piątek, 31 października 2014

Chapter 13

*Diana's POV*

Trzydzieści minut później, kiedy chłopcy znudzili się czekaniem na śniadanie, zaczęli oglądać jakieś durne bajki w telewizji. Liam kończył już robić ostatnią porcję jajecznicy. Dołączyłam się do niego, by mu pomóc przy nakładaniu. Harry tak jakby nie robił nic. Poza tym, że mnie obserwował. Dokładnie każdy mój ruch. Czułam się jakbym była pod jakimś nadzorem.
- Harry, czemu ty nie robiłeś śniadania? Wiesz przecież, że jesteś w tym ode mnie lepszy. - Liam zawarł głos, przez co przerwał długą ciszę. Spojrzałam się to na niego, to na Harry'ego. Mój Harry umie gotować? Pierwsze słyszę! Poza tymi kanapkami, bo to każdy umie zrobić.


- Wiem, ale robię to co każe Diana. - Czy on właśnie przedrzeźnia Liam'a? - Ty się wziąłeś za stanie nad garami, więc to dokończ. - Uśmiechnął się w sposób bynajmniej dziwny, a ja poczułam, jak Liam coraz bardziej się denerwuje. Jeśli zacznie się kłótnia to nie mam zamiaru jej słuchać.
- Nie bądź bezczelny, bo...
- Boże, przestańcie! - Umilkli jak na zawołanie i dwie pary oczu zwróciły się na mnie. - Co wam do cholery jasnej jest?! Jak nie jeden żre się z drugim to jest jakaś kłótnia! Opamiętajcie się wreszcie! - Rzuciłam ścierką, która jakimś niepojętym cudem z nerwów znalazła się w mojej ręce, o blat. Liam wie, dlaczego ma się zamknąć, bo głupi nie jest, a Harry to nadal dzieciak, który potrzebuje rozrywki, poprzez wyżywanie się na innych. Wzięłam w ręce talerze z gotowym posiłkiem, po czym wepchnęłam je Harry'emu, a następnie Liam'owi do rąk, a sama wyszłam z kuchni. Poszłam prosto do salonu i usiadłam obok chłopaków, którzy jak się dopiero teraz okazało, oglądali jakiegoś Spongebob'a. Boże, dlaczego postawiłeś na mojej drodze te dzieciaki? Ja niczym nie zawiniłam!
- Co się tam stało w kuchni? - Louis objął mnie ramieniem, jak kiedyś to robił Gabriel i od razu poczułam się jakbym miała brata. Wtuliłam się i myślałam co by mu odpowiedzieć.
- Harry z Liam'em znowu by się pokłócili. Nie dość, że chcecie dać mu tę szansę to on coraz bardziej ją marnuje. Nie mam pojęcia jak to będzie. - Zagapiłam się w telewizor, bo obraz przed oczami zaczął mi się podwajać. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Harry tworzy takie problemy z niczego. Nic mu to nie daje, a jedynie pogłębia nienawiść chłopaków. Również zastanawia mnie myśl, dlaczego to robi. Dlaczego muszę mieć szesnaście lat, a i tak gówno rozumieć? Tak... Znowu nad sobą nie panuję przez emocje. Kiedy to się dzieje to mam wrażenie, że jestem mądrzejsza i bardziej bogatsza o tą wiedzę ludzką. A wracając do tego, że mam to szesnaście lat i gówno rozumiem to w dodatku jeszcze jestem aniołem. Jestem tu jakieś niecałe trzy tygodnie, a chcę odnaleźć się w tym świecie na siłę. Nie mam pojęcia, czy wychodzi mi to co robię i jak wielu ludziom mogę zaufać. Niby ten świat jest pod pozorem taki prosty. Taki się wydaje chyba tylko mi. Z tego co zauważyłam, to Harry jest na pograniczu wszystkiego co możliwe. Dobra i zła, łagodności i agresywności... Dużo by tu wymieniać, ale prawda, aż rzuca się w oczy. W sumie to można by powiedzieć, że nie ma takiego stałego punktu zaczepienia. Miota się z kąta w kąt niczego zapewne nieświadomy. Ale kto mu pomoże? Ja nie mam takiej władzy. Jedyne co mogę, to stać i patrzeć czy nie wdepnie w jakieś bagno, a z tego co zauważyłam to przez niego na razie jedynie ja cierpię. Czy warto jest cierpieć z powodów oczywistych, które mnie męczą? Nie wydaje mi się. Co, jeśli pójdę to wszytko przemyśleć w samotności? Chyba nic, więc co mam do stracenia?
- Idę stąd. Zostańcie tutaj i zjedźcie śniadanie. Muszę się iść przewietrzyć. - Zerwałam się gwałtownie, mówiąc wszystko na jednym wydechu, po czym udałam się do pokoju. Chłopaki oczywiście nie wiedzieli o co chodzi, ale bez żadnego słowa dali mi odejść. Szczerze, to bardzo im byłam za to wdzięczna. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać czegoś dobrego na wyjście. Z tego co zauważyłam to ludzie mają jakieś wiosenne kurtki, więc też nie zamierzam przesadzać. Wybrałam bieliznę, jasne jeansy i czarną bluzkę z białym napisem 'YOUNG, WILD, FREE'. Założyłam wszystko na siebie, uprzednio zdejmując 'piżamę'. Chwilę później już byłam w łazience, gdzie rozczesałam włosy i umyłam zęby. Czułam, że jeśli się nie pospieszę, to Harry wpadnie tutaj i będzie mi kazał zostać. Czuję jak się o mnie martwi, ale niepotrzebnie. Gdyby za mną tak nie biegał to wtedy tych gości bym załatwiła. No, ale wtedy też liczyła się Gemma. W każdym razie zrobiłam szybkie kreski eyelinerem, pomalowałam sobie rzęsy tuszem i odstawiłam kosmetyki na półkę. Przejrzałam się w lustrze, po czym odgarnęłam włosy do przodu poprawiając grzywkę, która w wyniku jakiegoś dziwnego przypadku się uformowała. Ale trzeba powiedzieć, że całkiem nieźle mi z nią.
- Gdzie się wybierasz? Myślałem, że z nami zjesz. - Podskoczyłam w miejscu natychmiast sztywniejąc i odwracając się do miejsca, skąd pochodził znajomy głos. Harry. No oczywiście! Który dureń z kanapy mu powiedział, że wychodzę? Uduszę po prostu...
- Em... Idę się przewietrzyć. Tak. Właśnie wychodzę. Pa Harry. - Powiedziałam pospiesznie i już chciałam wyjść, ale oczywiście na moje nieszczęście musiał mnie zatrzymać. Kurcze, dlaczego zawsze gdy próbuję uciec uczuciami one wracają z coraz większą siłą? Złapał mnie za ramiona i obrócił przodem do siebie.
- Co się dzieje? Widzę, że coś jest nie tak. - Brzmiał zmysłowo, ale i zagadkowo. Nagle nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Przecież nie powiem mu, że to z jego powodu, bo się obrazi i wścieknie. A może inaczej...
- Ja wychodzę, bo chcę, żebyś z chłopakami obgadał sprawę, która całej waszej piątce nie służy. Daje wam czas. Za jakieś trzy, może cztery godziny wrócę. Mam nadzieję, że do tego czasu sobie wszystko wyjaśnicie. - Lekko wyślizgnęłam się z jego uścisku, po czym wyszłam z pokoju, zostawiając go tam samego i zamyślonego. Zeszłam na parter, po czym założyłam na siebie skaty, jakąś cienką kurtkę i wyszłam. Nawet nie wiedziałam gdzie iść. Ale czy nie najlepszą drogą jest ta, by iść przed siebie? Myśli mówią jedno: "Idź". No, więc poszłam. Nie wiem, dlaczego Harry musi wiedzieć gdzie wychodzę, z kim, po co... W końcu wydaje mi się, że mam szesnaście lat, a nie pięć. Ale uroki Harry'ego działają na mnie same. Co poradzę na to, że kiedy spojrzy w moje oczy to się rozpływam? No nic. Nawet nie zauważyłam, gdy doszłam do jakiegoś parku. Co ciekawsze był on połączony z placem zabaw. Teraz żałuję, że w ogóle rosnę. Chciałabym mieć ponownie pięć lat i móc bawić się z takimi dziećmi. Ale tamte czasy przeminęły, a zostały mi jedynie wspomnienia. Udałam się powolnym krokiem na wolną ławkę. Podziwiam ten park, że pomimo tych dzieci, jest tu tak spokojnie i można pomyśleć. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą jakże przyjemną chwilą i położyłam się na ławce. Chyba lepszej chwili sobie nie mogłam wymarzyć. Nie wiem ile tak leżałam, ale poczułam jak coś szturcha mnie w ramię. Otworzyłam oczy, a moje spojrzenie padło na drobniutką blond dziewczynkę. Była śliczna i w ogóle zadbana. Ubrana w taką zieloną spódniczkę, białą bluzeczkę w kwiatki, czarne buciki, białe rajstopki i jakaś kurteczka. Wyglądała może na jakieś sześć lat, na pewno nie mniej. Nie usiadłam z powrotem na ławce, ale pomyślałam, że skoro mnie szturchała to, że coś chciała.
- Słucham cię kruszynko. - Powiedziałam miło i łagodnie, by czasem małej nie speszyć. Ta, tylko się do mnie uśmiechnęła i złapała mnie za rękę.
- Jak masz na imię? - I jeszcze ten przesłodki dziecięcy głosik, który nie umie wypowiadać poprawnie słów. To cudowne.
- Diana, a ty koleżanko? - Powiedziałam, a mała wdrapała się na ławkę i usiadła na moim podbrzuszu. To było przezabawne, jak zmagała się z wejściem na tą ławkę, ale podziw dla tej małej, bo jej się udało.
- Nicole koleżanko. - Zaśmiała się wesoło, a mnie uśmiech sam wpełzł na twarz. No jak można takich dzieci nie kochać? - Co tutaj robisz? - Zapytała, a ja wzruszyłam ramionami. Szczerze, to nie wiem czy chcę rozmawiać z taką małą dziewczynką o poważnych sprawach.
- Odpoczywam, wiesz? A ty co tutaj robisz? - Zapytałam małą, a ta już nie tak bardzo się uśmiechając, odpowiedziała mi na pytanie tak, jakby została przygaszona.
- Mamusia nie chce mnie w domu. Powiedziała, że jestem problemem i że mnie nie potrzebuje. - Dziewczynka zasmuciła się tutaj na dobre, a u mnie odezwało się coś dziwnego... Jakiś instynkt by się nią zająć, czy coś.
- To na pewno nie tak jak myślisz skarbie. Pewnie cię teraz szuka i się martwi. Kochanie nie myśl o tym i kochaj swoją mamę. - Powiedziałam, po czym nagle zrobiło mi się niewygodnie leżąc i musiałam siąść. Dziewczynka od razu objęła mnie rękoma w pasie i przytuliła się do mnie. Nie spodziewałam się tego, ale objęłam ją czule.
- Fajnie by było mieć cię za mamusię. Taką kochaną mamusię. - To co powiedziała, teraz dotknęło mnie za serce. Dlaczego to maleństwo tak powiedziało? Boże! Eksplozja w sercu za trzy, dwa, jeden...
- Kochanie nie mów tak! Masz mamusię, która cię kocha tak samo mocno. Dlaczego mówisz, że chciałabyś mieć mnie za mamę kochanie? - Musiałam zadać to pytanie, ale nie byłam go pewna. Dziewczynka spojrzała się na mnie pięknymi brązowymi oczami i poniekąd ujrzałam w nich siebie. Młodszą Dianę, która miała wszystko. Nagle małej zrobiło mi się żal.
- Bo ty jesteś taka kochana i miła! Moja mamusia taka nie jest. Moja mamusia krzyczy i rzuca różnymi przedmiotami w domciu. Boję się jej troszeczkę. Mamusia powiedziała, że mnie nie chce, bo ma tylko dziewiętnaście lat. - Powiedziała, a mnie stanęły przed oczami ostatnie dni. Możliwość, że ta matka zaczęłaby ją bić jest nie do zniesienia! Co to za matka!
- Kochanie, a mama cię bije? - Musiałam zadać to podstawowe pytanie. Nie pozwoliłabym nigdy tej małej bić. Zbyt kochana jest ta dziewczynka.
- Jeszcze nie... - Co znaczy do cholery jasnej 'jeszcze nie'?! - Ale ty byś mnie nigdy nie uderzyła, prawda? Byłabyś dla mnie dobrą mamusią? - Jeśli to dziecko nie przestanie, to chyba się rozkleję. Przecież samo to, że jej matka ma tylko dziewiętnaście lat jest przekomiczne i dziwne.
- Oczywiście, że bym była, ale nie jestem. - Powiedziałam, a dziewczynka popatrzała się na mnie wielkimi oczami, jakby się dziwiła.
- Ale możesz być! Ja nie chcę mieszkać z mamusią! Chcę z tobą, bo cię kocham! Jesteś dobra, miła i kochana! Nie, jak tamta mamusia! - Dziewczynka jeszcze mocniej się we mnie wtuliła. Boże, teraz to czuję jak chce mi się płakać. To dziecko nawet mnie nie zna, a uporczywie szuka odrobiny miłości. Boże co za dzień! Już nie umiałam powstrzymać tych łez od nadmiaru uczuć. Zamknęłam oczy i pozwoliłam im bezwładnie spłynąć po moich policzkach. Nagle na policzkach poczułam czyjeś rączki, które te łzy mi ocierały. Spojrzałam się na dziewczynkę, a ta uśmiechnęła się pocieszająco. - Nie płacz mamusiu...
- Mamusiu?! - Nagle zza siebie usłyszałam cholernie znajomy głos sprzed godziny. Zastygłam i nie wiedziałam co zrobić! Przecież to jest Harry! Co ja mu powiem?!
- Em... Nicole idź się pobaw na drabinkach, dobrze? Muszę porozmawiać z Harry'm. - Dziewczynka pokiwała ochoczo głową, po czym odwróciła głowę do Harry'ego i powiedziała coś, co chyba mi zniszczy życie.
- Kochaj mamusię, bo jest wyjątkowa Harry! Drugiej takiej wspaniałej i kochającej nie znajdziesz! - Po czym uciekła mi z kolan i pobiegła w stronę drabinek i innych dzieci. Patrzałam się w jej stronę, bo uważałam cały zbieg okoliczności za jakiś żart! Poczułam jak Harry siada obok mnie na ławce cały spięty i zdenerwowany. Nie wiedziałam od czego zacząć, ale jedno nasunęło mi się na myśl. Zaprzeczenie wszystkiego.
- Harry to nie tak, jak...
- A jak? - Nadal starał się zachować powagę i nawet dobrze mu szło. Już nie mogłam tego znieść i złapałam go za rękę, odwracając się tym samym do niego.
- Harry to nie jest moje dziecko. Ona mi się zwierzała, że ma złą matkę, a w końcu, kiedy się mnie zapytała, czy bym jej nigdy nie uderzyła, to ja powiedziałam, że nigdy, a ona, że chciałaby, żebym była jej mamą. Harry ja nie potrafiłabym mieć w tym wieku sześcioletniego dziecka! - Powiedziałam do niego z całymi emocjami, jakie tylko umiałam wyrazić. W końcu także spojrzał się na mnie, ale już łagodniej.
- A dlaczego nazwała cię mamą? Możesz mi to wyjaśnić? - Jego usta ułożyły się w cienką linię. W sumie to nawet nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nigdy się nie spotkałam z taką sytuacją. Ja nawet nie wiem kto to matka, a co gorsza nie wiem jak matkować! W dodatku to dziecko ma matkę, więc gdybym je zabrała to byłaby to tzw. kradzież. Ja nawet nie wiem, jak zająć się takim dzieckiem, a co dopiero o nim myśleć w wieku szesnastu lat!
- Mówiłam ci już. To dziecko szuka miłości, odrobiny ciepła i chyba w jej oczach wydałam się o wiele lepsza niż jej matka. Przynajmniej tak myślę, bo przed chwilą z nadmiaru uczuć się popłakałam, a to dziecko jeszcze wzięło rączkę i zaczęło mi te łzy ocierać. Ja... Ja nie miałam pojęcia co zrobić. Przecież nie powiem jej, że ma się odczepić, bo się rozpłacze. - Schowałam twarz w dłonie i pozwoliłam uczuciom górować nad moim życiem. Już tak jakby spodziewam się wszystkiego ze strony Harry'ego. Może sobie myśleć co chce. W pewnym momencie poczułam jak ktoś przede mną kuca. Spojrzałam się na tą osobę i doznałam szoku. Harry kucał przede mną, a głowę razem z rękoma oparł na moich kolanach.
 - Kochanie, nie denerwuj się. Nie masz czym i ja też. Nie jestem zły misiu. - Nagle ze złego Harry'ego zmienił się w mojego opiekuńczego Harry'ego. Jestem szczęśliwa, że nie ma z tym problemu. Złapałam go za ręce i zniżyłam się w jego stronę. Niby nic specjalnego, ale całus w policzek to zawsze coś. Widać, jak się zarumienił i w sumie to w chłopakach podoba mi się najbardziej. Wstał i usiadł obok mnie na ławce, po czym objął mnie czule ramieniem i przytulił mnie do siebie. Było to miłe uczucie i pragnęłam więcej. Zamknęłam zaschnięte od płaczu oczy i oparłam swoją głowę o jego ramię.
- W sumie to chciałbym kiedyś mieć dziecko. Wyobraź sobie takie maleństwo raczkujące po salonie. - Mam nadzieję, że mówi prowizorycznie i nie ma na myśli mnie, jako matkę swojego dziecka. W pewnym momencie poczułam jego wzrok na sobie, więc otworzyłam oczy.
- To dobrze, że masz cel, do którego chcesz dążyć. Myślę, że gdybym miała córkę, to nazwałabym ją Cassie... Piękne imię. A gdybym miała syna, to Mike. - Rozmarzyłam się na chwilę i dobrze mi z tym było. Pomarzyć każdy może, prawda? Harry poprawił się siedząc, więc zwróciłam swój wzrok na niego.
- Mam marzenie, że gdy będę miał córkę to nazwę ją Clara, albo Darcy. Jeśli chodzi o syna to Adrien. W sumie to teraz najmniej ważne. Pogadałem z chłopakami. - No i bam! Nowy temat i nowa gadka!
- Tak? I co? - Byłam naprawdę ciekawa, bo kibicowałam Harry'emu.
- Powiedzieli, że dadzą mi drugą szansę. No i pytali się o wczoraj... - Zrobiłam wielkie oczy, a ponad to zrobiłam się czerwona jak burak!
- Em... I co im powiedziałeś? - Boże, czego ja się tu jeszcze dowiem?
- Nic im nie powiedziałem, ale mówili, że widzieli malinkę... - Chyba bardziej bod ziemie się nie zapadnę! Wydałam jakieś stęknięcie związane z moją porażką. - Zapytali się, czy mi się podobało. Powiedziałem, że nie, bo to debile, a i tak nie zrozumieją. - Nie zrozumieją czego? Tyle, że te debile wiedzą więcej, niż taki Harry! A jeśli Harry'emu rzeczywiście się nie podobało?
- Aha... - Może i byłam smutna, ale teraz to wyparowało, bo Nicole znów do nas biegła. - Nicole wraca. Zachowuj się jakby się nic nie stało. - Powiedziałam, a Harry odwrócił swoje spojrzenie na biegnącą w naszą stronę dziewczynkę. Podbiegła do nas i zlustrowała nas spojrzeniem.
- Pogodziłeś się już z Dianą? - Jak dobrze, że nie powiedziała mamo.
- Tak. Wszystko jest już dobrze, a czemu pytasz? - Zapytał małą, a ona mu się wdrapała na kolana. Wyglądali razem słodko. Nicole nawet była podobna do Harry'ego. Nie bardzo, ale jednak troszeczkę była.
- Bo się bałam, że będziesz się na Dianę gniewać. Ona jest strasznie kochana i miła. - W tej chwili już nie mogłam tego przeboleć i zrobiłam coś co mam nadzieję mi pomoże.
- Słuchajcie, ja idę zadzwonić... Za pięć minut jestem. - Powiedziałam, po czym bez dalszych wyjaśnień oddaliłam się na dość bezpieczną odległość by odetchnąć.

*Harry's POV*

No zajebiście! Dzięki Diana, że mnie z nią zostawiłaś! Dziewczynka przez cały czas nie spuściła wzroku z odchodzącej dziewczyny. W końcu, kiedy nie mogła jej uchwycić, to odwróciła się do mnie z uśmiechem.
- Lubisz ją! Nawet więcej niż lubisz! Ty ją kochasz! - Wykrzyknęła na cały regulator, a ja się przestraszyłem, że moje słoneczko to usłyszy.
- Nie kocham jej! Lubię, ale nie kocham! - Musiałem jakoś małej skłamać, bo przecież mnie wyda, jeśli będzie chciała.
- Dlaczego kłamiesz? - Ona czyta w myślach czy jak?
- Nie kłamię... A tobie kto takich głupot nagadał? - Zapytałem, a ona uśmiechnęła się do mnie.
- Nikt mi żadnych głupot nie nagadał! To widać! Patrzysz na nią, jakby była tą jedyną! - Jak ona może mieć, z jakieś sześć lat i być tak mądra?!
- Ugh! Zawsze jesteś wszystkiego taka pewna? - Szczerze to ta dziewczynka mnie denerwowała. Nie dość, że wpieprza się z butami w moje życie to jeszcze myśli, że wszystko wie.
- Nie zawsze, ale często. - Zachichotała, ale zaraz szybko przestała. Ciekawe co jeszcze ma mi do powiedzenia. - Ale ty też nie jesteś jej obojętny. Widać, że cię lubi i to nawet lubi lubi! - Powiedziała, a ja miałem w głowie jeden wielki mętlik! O czym to dziecko gada?
- O czym ty gadasz?! Przecież ona ma szesnaście lat! To jest niedorzeczne! - Prawie wykrzyknąłem zapominając o świecie, który mnie otaczał. Możliwość, że Diana mogłaby mnie kochać jest... Nikła.
- No i co, że ma szesnaście lat? Co z tego, że jesteś od niej starszy? I to jest możliwe. Widać, że nie jesteś jej pod tym względem obojętny. Ale co wy możecie wiedzieć. Jesteście dorosłymi, a zachowujecie się jak dzieci, zamiast uwierzyć w uczucia! - Wypowiedziała się na dwóch wydechach i skończyła, a ja byłem w szoku. Jak to dziecko może być tak mądre?!
- Skąd ty to wszystko wiesz i jak możesz mieć, gdzieś z sześć lat przy takiej gadce! Przecież, to jest chore! - Dziewczynka popatrzała się na mnie z wyrazem twarzy, mówiącej takie szczere: "Serio?". Dobra poddaje się, mam dość!
- Może i mam sześć lat, ale życie wydaje się inne. Dlaczego ukrywasz, że Diana ci się podoba? Jeśli tak jest, to nie ma na co czekać! Życie jest krótkie i trzeba korzystać, póki ono trwa. - Albo śnię, albo mam nieźle zrytą banię! Co to dziecko chce mi uświadomić? Spojrzałem się w stronę, gdzie poszła Diana i zobaczyłem, że wraca. Postanowiłem zachowywać się naturalnie, żeby czasem nie chciała ze mną gadać o tym jak traktuje się dzieci. Poczułem jak dziewczynka zsuwa mi się z kolan, więc spojrzałem na nią.
- Ja już pójdę do domciu. Też już idźcie do domciu! - Powiedziała, po czym szybko podbiegła do Diany, będącej zaledwie dwa metry od nas. Przyczepiła się do jej nóg, jak rzepa.
- Dziękuję mamusiu, że ze mną porozmawiałaś. Kocham cię bardzo mocno. Teraz idę do domciu, więc się już nie zobaczymy. Papa! - Uciekła tak szybko jak zdążyła do niej podbiec. Wstałem z ławki i podszedłem do mojego słoneczka. Nadal zawzięcie patrzała się za dziewczynką i byłem wręcz pewny, że toczy wewnętrzną bitwę, z czymś bardzo ważnym.
- Skarbie? Wszystko w porządku? - Musiałem zapytać, bo zacząłem się martwić.Odwróciła się natychmiast do mnie i uśmiechnęła się tak pięknie.
- Tak, już jest wszystko dobrze. Chcesz już iść do domu? - Zapytała, a ja myślałem, że ją tam zaniosę! Taki szczęśliwy byłem, że już nie zobaczę tej wszystkowiedzącej dziewczynki.
- Tak! Chodźmy. - Objąłem ją ramieniem, a ona jakby wtuliła się we mnie idąc. Myślałem pewną chwilę, aż w końcu przypomniałem sobie coś co miałem jej przekazać. - Diana? Masz ochotę iść na zabawę Halloween'ową? - Zapytałem z entuzjazmem, a ona się na mnie dziwnie spojrzała. Nigdy nie obchodziła czy co?
- A niby gdzie miałaby być ta zabawa i co byśmy tam robili? A w dodatku nie mam stroju. - Czyli jednak się orientuje co to Halloween. To dobrze, bo już się bałem.
- Zobaczysz kochanie, jak ze mną pójdziesz. - Wydała jakieś stęknięcie, a, że mnie to rozbawiło to zacząłem się głośno śmiać. Mam nadzieję, że mój pomysł jej się spodoba...


*Przeczytałaś? >>>> Skomentuj! :)*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeeej! :) No, więc mamy rozdział 13! :D 
Zamierzałam go dodać w poniedziałek, ale postanowiłam poczekać, skoro większość z Was ma czas w piątek. :) 
Jestem szczerze zadowolona z rozdziału. 
Przepraszam, że tak długo czekałyście, ale skoro większość Was na ankiecie wyraziło, że wolicie w piątek to dodałam w piątek :)



WESOŁEGO HALLOWEEN!!!!!!!!!!!










Dobra kochani :) 
Widzimy się w rozdziale 14, w którym podpowiem będzie impreza! :) 
PAPA <3 

3 komentarze:

  1. HAHAHAHAHA NICOLE NAJLEPSZA <3 <3 <3 ale mam prośbę... MA SIĘ POJAWIC NITHAEL W NASTĘPNYM ROZDZIALE, A JEŚLI NIE TO DO CIEBIE PRZYJDĘ I JUŻ TAK MIŁO NIE BĘDZIE!!! Ale i tak cię kocham za tego bloga i kolejny cudny rozdział <333 czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tej dziewczynki taki dobry człowiek taki duszek haha. Dobrze, że wyznał Harr'emu żeby powiedział co d nie czuje. Jej impreza Halloween ale chyba na nią poczekamy trochę :/ Czuje, że może się coś na niej wydarzyć w stylu że on się dowie kim jest kiedy miało być tak pięknie i w ogóle. Czekam c
    @Arixiel

    OdpowiedzUsuń