraz zwątpiłam, ale wcześniej zobaczyłam jego dane i wskazywały na człowieka. Ale jeśli prosi to to się stanie. Odsunęłam się od niego, po czym rozłożyłam swoje skrzydła. Czułam, jak ich ciężar mnie przytłacza, jednakże nie tak bardzo. Spojrzałam powoli na Liam'a, który wyglądał na... Oczarowanego? Nie wiem dokładnie, ale na takiego wygląda. Myślałam że będzie się bał czy coś, ale on miał jakby neutralny wyraz twarzy.
- Ty... Ty mówiłaś poważnie... - Wiedziałam, że teraz będzie z Liam'em problem. Miałam jednak nadzieję, że się mylę. Wstałam do niego, ale ten się cofnął.
- Liam, nie bój się mnie, proszę cię. - Popatrzał na mnie podejrzliwie, więc zaczęłam go dalej przekonywać. - Słuchaj, jeśli głowisz się o to, czy coś ci zrobię, to to jest bezpodstawne. Mogę ci obiecać o cokolwiek, że cię nie skrzywdzę. Proszę zaufaj mi. - Jedną z rzeczy, które zdążyłam zauważyć u Liam'a to to, że, kiedy nad czymś głęboko myśli to mruży oczy, a w jego myślach może odtwarzać się przez cały czas ten sam temat. Teraz jego myśli zajmowała tylko jedna sprawa. Moja. Wiedziałam, że kłóci się z własnym sobą, że to niedorzeczne by w ogóle mieć znajomość z takim nadprzyrodzonym stworzeniem, jak anioł, ale ja nie chcę go stracić. Wydaje się naprawdę miły i zaradny w wielu sytuacjach, więc myślę, że wiele by mi pomógł i doradził. Nie mogę tego zlekceważyć. - Ja rozumiem, że jesteś zszokowany tą sytuacją i to wszystko jest dla ciebie nierealne, ale uwierz, że żyjesz w innym świecie, niż ci się wydaje. Prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek minąłeś idącego po ulicy anioła, jest tak wielkie, że trudno zrozumieć. Mijasz je codziennie Liam, a teraz z jednym rozmawiasz. Nie jestem tutaj po to, żeby zrobić wam krzywdę, tylko by was chronić. - Przybliżyłam się do niego jeszcze raz, lecz tym razem mi na to pozwolił. Po prostu, złapałam go za ręce i pociągnęłam do uścisku. Nie odrzucił mnie, więc byłam szczęśliwa. Czułam, jak rękoma gładzi moje skrzydła i nadal nie może uwierzyć. To było nawet odprężające.
- To jest niesamowite. Jak to w ogóle możliwe... Wszyscy na ziemi myślą, że wy nie istniejecie. To znaczy... Może istniejecie, ale nie wszyscy mają tego, taką dobitną świadomość. - Odsunęłam się z naszego uścisku i spojrzałam na niego. Nie wiedziałam o tym, lecz miałam niejasne podejrzenia.
- Teraz mi wierzysz, że bym cię nie okłamała ani nie robiła sobie z ciebie głupich żartów? - Spojrzał na mnie po czym pokiwał zadowolony głową. Miałam nadzieję, że nie wygada się przed chłopakami czy coś.
- Masz może jakieś inne zdolności, czy tylko możesz latać i się teleportować? - Ta ciekawość. Taka łapczywa, bo wie, że ma z czymś takim pierwszy raz do czynienia. To nawet zabawne widzieć go tak wkręconego.
- Mogę oprócz tego zmienić twój nastrój, mam magię, umiem mówić w języku anielskim, mam zdolność transformacji skrzydeł na każde inne, widzę przeszłość, ale i czasami przyszłość, mogę kreować sny, potrafię leczyć z różnych rzeczy... Tyle tego, że nie sposób zapamiętać. - Uśmiechnęłam się do niego, a on normalnie wyglądał, jakbym mu milion przed oczami położyła no i do tego miał rozdziawioną buzię! Wybuchłam takim śmiechem, że w mgnieniu oka zaczął mnie boleć brzuch, który niestety upomniał się, że nadal cierpi. Skrzywiłam się w grymasie, bo zabolało za mocno. Liam natychmiast to zauważył i pomógł mi się utrzymać na stojąco. Pewnie, gdyby nie on to już dawno leżałabym na betonie.
- Dziękuję... - Wyglądał na zmartwionego i teraz zrozumiałam, że ja naprawdę mogę ludzi obchodzić i być dla nich w jakimś stopniu ważna. Moje skrzydła mimowolnie złożyły się, a mnie było o wiele lżej.
- Co się stało Diana? - Jeśli miałabym wybór wybrać na brata Liam'a to nie zawahałabym się ani na chwilę. Gabriela oddałabym szybko, nawet bez mrugnięcia oka. Nigdy mu tego nie wybaczę. Obiecał, że się mną zajmie, a nie, że będzie bił.
- Niedawno walczyłam z jedną Upadłą, która zraniła mnie w okolicy podbrzusza i mam tam dość duże rozcięcie, które cholernie boli. - Znowu poczułam to ukłucie, na co się zgięłam. Dosłownie może sekundę po tym poczułam silne ramiona pod kolanami i plecami, które mnie uniosły. Byłam zdziwiona, że Liam na to wpadł, ale zaprotestowałam.
- Liam zostaw mnie, ja sobie dam radę. - Pokiwał głową na nie i szedł dalej. - Jestem za ciężka, nie nieś mnie. - Czy on jest głuchy? - Liam no! - I nadal nic! Tylko się do mnie zwycięsko uśmiechał przez co pokręciłam głową. Dziesięć minut później postawił mnie przed drzwiami do ich domu. Głośno westchnął, a do mnie dotarło co mnie właśnie czeka. Weszłam cicho do środka. Słyszałam głośną rozmowę w kuchni pomiędzy Harry'm, a chłopakami. Kłócili się o coś zawzięcie i w przeciągu tej chwili moje imię padło chyba ze cztery razy. Jestem skończona. Poczułam na swoich ramionach rękę Liam'a, który poprowadził mnie na piętro. Stanęliśmy przed drzwiami, za którymi krył się pewnie jego pokój. Liam otworzył je po czym przepuścił pierwszą. To miłe z jego strony, że jeszcze pamięta o dobrych manierach. Podszedł do komody, z której wyciągnął jakieś dresy i koszulkę, po czym podał mi je do rąk.
- Masz moje rzeczy, przebierz się, a jeśli będziesz chciała to zobaczę twoje podbrzusze, czy aby na pewno z nim wszystko ok. - Uśmiechnął się do mnie, po czym wskazał ręką na łazienkę, po czym weszliśmy razem. Trochę mnie to zdziwiło, ale może musi coś zrobić.
- Wezmę tylko bandaże, opatrunki i wodę utlenioną, nie krępuj się. - Zaśmiał się cicho, a ja uśmiechnęłam się niezręcznie. Wyszedł po chwili, zabierając wszystko, a ja odetchnęłam ze zmęczenia. Oparłam się rękoma o umywalkę i spojrzałam w lustro. Cała rozmazana, wory pod oczami, no i oczywiście z wyglądu przypominałam zombi. Powoli i delikatnie zdjęłam z siebie sukienkę, by nie podrażnić bardziej rany. Jakimś cudem udało mi się to zrobić prawie bezproblemowo i chwilę później mogłam się przebrać w coś bardziej luźniejszego, co dał mi Liam.
Makijaż na razie zostawiłam, bo nie mam go czym zmyć, jedynie tam gdzie się rozmazałam to zmyłam. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Dresy, jak i koszula były na mnie za wielkie. Trochę było to zabawne, bo jakby się tak zastanowić to tonę w ciuchach Liam'a. Jestem taka mała. Jak ja tego nienawidzę! Wysokość około metra i sześćdziesięciu trzech centymetrów nie jest zadowalająca. W każdym razie byłam gotowa, więc wyszłam z łazienki.
- Jesteś wreszcie. Tamci się ciągle kłócą, ale przynajmniej mają zajęcie. Chodź opatrzę ci ten brzuch. - Powiedział, a ja podeszłam do niego po czym stanęłam obok łóżka, na którym siedział. - Kładź się, przecież na stojąco ci tego nie zrobię. - Uśmiechnął się do mnie, a ja zrobiłam jak kazał. - Odsuń trochę spodnie, bo muszę zdjąć stary opatrunek i wszystko obmyć. - Robiłam jak kazał, bo wierzyłam, że mi pomoże. Kiedy jednak zdjął opatrunek był w lekkim szoku. Ta rana nie wyglądała dobrze. Prawie mi się niedobrze zrobiło, kiedy ją ujrzałam. Liam również nie był jakoś szczególnie zdziwiony, bo zapewne podejrzewał, że coś takiego zobaczy. Ponadto moja rana trochę krwawiła, ale dla się żyć. Liam przygotował się do wszystkiego, po czym swój wzrok zwrócił na mnie.
- Słuchaj teraz będzie szczypać. Możesz mieć lekki dyskomfort ale to minie. - Przyłożył wacik do mojej rany, a ja, aż krzyknęłam z tego wszystkiego! To tak cholernie bolało! Czułam, jak po moich policzkach wręcz potokiem spływają łzy. - Diana będzie dobrze. To tak szczypie ponieważ rana jest zakażona. Nic ci nie będzie. Uwierz mi. - Ja mu wierzę, ale ból jest cholernie niemiłosierny! Łzy nadal leciały, ale z upływem chwili szczypanie przestawało się nasilać. Niedługo potem, Liam opatrzył mi już całe podbrzusze. Starał się być delikatny i w miarę mu się udało. W pewnym momencie do pokoju wleciał Zayn z przestraszoną miną. Wyglądał, jakby spodziewał się jakiejś masakry czy bynajmniej wojny domowej.
- Boże! Co się dzieje? - Swój wzrok przeniósł z nas, na zakrwawiony bandaż, który aktualnie leżał na podłodze, a jego twarz stała się nieco blada.
- Stary spokojnie, opanuj emocje. - Liam mnie wyprzedził, ale to nawet dobrze. Zayn przełknął głośno ślinę, po czym udał się na fotel by usiąść.
- Nigdy więcej tak nie krzycz. Harry był gotów tu przyjść, ale szybko mu przeszkodzili chłopacy. A wracając do tej sprawy w klubie... - W tym momencie oddałam spojrzenia z Liam'em, który również nie był zadowolony z tego, że inni muszą wiedzieć.
- Skoro mam wam powiedzieć, to zawołaj chłopaków, ale Harry'ego zostaw na dole. Nie może się dowiedzieć. Nie teraz. - Po tym Zayn kiwnął ze zdziwieniem głową, ale posłusznie wyszedł. Od razu zaczęłam panikować.
- Liam, co ja mam robić? Ja się tak boję im to powiedzieć! Co oni sobie pomyślą! - Złapałam się za głowę, ale tym samym poczułam coś dziwnego...

"Chłopaki chodźcie ze mną na górę, do Diany, bo ma nam coś do przekazania, ale ty Harry zostań. Nie chciała cię przy tej rozmowie." - Zayn wydawał się bardzo asertywny w tej chwili. Harry w pierwszym momencie się zdziwił, ale zaraz zezłościł.
"Dlaczego niby mam tu zostać, skoro jej coś może być?! Chyba mam prawo tam iść!" - Zayn się zdenerwował i bez słowa zamknął Harry'ego w kuchni. Harry chciał się wydostać. Kopał uderzał i wrzeszczał, ale na marne. Chłopacy ruszyli na górę zbytnio nie przejmując się chłopakiem, a moja wizja skończyła się.

- Ej! Diana! Co ci jest? Proszę odpowiedz! - Usłyszałam rozpaczliwe wołanie Liam'a, kiedy dochodziłam do siebie. Nie zdawałam sobie sprawy, że potrafię więcej niż to co do tej pory umiałam.
- Liam spokojnie, nic mi nie jest. Widziałam po prostu co się działo na dole, ale teraz to nie ma za dużego znaczenia. Pomóż mi z chłopakami, proszę cię! Jesteś moim jedynym oparciem w tej sytuacji. - Poprosiłam, a on zgodził się natychmiast. W tym samym momencie do pokoju weszli chłopacy. Rozsiedli się wygodnie i całą swoją uwagę skupili na mnie, po czym zaczęli słuchać. Nie wiedziałam od czego zacząć, więc co chwila otwierałam i zamykałam buzię.
- Słuchajcie. To co zaraz usłyszycie może wam się wydać żartem, ale wiedźcie tylko, że to prawda. - Liam się odezwał, a ja z całego serca w duchu mu dziękowałam za pomoc. Chłopacy wymienili porozumiewawcze spojrzenia i zrozumiałam, że domyśleli się o tą sprawę...
- Chodzi o to w klubie, tak? - Boże, no jakby nie wiedzieli, że tak!
- Słuchajcie. Nie zamierzam owijać w bawełnę, tylko powiem od razu, że...
- Jak masz jakiś problem to możesz nam się wyżalić. - Niall wyjechał ze swoim tekstem, a ja wybuchłam.
- Możesz mi do jasnej cholery nie przeszkadzać?! To ważne! - Blondasek szybko przeprosił i zamienił się w słuch. Uspokoiłam nerwy i kontynuowałam.
- Ja... Ja jestem aniołem. - Spuściłam po tym głowę w dół i nastała między nami niezręczna cisza. Chłopaków totalnie ścięło, a ja miałam nadzieję, że chociaż jeden weźmie to za prawdę.
- Tu jest jakaś ukryta kamera czy co? Jeśli tak, to nie dam się nabrać! - Powiedział Niall, a ja zaczęłam wymyślać plan na przekonanie ich. Bez jakiegoś ostrzeżenia, rozwinęłam swoje skrzydła, a oni, aż wstali z przerażenia z miejsca.
- Teraz macie jakieś wątpliwości? - Zapytałam, a oni niemal natychmiast pokiwali głową na nie. Bali się mnie. To było zbyt oczywiste. Nie wiedziałam co dalej robić. Odwróciłam wzrok do Liam'a, który jak gdyby nigdy nic fascynował się moimi skrzydłami. - Liam? Zamierzasz mi pomóc czy nie? - Dopiero teraz się zorientował, że na niego patrzę. Pokiwał głową i odwrócił się do chłopaków.
- Nie bójcie się jej, nic wam nie zrobi. Z tego co wywnioskowałem, to Diana opiekuje się Harry'm. Ma swoje moce i wszystko, ale ona walczy tylko z Upadłymi. Nas by palcem nie tknęła, więc uspokójcie tyłki i usiądźcie z powrotem. - Zrobili jak kazał, a ja się zaśmiałam. Ale nieźle wywnioskował, bo przecież nie mówiłam mu o tym, że opiekuję się Harry'm.
- Więc masz te moce i wszystko, tak? - Louis wydał taki piskliwy dźwięk, że, aż trudno się było nie zaśmiać.
- Naturalnie. - Odpowiedziałam i popatrzałam na każdego z nich. Wszyscy wydawali się tacy zamyśleni i nieobecni.
- Udowodnij, że je masz, a ci uwierzę. - Louis zawarł ponownie głos, a ja spoważniałam. Wstałam i podeszłam do niego powolnie. Klękłam przy nim po czym wzięłam go za rękę.
- Mogę sprawić, że będziesz szczęśliwy...  - Tutaj skorzystałam ze swojej zdolności zmiany nastroju. Zrobiło mu się wesoło, czego nie umiał ukryć. - Mogę sprawić, że będzie ci smutno... - Jego dobry humor zmienił się w smutny i przygnębiony. - Mogę sprawić, że będziesz czuł zakłopotanie. - Ze smutnego nastroju przeszedł na zakłopotany. Po chwili puściłam jego rękę, a on wrócił do normalnego stanu jego zachowania. Popatrzał się na mnie zmieszany.
- Wierzysz mi już Louis? Mogę zrobić każdą rzecz, o jaką poprosisz. - On tylko powoli pokiwał głową na tak, a mnie przyniosło to wielką ulgę. Popatrzałam się na Zayn'a i Liam'a, którzy aktualnie pomagali blondaskowi wybudzić się z omdlenia. Gdy im się to udało, jak gdyby nigdy nic usłyszałam głośny trzask wyłamanych drzwi z nawiasów na dole w kuchni. Przestraszyłam się i natychmiast stanęłam na równe nogi, po czym schowałam skrzydła.
- Harry się wydostał... - Wyszeptałam cicho do siebie i spojrzałam na Niall'a, który jeszcze nie doszedł do siebie, a był narażony na energiczne wejście Harry'ego. Podeszłam szybko do niego i zaczęłam odciągać od drzwi. W ostatniej minucie nam się udało go położyć z Liam'em i Zayn'em na łóżku, bo w progu pokoju stanął wściekły do bólu Harry. Nadal czuję się zgorszona przez tę sytuację w klubie. Nie wiem co sobie myślałam... Byłam głupia.
- Boże, nic ci nie jest! Tak się bałem, chodź tu do mnie. - Zaczął się do mnie przybliżać, a ja zaczęłam się szybko oddalać. Stanął zmieszany, a ja czułam się i zachowywałam, jakby mnie co najmniej zdradził.
- Nie podchodź do mnie. Nawet się nie waż ruszyć z miejsca. - Powiedziałam asekuracyjnie na co Harry już nie taki zły popatrzał się na chłopaków, którzy również mieli wściekłe miny.
- Ale o czym ty mówisz? Chodzi o tą rozmowę z chłopakami w kuchni? Przepraszam, jeśli cię coś obraziło... - Czy on poważnie jest taki ślepy?! Jeszcze się nie spostrzegł, że byłam w tym klubie i widziałam jak całuje tą laskę?! Pokręciłam z niedowierzania głową i popatrzałam się na niego ze zdziwieniem.
- O klubie mówi. Nawet nie wiesz, jak się poczuła, gdy cię zobaczyła. Zachowałeś się jak świnia! Chciała, żebyśmy ci wybaczyli i nawet byliśmy w stanie to zrobić, ale się nie dało. - Liam stanął w mojej obronie, od razu biorąc mnie w objęcia, oraz tuląc do torsu. Nawet nie zauważyłam, że moje oczy są zaszklone i bliskie płaczu przez Harry'ego.
- Jednak twoja szansa na to, odwróciła się o gówniane sto osiemdziesiąt stopni w momencie, w którym lizałeś się z tą zdzirą na jej oczach! Zachowałeś się po prostu, jak ostatnia szuja i nic tego nie zmieni! Tylko ty potrafisz tak spieprzyć sprawę! - Louis również mi pomógł, za co zamierzam mu podziękować później. Nawet nie zauważyłam, że w oczach Harry'ego nagromadziły się łzy tak jak i w moich.
- Byłaś tam...? Boże, jakim ja jestem idiotą! Przepraszam cię za to, błagam, wybacz mi! - Chciał podejść, ale przerwałam mu jednym ruchem ręki, przypominając, gdzie ma stać.
- Tak byłam tam. Chciałam ci pomóc... Pomóc ponownie uzyskać zaufanie twoich przyjaciół, ale ty to olałeś. Okłamałeś mnie, mówiąc, że zaczekasz na zewnątrz! Teraz jestem pewna, że siedzielibyśmy wszyscy na dole pogodzeni! - Byłam z nim twarzą w twarz, kiedy to mówiłam. Odsunęłam się od Liam'a i podeszłam do Harry'ego, mimo zaprzeczeń reszty, na bliską odległość. Mogłoby się to dla kogoś wydawać wtedy niezręcznie, ale dla mnie nie. Popatrzałam w skupieniu w jego czysto zielone oczy. - Harry, zostaw mnie na razie w spokoju. Poczekaj na dole, dobrze? Nie kłóć się ze mną, tylko idź, zanim zrobię ci coś czego będę żałować. - Już nic więcej nie odpowiedziałam, tylko czekałam, aż wyjdzie. W momencie, kiedy zamknęły się za nim drzwi, podbiegłam ze łzawiącymi oczami w ramiona Liam'a. Bez żadnych skrupułów mnie objął. Nie wiedziałam, że takie zachowanie Harry'ego odbije się na naszych stosunkach... Jeśli w ogóle się na nich odbiło.
- Ćśśś mała spokojnie... Wszystko się ułoży, zobaczysz. - Spojrzałam na Liam'a, który był tak samo zdeterminowany by mi pomóc. Miałam nadzieję, że to jednak prawda i rzeczywiście się wszystko ułoży.
- Zaufaj Liam'owi. Zwykle wie co mówi i ma rację. - Niall odezwał się w końcu, a ja ucieszyłam się przez łzy smutku. Podeszłam szybko do niego, po czym zajęłam miejsce obok niego na łóżku.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku, nic cię nie boli? - Zapytałam przejęta, a on złapał mnie za rękę po czym pogładził jej zewnętrzną stronę. Uśmiechnęłam się na ten ruch, co blondasek również odwzajemnił.
- Wszystko dobrze, oprócz głowy. Boli mnie cholernie i nie wiem, jak to będzie. - Próbował się za nią złapać, ale szybko mu przeszkodziłam. Następnie dla żartu próbował mi wyrwać ręce wydając przy tym jakieś przekomiczne dźwięki, na co wybuchłam śmiechem, a płacz poszedł w zapomnienie.
- Nie ruszaj się to przestanie boleć. - Powiedziałam ledwo poważnie, bo ciągle bawiła mnie ta sytuacja, po czym swoją rękę położyłam na jego czole. To był mały ból po zemdleniu. Zabrałam rękę, kiedy już było po wszystkim. - Lepiej blondasku? - Ten pokiwał głową na tak, a zaraz potem popatrzał się na mnie spod byka. Zaczęłam się ponownie śmiać.
- Blondasku? Żartujesz sobie? - Miał do mnie jakieś chore wyrzuty, z których nie umiałam się przestać śmiać. Również słyszałam, że chłopacy się po cichu podśmiewają.
- No dobrze brunecie! Pasuje? - Ten ponownie zrobił minę spod byka, ale teraz mu się nie dałam i również się na niego spojrzałam. Zrobiłam zeza i wytknęłam język. Długo nie wytrzymał, bo jego broda zaczęła drgać, a po chwili wybuchł niepohamowanym śmiechem i założę się, że Harry go na dole słyszał. Uspokoiliśmy się wszyscy, po czym popatrzeliśmy na siebie.
- Czuję, że musimy zejść do Harry'ego i z nim pogadać... - Niall usiadł na łóżku tak, że nasze kolana się stykały. Skrzywiłam się niezauważalnie, ale pewnie nie zrobił tego celowo.
- Słuchajcie. Ja z nim pójdę do domu i najwyżej jutro przyjdziemy razem lub wy do nas. Co wy na to? - Chłopaki po niezłej chwili zamyślenia ostatecznie, ale jednak z niechęcią się zgodzili. - Liam dzięki za te rzeczy, ale chyba się już prze...
- No nie wygłupiaj się! Jutro do was przyjdziemy i mi je podasz. I nie zaprzeczaj! - Pogroził mi palcem, a ja się cicho zaśmiałam. Wstaliśmy na równe nogi i razem zeszliśmy na dół.
- Harry? Jesteś tu? - Zadałam ciche pytanie, choć sama nie wiem dlaczego zdecydowałam się mówić ciszej niż zwykle. Nie dostałam odpowiedzi zwrotnej, więc się wystraszyłam, że znowu gdzieś wyszedł. - Jeśli wyszedłeś to gołymi rękami zabiję... - Powiedziałam sama do siebie, a za moją osobą usłyszałam cichy śmiech. Spojrzałam się na nich srogo, na co zamknęli się w jednej sekundzie. Poszłam do salonu zobaczyć czy tam go czasem nie ma. Weszłam wgłąb, a to co zobaczyłam na stoliku mnie zdziwiło. Harry'ego tu nie było ale po raz kolejny zastałam zaadresowaną kartkę do mnie. Wzięłam ją do ręki, a treść sprawiła, że poczułam się lepiej.

"Jeśli zastanawiasz się teraz, gdzie mogę być, to się nie martw, bo poszedłem do domu.
Przepraszam cię za to całe zamieszanie z tym klubem, ale kiedy jestem pijany nie kontaktuję zbyt dobrze. Błagam cię chociaż o drugą szansę, bo chłopacy się na mnie zawiedli. Będę przepraszał cię miliony razy, bo cię potrzebuję. Nie miało to tak nigdy wyglądać, uwierz mi. Przepraszam cię jeszcze raz i czekam na ciebie w domu."
                                                        
                                                                                           Twój Harry.

Tylko dlaczego mój?


*Przeczytałaś? >>>> Skomentuj! :)*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeeej! 
Wróciłam z nową dawką seksistowsko klacznych żartów!!! :D
A tak naprawdę, to mamy już 8 rozdział! 

Ta końcówka jest nieudana i ja o tym doskonale wiem. ^____^ 
Nie miało to tak wyglądać z 2 względów, ale nie ważne. :) 

Zrobiłam coś takiego, jak zawijanie tekstu, i zamierzam już robić to do końca tego ff :) 

PYTANIA NA KTÓRE WSZYSCY CZEKAJĄ! /Proszę odpowiadajcie na nie, bo chcę wiedzieć co myślicie.    xd

1. Jaka reakcja ogólnie? ;)
2. Co wy na te "gesty" Niall'a? XD (hahaha musiałam :P)
3. Jak zareagowałyście na "Twój Harry"? :D

Nie wiem jak wy, ale ja jestem załamana 4 tygodniem szkoły... 
LECE SIĘ ZABIĆ, A MOJE FF BĘDZIE SIĘ PISAŁO SAMO XD
Nie no, żarty kochani! :)

PAPA i widzimy się w rozdziale 9! ^^

8 komentarzy:

  1. KOCHAM !!! <3 <3 <3
    "Twój Harry" awqwqyuetywterywefvhsw ....
    czeka na Dianę w domu napaleniec haha nie nic.... dobra tego nie było XD
    Rozdział świetny jestem ciekawa co Darrusińscy bd robić w domu i wgl tak sie nimi jaram jak Majkim w dresach ( musiałam XD)
    Czekam na nn *.* ( I na jakiś wątek z Michael'em )
    ... dobra tego też nie było...
    Weny :)
    Twoja Lanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jak zwykle ;) kocham to opowiadanie ♥ weny kochana i czekam na next ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tu nowa ale już mogę powiedzieć że kocham twojego bloga <3 będę zaglądać tu w poszukiwaniu nowego rozdziału ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ weny i czasu <3 kocham i czekam na next ^^ ;* <3 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej :) <3
      Cieszę się niezmiernie, że mam nową czytelniczkę :***
      Fajnie, że będziesz zaglądać i za to Cię kochanie ubóstwiam ^^
      Również kocham i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Rozdział super jak zwykle :) Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Z początku przepraszam Cię bardzo że dopiero teraz ale dużo na głowie i nie nadazalam a raczej nie mogłam znaleźć czasu. Oczywiście moja opinia. Bardzo mi się podoba. Anioły faza nadal trwa noni jeszcze Harry. A ten jego list. W jego stylu i słodki. Nie wiem czy dobrze zaufała Liamowi. Mam do niego wątpliwości. Czekam na dalsze rozdziały i jakieś nowe wątki ♥
    @Arixiel

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu, wielkie SORRY za to, że nie komentowałam wcześniej!!
    Co do rozdziału to był boski <3
    "Twój Harry" uidwsjkhndiwesjkamn Kurwa <3 *____*

    OdpowiedzUsuń