poniedziałek, 20 października 2014

Chapter 12

*Harry's POV*

Znowu obudziłem się przez ten cholerny sen! Co ma znaczyć ta dziewczyna? "Jestem przy tobie i to w najbliższym czasie się nie zmieni". Nie wiem do czego nawiązywała, ale ten sen był inny niż wszystkie. Dlaczego powiedziałem jej, że ją kocham i się z nią tak zawzięcie całowałem? Jeszcze lepsze jest to, że chciałem ją całować. Ale to jest niedorzeczne! Przecież... To tylko sen! Dlaczego śnią mi się te rzeczy? Jeszcze to, że zawsze we śnie jest aniołem. Co z tego, że pięknym skoro nawet nie mogę zapamiętać jej twarzy ani głosu? Wymazuje mi się on automatycznie, kiedy się obudzę. Pamiętam co mówiła, co robiła... Ale nie mogę sobie teraz za nic przypomnieć jej twarzy. Na pewno łatwiej by mi było, gdybym mógł ją rozpoznać.



A gdyby tak pomyśleć teraz o moim skarbie? W sumie to też się zastanawiam, dlaczego mówię do niej skarbie, kochanie, nazywam ją słoneczkiem... Podoba mi się, gdy tak mówię i chyba jej też, bo ostatnio nie sprzeciwia się mi w takich chwilach. Coraz bardziej mi na tej dziewczynie zależy. Mam świadomość tego, co się dzieje, gdy ją przytulam, nazywam zdrobniale czy nawet całuję ją w czoło, policzek. Zakochuję się. Ale co ja na to poradzę? Gdybym jej powiedział to pewnie by mnie wyśmiała. Bo przecież: "Jak mogłeś się w niej zakochać? Ona ma dopiero szesnaście lat!". A może jednak przesadzam? Może ona zareagowałaby inaczej? No ale co powiedzą jej rodzice? Przecież jest tu sama, co w sumie jest dziwne, ale skoro tu mieszka to rodzice muszą ją odwiedzać, prawda? Przychodzą sprawdzać, czy wszystko u niej w porządku. Mam nadzieję, że może ich poznam. Oby to nie było wtedy, kiedy będzie mieć jakieś siniaki na brzuchu, nadgarstkach czy twarzy. Chciałbym dobrze wypaść, jeśli zdarzyłoby się takie spotkanie. Spojrzałem się w drugi bok kanapy i myślałem, że zobaczę moje słoneczko, ale nie. Nie było jej. Znowu gdzieś znikła? Zacząłem się rozglądać i od razu w oczy rzuciła mi się kartka. Była dla mnie od niej. Wyszła z Camille i mam się nie martwić. Jak ja mam się nie martwić?! Ostatnio, kiedy była z Camille to ją porwano! Nie pozwolę na to więcej razy. Muszę zadzwonić do Camille i dowiedzieć się gdzie są. Wyszukałem ją w kontaktach i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi, trzeci, i kiedy miałem się rozłączyć usłyszałem jej głos.

- Tak Harry? O co chodzi? 
- Możesz mi powiedzieć do cholery, gdzie jesteście? Martwię się!
- Spokojnie, już wracamy. Byłyśmy się tylko przejść. Musiała mi się wygadać z jednej rzeczy. Nie martw się o nią. Jest cała. 
- No dobra, ale powiadamiaj mnie zawsze, jak gdzieś idziecie. Nie potrzebnie się w takich sytuacjach denerwuję. Zrozumiałaś?
- Oczywiście, za dwie minuty jesteśmy. Pa.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon. Zaczekam na nią, bo co mi innego pozostało? Ale skoro musiała jej się z czegoś wyżalić, to w takim razie z czego? Musiało to być ważne skoro chciała to zrobić teraz i nie mogło to poczekać. Poszedłem do kuchni zrobić sobie jakąś kawę czy cokolwiek, bo nie wyrabiam. Powinienem się przespać, ale nie potrafię się zmusić. Usłyszałem jak drzwi frontowe się otwierają, więc skojarzyłem, że to Diana. Z kawą w ręku udałem się do przedpokoju i wtedy zobaczyłem ją całą zapłakaną i roztrzęsioną. Odstawiłem tę kawę na komodę i wziąłem ją w swoje ramiona.

*Diana's POV*

Tak myślałam, że kiedy wejdę do domu to Harry przyjdzie zobaczyć czy jestem cała. Myślałam, że zacznie na mnie krzyczeć czy coś, ale nie. On mnie przytulił. No tak... Przecież jestem cała zalana łzami. Ale kiedy to zrobił, poczułam się jakby wszystkie moje problemy i zmartwienia nagle zniknęły. Czułam się jak w tym śnie. Bezpiecznie i kochana.
- Kochanie czemu płaczesz? Co się stało? - To w jaki sposób do mnie mówił. Tak delikatnie i teraz dopiero zauważam jak na to wszystko reaguję, bo zdałam sobie sprawę, że go kocham. Popatrzałam się na niego i odpowiedziałam.
- Nie ważne Harry. Poradzę sobie z tym sama. - Powiedziałam, po czym odsunęłam się od niego i bez dalszych wyjaśnień udałam się na górę do mojego pokoju. Czułam po raz kolejny jego obecność za sobą.
- Z czym chcesz sobie poradzić sama? Powiedz mi, to pomogę jeśli potrafię. - "Potrafiłbyś mi pomóc Harry, wszystko byłoby łatwiejsze gdybyś o mnie wiedział i w dodatku kochał". Ale przecież nie chcę go do siebie zrazić. Po co mi to? Po to, żeby mnie nie chciał znać? Nie mogę mu na to pozwolić. Weszłam do swojego pokoju powoli i od niechcenia. Skierowałam się do szafy po jakąś piżamę. - Dowiem się wreszcie?! - Chłopak podniósł na mnie głos, ale nic sobie z tego nie robiłam. Bałam się jedynie, że może stracić nad sobą pewną kontrolę.
- Daj mi czas, żebym sama zrozumiała swój problem, dobrze? A teraz weź piżamę czy coś jeśli chce ci się spać. Idę się wykąpać. Za chwilę wracam. - Powiedziałam, po czym chciałam zrobić pierwszy krok ku łazience, ale Harry dalsze czyny mi uniemożliwił. Mianowicie złapał moje nadgarstki i popchnął na ścianę, która była za mną. Nie wiedziałam dlaczego, ale jego oczy stały się czarne. Czułam jak moje również. Nie bałam się. Nie w momencie, kiedy moje oczy przybrały ten kolor. Sam się do mnie przybliżył i tak trwaliśmy w bezruchu.
- Co zamierzasz teraz zrobić? Trzymać mnie, puki zacznę sama się wyrywać? - Powróciło do mnie to wspomnienie sprzed kilku godzin. Moje siniaki na nadgarstkach chyba się podwoją. Harry przybliżył swoje usta do mojego ucha przez co moje serce niekontrolowanie zaczęło szybciej bić. Nic nie powiedział, tylko badał ustami miejsca za moim uchem i na szyi. Cholera jasna! Czy on musi we wszystkim być taki idealny? Muszę pamiętać by się nie wydać, ale czy on musi zrobić coś co odwróci od tego moją uwagę? Jeśli natychmiast nie przestanie to nie wiem co zrobię! Harry dalej mnie całował, a ja słabłam z każdym jego pocałunkiem. Kolejny był lepszy od poprzedniego. Rękoma zjechał na moje biodra puszczając przy tym nadgarstki i dokładnie teraz wymiękłam. Odchyliłam bardziej głowę przyciągając go do siebie bliżej. Podobało mu się to. Wiem to z tego, że złapał mnie mocniej w biodrach. W pewnym momencie poczułam, że moja szyja w pewnym miejscu boli, a to było tam gdzie aktualnie Harry miał swoje usta. To nie bolało w jakiś specjalny sposób, ale dawało mi też przyjemność. Moje oczy stały się jeszcze bardziej ciemne, przez co czułam bardziej przyjemność dawaną przez chłopaka.W pewnym momencie poczułam, jak moja głowa zaczyna mrowić. Nie! Tylko nie teraz! Oderwałam się szybko od Harry'ego, zanim byłoby za późno. Zaczęłaby się świecić chwała. Nie może się tak przy nim stać. Nie teraz.
- Ja... Pójdę się umyć. Chcę odpocząć. Ty też się wykąp i połóż. Pewnie jesteś zmęczony. - Nawet nie śmiałam spojrzeć mu w oczy, kiedy to mówiłam. Nadal trzymał swoje ręce na moich biodrach, więc wyślizgnęłam się pomału, po czym zniknęłam we wnętrzu łazienki zostawiając chłopaka samego sobie. Boże, co ja robię! Przecież to się mogło skończyć najgorszym scenariuszem w moim życiu. Pierwsze łzy poleciały po moich policzkach. Z resztą nawet nie wiedziałam dlaczego płaczę. Może dlatego, że mu uległam? Może to dlatego, że było zaledwie kilka sekund od powstania chwały? Nie wiem, ale czułam się z tym wszystkim źle. Teraz, gdy wszystko do mnie dotarło nie powinnam nigdy dawać mu takiej możliwości jak zbliżenie się do mnie i całowanie mnie.W jednej chwili przypomniałam sobie o przyjemnym bólu na szyi. Podeszłam szybkim krokiem do lustra odgarniając włosy. Najnormalniej w świecie mały siniak zafundowany przez Harry'ego spoczywał sobie na mojej szyi. Do jasnej cholery! Jak to wygląda?! Przecież jak zobaczą to chłopacy lub Cami to żyć mi nie dadzą ze szczęścia! Możliwość, że się któreś wygada jest tak przekomicznie wielka, że już mam swoją porażkę przed oczami. Zdjęłam z siebie brudne rzeczy, po czym weszłam pod prysznic. Na wannę dzisiaj nie miałam ochoty. Szybko się umyłam uważając jednak na brzuch. Wyszłam z kabiny i wytarłam się ręcznikiem. Ubrałam piżamę składającą się z dresowych, krótkich szortów i o dwa rozmiary większej bluzki. Spodobała mi się, kiedy byłam w galerii, więc pomyślałam, że będzie wygodna do spania. Umyłam zęby i przeczesałam włosy szczotką. Jeszcze raz spojrzałam na swoją szyję i wydałam jakieś stęknięcie. Teraz Harry ma pewnie satysfakcję, że udało mu się mnie w pewny sposób podejść. Spuściłam głowę wykończona tym wszystkim co mnie otacza. Weszłam z powrotem do pokoju i zastałam Harry'ego na łóżku, który był chyba pochłonięty swoimi myślami, bo nawet nie zauważył, kiedy przyszłam. Podeszłam do niego powoli, po czym dotknęłam ramienia, które było niesamowicie spięte. Popatrzał się na mnie nieobecnym wzrokiem, po czym wstał i bez żadnego słowa poszedł do łazienki. Co mu w ogóle jest? Przed chwilą, aż pałał chęcią i radością... Nie wiem, ale nie będę go męczyć. To są jego sprawy, choć zależy mi na dowiedzeniu się, co go trapi. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Musiałam się czegoś napić. Kiedy byłam już w kuchni i nalewałam sobie wody do kubka, poczułam za sobą ruch. Już wiedziałam kto to. Jego rozpoznam wszędzie i zawsze.
- Czego chcesz? - Powiedziałam ozięble, ale nadal się nie odwróciłam. Poczułam jego ręce na moich biodrach i momentalnie się wściekłam. Jak śmie mnie dotykać! - Gabriel zabierz swoje ohydne łapska, bo nie ręczę za siebie! - Powiedziałam, a że nie zabrał swoich łap to poraziłam go prądem. Pierwszy raz z ciała. Zawsze myślałam, że mam nad tym władzę jedynie w rękach. Odsunął się ode mnie przylegając do ściany i patrząc na poparzone ręce. W jednej chwili odwróciłam się do niego, po czym przycisnęłam jego szyję moim przedramieniem do ściany. Ręce opadły mu z przerażenia wzdłuż ciała.
- Co ty mi robisz? Puszczaj! - Powiedział do mnie lekko przyduszony. Mogłam mu zrobić to samo co on mnie. Ale jeszcze nie chcę.
- Czego. Ode mnie. Chcesz? Mało ci, że niszczysz moje życie? - Wysyczałam mu dobitnie i mam nadzieję, że przynajmniej się zastanowi.
- Widziałem jak cię całował. Nie pozwolę mu więcej na to! Nie ma prawa by...
- A ty niby masz?! - Krzyknęłam na całą kuchnię. Już nie powiem jak denerwował mnie mój brat. Moje oczy stały się na powrót czarne, a złość przemawiała przeze mnie. Popatrzał mi się w oczy, po czym uśmiechnął się dziwnie.
- Kotku to jest człowiek. Nie masz prawa dawać mu się całować, bo są zakaz...
- Już mnie nie obchodzą jakieś gówno warte zakazy! Mam w dupie ciebie i twoje chore wymysły na temat tego, że mnie kochasz. Ja cię NIE kocham! Uświadom sobie to wreszcie i daj mi żyć! Jesteś nienormalny! Ja już nie mam brata! Co się z tobą stało przez te dwa lata?! Zmieniłeś się na gorsze! Mówiłeś, że będziesz czekać, że kiedy będę już z tobą to się mną zajmiesz! Kłamałeś mi w żywe oczy... Nie chcę cię znać. Wynoś się z mojego domu. Natychmiast. - Powiedziałam zaciskając w cienką linię swoje usta. Miałam nadzieję, że bez słowa wyjdzie i mnie zostawi, ale powiedział o jedno słowo za dużo.
- Kochanie... - I wtedy właśnie szlag mnie trafił i wiedziałam, że mu nie podaruję. Złapałam go mocno za bluzkę i rzuciłam nim o szafki w kuchni przy tym rażąc ostro prądem. Uderzenie zrobiło trochę hałasu i mam nadzieję, że jednak Harry niczego nie słyszy. Podeszłam do brata nadal wściekła, po czym skopałam jego brzuch.
- Nigdy nie waż się mówić do mnie kochanie! Tylko Harry tak może! Nikt inny! - Krzyknęłam po czym wzięłam go za bluzkę po raz kolejny i pociągnęłam za sobą. Wyszłam z kuchni i doszłam do przedpokoju po czym otworzyłam na oścież drzwi i wyrzuciłam go przed dom. - Jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz to się nie opamiętam i cię zabiję! Pamiętaj, że ze mną nie wygrasz! - Krzyknęłam i zamknęłam z trzaskiem drzwi. Oparłam się o nie i zsunęłam się na ziemię. Boże dlaczego musiałeś mnie obradować takim problemem? Przecież to jest psychicznie niemożliwe do wytrzymania! Kolejny raz poczułam czyjeś ręce, ale odrzuciłam je. Znowu mnie złapały przyciągając do siebie. Spojrzałam się na tą osobę i okazał się być nią Harry.
- Przepraszam, że tak zareagowałem... W pewnym momencie odsunęłaś mnie od siebie i nie wiedziałem dlaczego. - Czyli on nie słyszał, mojej rozmowy z bratem? Jakie szczęście i spokój mnie teraz ogarnął!
- Nic się nie stało Harry. To nie z twojego powodu tutaj teraz siedzę. To przez brata. Znów mnie naszedł. - Schowałam głowę w kolana i poczułam jak moje oczy znów się zaszkliły, ale nie płakałam. Harry już nic nie powiedział, ale za to poczułam jego ręce, które podnoszą mnie z zadziwiającą lekkością. Przecież ja nie jestem patyczakiem! Mam trochę ciała i uważam, że jestem ciężka. - Harry, puszczaj! Ja jestem ciężka! Nie baw się w niańkę, bo nią nie jesteś! - Powiedziałam naburmuszona. Przystanął na chwilę i spojrzał się na mnie jakby był na granicach możliwości. Rozbawiło mnie to, ale tylko przewróciłam oczami, po czym ponownie się na niego spojrzałam. Nadal miał tą poważną minę. Już nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Za chwilę Harry też, przez co oboje byliśmy w świetnym humorze. Naszło mnie na pytania. - Dlaczego tak w ogóle mnie nosisz? Nogi złamanej nie mam i chyba o własnych siłach do pokoju bym doszła. - Powiedziałam, a on popatrzał na mnie zamyślony po czym mnie postawił. Byłam zdziwiona, ale i troszeczkę zawiedziona, bo jednak było mi wygodnie na jego rękach. Zaczęłam iść powoli do góry, bo co mi innego zostało? W jednej chwili moje ciało ponownie oderwało się od podłogi, a ja popatrzałam się przerażona na uśmiechniętego od ucha do ucha Harry'ego.
- Gdzie idziesz? Nie skończyłem jeszcze z tobą. - Oznajmił i zaczął szybko iść na górę do mojego pokoju. Zauważyłam, że od czasu, kiedy odepchnęłam go od siebie, już nie zwraca się do mnie zdrobniale. Brakuje mi tego... Tak, teraz widzę jak ta znajomość z Harry'm rani. Posadził mnie już na łóżku, a sam usiadł po drugiej stronie. Nie miałam już ochoty nic mówić, więc czym prędzej się położyłam. Harry zrobił to samo, więc już leżeliśmy spokojnie. Odwróciłam się do niego plecami, ale jeszcze nie zamykałam oczu. Poczułam, jak przysuwa się i przytula do mnie od tyłu, a rękoma mnie obejmuje. Dlaczego to robi? Nie chcę nic podejrzewać, bo przecież nie mogę bezpodstawnie. A co, jeśli to ma podstawy? Zdrobnienia, noszenie mnie na rękach, całowanie... Czyżby Harry też coś do mnie czuł? Nie wytrzymam, jeśli nie zapytam.
- Harry... Po co to wszystko? - Wyszeptałam, po czym odwróciłam się do niego, ale ten już spał, albo udawał. W każdym razie uważam, że to może poczekać. W tym momencie usłyszałam jego głos.
- Sam nie wiem. Śpij skarbie. - Albo mnie zbył, albo powiedział prawdę. W każdym razie cieszę się, że cokolwiek mi odpowiedział. Nagle z niewiadomej przyczyny chciałam się do niego przytulić. Odwróciłam się do niego przodem, po czym popchnęłam go na plecy i wtuliłam się w jego tors. Czułam jak się uśmiecha.
- Dziękuję, że jesteś. - Powiedziałam, po czym złożyłam mały, ale czuły pocałunek na jego piersi. Przytulił mnie do siebie bardziej i zaraz poczułam jego usta na moim czole.
- To ja dziękuję kochanie. - Uśmiechnęłam się, na to wszystko. To było tak na prawdę ostatnie, co usłyszałam tej nocy, bo zasnęłam.

***

- Rusz te swoje szanowne cztery litery i chodź zrobić niedźwiadka! - Usłyszałam nad sobą krzyk, który niestety mnie obudził. Louis... Zabiję cię kiedyś. I jeszcze chyba na mnie siedział!
- Czego chcesz baranie jeden! Ja śpię! - Wykrzyknęłam, po czym otworzyłam oczy i rozeznałam się w sytuacji. Louis na mnie siedział, chłopaki się śmieją, a Harry stoi z morderczym wzrokiem w samych bokserkach. Ale co ja poradzę, że Louis to Louis? Czyżbym tak głęboko spała, że obudzili Harry'ego, a mnie nie? No i chyba się nie spodziewał, że chłopcy przyjdą o tej godzinie, chociaż nie wiem dokładnie, która jest.
- Już nie śpisz! Jak możesz tak kłamać... - Teraz udał załamanego sytuacją, przez co zaczęłam się chichrać. Zepchnęłam go z siebie czym prędzej i wstałam przywitać się z chłopakami. Podeszłam do Liam'a, Zayn'a i Niall'a, po czym przytuliłam ich bardzo mocno. - A ja?! - Usłyszałam piskliwy głos Louis'a, po czym spojrzałam się na niego. Machnęłam ręką z uśmiechem i odwróciłam się w stronę Harry'ego.
- Hej Harry. - Kiwnął mi tylko głową z lekkim uśmiechem, ale zaraz jego spojrzenie zostało zwrócone na Louis'a. Spojrzałam się na obu i nie wiedziałam o co im chodzi. - A tak w ogóle, to która godzina? - Zapytałam Harry'ego, żeby odwrócić jego uwagę. 
- Dziesiąta nad ranem. - Odpowiedział nieobecny, a ja już nie mogłam na to patrzeć. 
- Harry, idźże do tej łazienki, bo na ciebie patrzeć nie mogę! - Powiedziałam, po czym zwróciłam się do chłopaków. - A wy ze mną na dół. - Powiedziałam, a czwórka chłopaków ruszyła za mną. Ledwo wyszliśmy zostawiając Harry'ego, a oni zaczęli mnie męczyć.
- Masz malinkę! O kochana co się musiało dziać! - Louis pokiwał znacząco brwiami, a ja się zaśmiałam. 
- Nic się nie działo oprócz tego, że mnie bezczelnie kusił. - Powiedziałam, a chłopcy zaczęli się śmiać. 
- Ale najlepsze jest to, że ci się spodobało! - Louis dalej ciągnął dławiąc się śmiechem, przez co dostał dla żartów w brzuch. 
- No i co z tego?! On nie musi wiedzieć! Chodźcie na dół to coś zjemy. - Powiedziałam, po czym ruszyliśmy wszyscy na dół. Niall, Louis i Zayn poszli do salonu podniecać się tym, że mam tak zwaną malinkę na szyi, a ja z Liam'em do kuchni zrobić śniadanie. Postanowiliśmy dzisiaj postawić na jajecznicę. Nakazał mi zająć się kanapkami, a sam zaczął rozbijać jajka na patelni.
- To jak się żyje z Harry'm? Co wczoraj zaszło? - Zapytał mnie, a ja przestałam kroić chleb. Popatrzałam się na niego i wzruszyłam ramionami.
- Zostałam jakby przyparta do muru. Zaczął mnie całować i po prostu nie umiałam mu powiedzieć "nie". Było tak cudownie... Wszystko byłoby lepsze, gdyby nie to, że prawie się nie wydałam. - Powiedziałam i usiadłam na stołku barowym. Liam odwrócił się do mnie przodem ze zdziwioną miną. 
- Dlaczego miałabyś się prawie wydać? - Spytał, a ja spojrzałam się na niego jak na nienormalnego. W tym momencie do kuchni wszedł Harry. Speszyłam się, bo nawet szybko zajęło mu umycie się i ubranie. A w dodatku dobrze, że nie powiedziałam czegoś, czego bym żałowała, bo by to usłyszał. 
- Hej. Mogę się dosiąść? - Nie odpowiedziałam, bo moje zdanie powinien znać. Jasne, że się zgodzę, ale to też zależy od Liam'a.
- Jasne, że tak. Pod drugie to dom Diany, także rób to na co ci pozwala. - Czy on właśnie do czegoś nawiązał?! No co za menda! Normalnie dopadnę i zabiję! Harry tylko pokiwał głową z lekkim uśmiechem i usiadł obok mnie na stołku. - Więc... Jak z mamą? Wszystko w porządku już? - Zapytał, a ja wiedziałam, że wszystko jest w porządku i tak zostanie. Chłopak westchnął ociężale, ale odpowiedział.
- Z mamą wszystko ok. Lekarze powiedzieli, że to musiał być jakiś cholerny cud. Cieszę się, że to już za nami wszystkimi. - Powiedział jakby na nowo wykończony wszystkim, a Liam ponownie zabrał głos.
- A na co chorowała? - Spytał, po czym ponownie się wziął za jajka, a ja za chleb.
- Na nowotwór i alzheimera. A czemu pytasz? -  Harry ściągnął brwi, a Liam spojrzał się na niego ponownie z za ramienia ciągle robiąc jajecznicę.
- Bo te choroby są w większości nie do wyleczenia Harry. Alzheimer jest chorobą trwałą i nie wyleczalną. To rzeczywiście musiał być cud. - Tutaj puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się niezauważalnie. Pokroiłam chleb i zaczęłam nakładać żółty ser. W tym momencie do kuchni wleciał cały w skowronkach Niall.
- Czy to jajecznica? - Zapytał taki przejęty, że nie wiedziałam o co mu chodzi. Pokiwałam tylko głową na tak, a on, gdyby mógł, to wyleciałby przez sufit. - Tak!!! - Wykrzyknął i pobiegł z powrotem do pokoju, a ja zaczęłam się śmiać. Może ten dzień będzie lepszy niż pozostałe?


*Przeczytałaś? >>>> Skomentuj! :)*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeej! <3
Od razu przepraszam Was, że nie dodałam wczoraj ani przedwczoraj rozdziału! 
Byłam tak zabiegana, a ponad to miałam msze w kościele na bierzmowanie. Bardzo Was kocham i mam nadzieję, że się nie gniewacie o jeden dzień opóźnienia. :( 
Przepraszam, że taki krótki, ale weny brakło.

 !!! Jeśli chodzi o dodawanie rozdziału to chyba wrócę do poniedziałków. Co wy na to? 
Zrobię ankietę. Od dodania rozdziału w widocznym miejscu bloga po lewej stronie będzie ankieta. Proszę o głosowanie. !!!

PIERWSZA MALINKA DIANY! 
KTO SIĘ JARA???? 
NORMALNIE SAMA TO PISZĘ I MAM MOTYLKI W BRZUCHU :) 

A wracając do życia. Chciałam tylko powiedzieć, że nieuchronnie zbliża się dzień, w którym moja mama zabierze mi komputer i nie napiszę dla Was nowego rozdziału! Wszystko przez oceny w szkole. Mam nadzieję, że mi podaruje chociaż szansy nie widzę. 
Powiadomię Was oczywiście, jeśli taka chwila nastąpi. 


Także to na dzisiaj wszystko. Pamiętajcie o komentowaniu i zaobserwowaniu mojego bloga ^_^ 
Kocham Was i widzimy się w rozdziale 13 :) 
PAPA <3 <3 <3 <3 <3 

5 komentarzy:

  1. KOCHAM KOCHAM CIEBIE I to ff czekam na następny~DSD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak bardzo pokochałam to ff że idk jak wytrzym do następnego :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o następny rozdział, to będzie w poniedziałek, więc jeszcze troszeczkę :*
      Do końca ankiety, mam zamiar się tego trzymać :)
      Bardzo się cieszę, że, aż tak zachwalasz moje ff kochanie <3
      Cieszę się, że czytasz i mam nadzieję, że zostaniesz także do końca :* <3 <3

      Pozdrawiam, tulę i całuję ;*

      Usuń
    2. Zostanę i to napewno bo szczerze powiedziawszy to pierwszy raz czytam coś takiego i bardzo fajnie piszesz :)

      Usuń
  3. Kurwa mać, niech Diana przestanie się w końcu czaić, bo kurwa nie wyrobię!!

    OdpowiedzUsuń