Jeśli chodzi o to całe Halloween to wiedziałam o nim od Cami. Przeleciało jej przez myśl, że to niedługo i powiedziała mi, że w tym dniu przebieramy się za jakieś straszne postacie. Kiedy Harry powiedział, że jest jakaś zabawa to ucieszyłam się. No, ale to było wczoraj, a dzisiaj jest już piątek, czyli wyczekiwany dzień. Zastanawiałam się co założyć. Wiele pomysłów przyszło mi do głowy, ale żaden trafny. Za wampirzycę? Fajny pomysł, ale nic innego nie wymyślę. Widać nie jestem oryginalna. Camille mówiła, że na ten pomysł wpadnie wiele osób. A gdyby tak wciągnąć w to Harry'ego? Aktualnie jest na dole i ogląda telewizję. Chłopacy wyszli wczoraj razem z Harry'm, ale poszli do siebie, a Harry po mnie do parku. Nie wiem, skąd wiedział, że tam byłam, ale nieważne. Oby tylko udało się go przekonać. Wyszłam ze swojego pokoju i pędem "poleciałam" do pokoju, po czym rzuciłam się na sofę obok Harry'ego.
Ten się tylko uśmiechnął i spojrzał na mnie.
- Wiem, że coś chcesz słońce, więc mów. - Zaśmiał się zadziornie, a ja się wyszczerzyłam.
- Przebierzemy się razem za wampiry? Ja będę wampirzycą, a ty Drakulą. - Popatrzał się na mnie, jakbym powiedziała jakąś głupotę. Rzuciłam się na jego szyję i wtulając się w niego zaczęłam go prosić, tylko dlatego by się zgodził. - No błagam! Nie mam lepszego pomysłu! Zrób to dla mnie.
- A co z tego będę miał skarbie? - No oczywiście Harry! Ja ci nawet latający dywan załatwię! Wcale nie żartuję. Śmiertelna powaga.
- Niezapomniany wieczór na imprezie z wampirzycą, z którą przetańczysz całą noc, no i moją dozgonną wdzięczność. - Wypowiedziałam się triumfalnie, jakbym już zdobyła swoje. Harry popatrzał się na mnie.
- Kusisz... - Teraz to nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać! - Dobrze. Przebiorę się z tobą jeśli prosisz, ale mamy strasznie mało czasu. Wyrobimy się? - Spytał, a ja wytarłam łzy, które napłynęły podczas śmiania się.
- Tak wyrobimy się. Idę po torebkę i idziemy. - Puściłam mu oczko, a następnie wstałam z kanapy i nadal nie wytrzymując ze śmiechu poszłam do pokoju. Wzięłam torebkę, w którą wpakowałam kartę, i jeszcze jakieś bzdury. Muszę iść na zakupy. Byłam już ubrana, więc dużo czasu na szykowanie się nie straciłam. Wzięłam wszystko co potrzebne i wyszłam z pokoju. Gdy zeszłam na dół zauważyłam, że Harry już stoi gotowy i czeka.
- Gdzie się wybieramy? - Zapytał, a ja otworzyłam drzwi frontowe i wyszliśmy z domu. Zamknęłam zamek i jeszcze na wszelki wypadek się upewniłam.
- Myślałam by jechać do tej Galerii Brent Cross... - Nie wiedziałam, czy dobrze mówię nazwę, ale Harry pokiwał jedynie głową. Dwadzieścia minut później byliśmy pod galerią. Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy na zakupy. Cami mówiła, że jest wiele sklepów w tej galerii, które mają różne promocje, więc zamierzam skorzystać.
- Dobra, nie ma czasu na oglądanie i podziwianie. Trzeba kupować ciuchy! - Wypowiedziałam się dość dobitnie i szybkim krokiem modelki przemierzałam szyldy sklepów, pozostawiając Harry'ego samego. Na wystawie szukałam jakichś Halloween'owych ozdób. Rzucił mi się w oczy sklep z modnymi ciuchami, a w nim akurat był sezon na te wszystkie stroje. Weszłam tam i od razu dojrzałam dość krótką, czerwoną w czarną koronkę sukienkę. Nie miała ramiączek, ale była cudowna! Pasowałaby jak nic. W dodatku na koronce w malutkiej ilości był brokat. No i jeszcze się będzie mienić! Szybko do niej podeszłam i zabrałam do przebieralni. Chwilę później już się przeglądałam. Leżała na mnie idealnie, jak każda sukienka. Będę żałować, jeśli jej nie wezmę, bo chyba drugiej takiej nie znajdę. Przebrałam się z powrotem w swoje rzeczy i poszłam z sukienką do kasy. Poprosiłam już wcześniej, ile ma być na karcie pieniędzy.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - Zapytała sprzedawczyni zaraz po tym jak podeszłam.
- Dzień dobry. Poproszę tę sukienkę. - Podałam jej wieszak z kreacją, a ona zajęła się kasowaniem.
- To będzie 102.99. - Podałam jej kartę, a ona skasowała ją po czym mi oddała. Zapakowała sukienkę w torbę, po czym podała mi ją.
- Dziękujemy za zakup i zapraszamy ponownie. - Uśmiechała się mówiąc to.
- Ja również dziękuję. Do widzenia. - Powiedziałam, po czym udałam się w stronę wyjścia. Skoro mam już sukienkę to trzeba znaleźć sobie buty. No, więc dalej szukałam, Weszłam do New Look i oniemiałam. Może to nie była wystawa Halloween'owa, ale te buty mówiły same za siebie. Czarne z koronką. Wysokie może na dziesięć centymetrów i jeszcze z platformą. Dobra, to w takim razie pójdę przymierzyć. Wyszukałam swój numer buta i poszłam zobaczyć jak leżą. Chwilę później już sprawdzałam jak się w nich chodzi. Podeszłam do lusterka i sprawdziłam jak wyglądam. Dobrze to mało powiedziane. Wyglądałam świetnie i chyba każdy by to powiedział. Poszłam, więc do kasy. Jakieś dziesięć minut później wyszłam ze sklepu z butami. Kosztowały o połowę mniej niż sukienka, więc się cieszę. Następnie poszłam po jakieś kosmetyki i inne rzeczy. Musiałam kupić jakąś szminkę, puder, czarne cienie do oczu, soczewki koloru czerwonego zęby wampira i pelerynę. Po te trzy na końcu weszłam do Clarie's. Sprzedawczynie były bardzo miłe. Powiedziały, że będę na pewno świetnie wyglądać i życzyły mi udanej imprezy Halloween'owej. Peleryna nie była aż tak długa bo kończyła się troszeczkę za moimi pośladkami. Po szminkę, puder, i cienie weszłam do Superdrug'a. Teraz, kiedy wszystko miałam, postanowiłam, że należałoby poszukać Harry'ego. Usiadłam na ławce i uruchomiłam myślenie. Ukazał mi się Harry, który właśnie patrzał za zębami wampira, ale w zupełnie innym sklepie, który był na drugim końcu galerii. Szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę. Pięć minut później byłam już przed sklepem, gdzie w środku ciągle siedział Harry. Miał już jakieś torby tak samo jak ja. Podeszłam do niego od tyłu i się wtuliłam. Przestraszony to on był na pewno.
- Harry, spokojnie, to tylko ja. - Starałam się chłopaka uspokoić.
- Boże, wystraszyłaś mnie kochanie! - Zaśmiałam się na jego słowa, ale w końcu taki był plan, nie?
- Masz już wszystko? Pomóc ci coś znaleźć? - Zapytałam, a on od razu odpowiedział.
- No właśnie rozglądam się za tymi zębami. Masz jakieś sugestie? - Zadał pytanie, a ja spojrzałam na wystawę. Było dużo takich zębów to nie wiem, dlaczego się zastanawiał.
- Bierz pierwsze lepsze i idziemy. - Powiedziałam, a Harry zrobił jak kazałam. Poszliśmy do kasy, a Harry zapłacił za rzecz. Po chwili byliśmy w drodze do auta.
***
Byłam właśnie w swoim pokoju i szykowałam się, bo podobno na osiemnastą zaczyna się impreza. Wzięłam puder do ręki i zaczęłam sobie robić twarz. Długo mi to nie zajęło, ale efekt był fajny. Pomalowałam się do końca, założyłam soczewki i przykleiłam zęby. Wyglądałam jak nie, ja, ale czego się nie robi by wyglądać dobrze? Założyłam nową sukienkę, pelerynę i buty. Wyglądałam oszałamiająco. Ciekawe jak się szykuje Harry... Biedny musiał zająć salon, bo wygoniłam go z pokoju. Taka zła ja.
- Gotowa? Musimy już jechać. - Usłyszałam z dołu wołanie Harry'ego i szybko się uwinęłam. Wyszłam z pokoju, po czym powoli schodami zeszłam na dół. Mina Harry'ego, gdy mnie zobaczył była bezcenna! Wyglądał, jakby doznał szoku. Zaczęłam się śmiać, bo to było co najmniej śmieszne.
Kiedy po chwili przestałam, zobaczyłam, że Harry jakoś specjalnie się nie stroił. Zwykłe czarne rurki, czarna koszula z odsłoniętym torsem, ząbki, soczewki i włosy. Właściwie włosy wyglądały trochę inaczej niż normalnie. Były postawione do góry, a po bokach bardziej zaczesane w tył. Nieźle się Harry wystroił.
- Wyglądasz świetnie! - Powiedziałam do niego, a chłopak uśmiechnął się do mnie zaczepnie.
- A ty seksownie w tej sukience... - Zjechał po mnie wzrokiem od góry do dołu i znów popatrzał mi w oczy. Wybuchłam kolejnym śmiechem, tym razem już niepohamowanym. Chwilę później przestałam i zeszłam do niego całkowicie.
- Jak mamy jechać to chodźmy. - Powiedziałam, po czym wyminęłam go, wychodząc z domu. Harry zamknął drzwi i podszedł do auta, gdzie otworzył mi drzwi.
- Jaki dżentelmen... Wystarczało cię machnąć na wampirka i już się zachowujesz jak Romeo. - Powiedziałam, a teraz to on zaczął się śmiać. Uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta. Harry zamknął drzwi, a sam udał się na stronę kierowcy. Czekałam, aż wsiądzie do auta i ruszy. Nie przyjrzałam mu się zbyt dokładnie, ale zrobiłam to teraz. Miał kolczyki. Nie tylko w uszach, ale w wardze i brwi. Nie wiem czy to atrapy, ale dobrze mu z tym było. Wory pod oczami chyba sobie malował, bo wydaje się, jakby miał je podkrążone. Wszystko się dobrze dobierało. Oczywiście zapomniałam powiedzieć o pelerynie, którą też miał. Była długa, aż do ziemi. Wyglądał słodziutko. I to jest kolejny z wielu powodów, dla którego go kocham. Nawet, jak chce wyglądać groźnie to mu nie wychodzi. Zobaczyłam, że spojrzał się na mnie zanim zdążyłam odwrócić głowę w kierunku szyby.
- Wszystko w porządku? - Zapytał się z ciepłym uśmiechem, który po chwili ukazał się na jego twarzy.
- Oczywiście Harry. Jedziemy? - Chłopak tylko pokiwał głową i ruszył z podjazdu wcześniej odpalając auto. Jechaliśmy dobre dwadzieścia minut. Przez chwilę pomyślałam, że może ta impreza jest na jakimś totalnym odludziu, ale Harry dosłownie w jednej chwili zatrzymał się przed jakimś domem, z którego było słychać głośną muzykę. Była rytmiczna i, aż sama zmuszała do tańca. Już siedząc na fotelu pasażera zaczęłam się jakoś delikatnie ruszać. Harry zaparkował na podjeździe, po czym stanął i wyłączył auto. Wyszedł z niego i podszedł do drzwi z mojej strony. Otworzył je i pomógł mi wysiąść. Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę domu. W jednym momencie poczułam się nieźle spięta. A jeśli się coś stanie? Przecież sama sobie nie poradzę. Harry jakby wszystko wyczuł i ścisnął mnie mocniej za rękę. Popatrzałam się na niego. Był jedną oazą spokoju i radości. Pociągnął mnie do środka, po czym zaczął się witać ze znajomymi. Stałam tam bezczynnie i patrzałam jak Harry świetnie odnajduje się w towarzystwie. W jednym momencie poczułam, jak ktoś mnie podnosi i zaczyna okręcać wokół własnej osi. Przestraszyłam się i zamarłam, ale ze śmiechu wynikało, że to ktoś bardzo mi znany... Louis?! W końcu przestał mnie kręcić, a ja wreszcie mogłam stanąć na nogach. Co prawda, trochę kręciło mi się w głowie, ale ustałam. Popatrzałam się na niego i rzeczywiście to był Louis. Obok niego stał Niall i reszta. Ale nie byli tylko oni. Był też z nimi jakiś inny blond chłopak. Był przystojny, ale nie specjalnie.
- Hej aniołku! Co u ciebie? - Spytał Niall, a ja uśmiechnęłam się do niego. Był dzisiaj w świetnym nastroju. Przebrał się za kota, z czego prawie nie wytrzymałam. Liam przebrał się za czarownika, Louis za zombie, a Zayn za mumię. Nieźle wyglądali, ale Niall wymalował się po mistrzowsku.
- U mnie wszystko dobrze kocie. A u was? Widać macie nowego kolegę. - Uśmiechnęłam się przyjaźnie mówiąc to. Nie chciałam się wydać jakaś niemiła.
- A tak. Chris, poznaj Dianę. Diana, poznaj Chris'a. - Liam powiedział, a Chris podszedł do mnie i złożył na moim policzku pocałunek. Myślałam, że jak się nie znamy to chociaż rękę mi poda. Czułam jak po prostu w tym miejscu nabieram rumieńców. Więcej mi chyba do upokorzenia nie potrzeba! Wtem poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce. Wiedziałam, że to Harry, bo tylko on działa w takich momentach.
- Kim jesteś i jakim prawem śmiesz ją całować. - Popatrzałam się na chłopaka, który był teraz nieźle skołowany. Odsunął się na odpowiednią odległość, a ja odwróciłam się do Harry'ego. Zaciskał kości szczęki i był napięty. Dotknęłam jego ramienia, a on na mnie spojrzał.
- Harry spokojnie! Nic się nie dzieje. Chciał się tylko przywitać, nic więcej. Idź się witać ze znajomymi! - Chciałam go pogonić, ale Harry się na mnie spojrzał ze wzrokiem niedowierzania. Przewróciłam oczami i sama go wypchnęłam. Pokiwał tylko z dezaprobatą głową, ale odszedł. Odwróciłam się do chłopaków i znowu się uśmiechnęłam. Co z tego, że sztucznie.
- To co? Nie przejmuj się Harry'm, Chris, bo to jeden wielki zazdrośnik. - Powiedziałam, a chłopak tak jakby się uspokoił.
- Harry to twój chłopak? - Zapytał, a ja ponownie poczułam, jak moje policzki nabierają rumieńców. Ścięło mnie normalnie!
- Em... Nie! On nie jest moim chłopakiem. To bliski przyjaciel. Trochę jak brat. - Niby nic takiego nie powiedziałam, ale Niall wybuchł śmiechem. Podeszłam do niego i uderzyłam go w głowę. Natychmiast przestał, a ja wzięłam go za kołnierz.
- Zabieram kota na parkiet, bo za bardzo mu odbija. Idziecie? - Wszyscy kiwnęli głowami i udaliśmy się potańczyć. Akurat leciał Basshunter - Boten Anna. DJ zapowiedział to chwilę przed, więc wpadła mi w ucho. Zatargałam tam chłopaków i zaczęliśmy tańczyć. Brałam przykład z innych. Zwykłe ocieranie się o siebie i uśmiechy. Więc czemu ja miałam tak nie robić? Niall jakby wyczuł, że chcę się tak bawić, więc umieścił swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Spodobało mi się to. Sama nie wiem dlaczego. Tak więc w rytm tej piosenki kręciłam biodrami i ocierałam się o Niall'a. Złapałam wszystko w jednej chwili, a humor wszystkich wokół udzielił mi się. Chciałam zaszaleć tej nocy, bawić się do rana. Zmierzałam to zrobić. Z nową piosenką chłopacy zrobili odbijanego i trafiłam na Louis'a. Ten tak samo jak Niall złapał mnie w biodrach, a ja zaczęłam tańczyć. Ukradkiem, gdzieś tam na końcu tego wszystkiego zobaczyłam Harry'ego, jak patrzy się na chłopaków zdenerwowany. Nie wiedziałam dlaczego do momentu, w którym nie trafiłam na Chris'a. Wtedy Harry nie wytrzymał i zaczął iść w naszym kierunku. Oderwałam się od Chris'a w momencie, kiedy DJ zapowiedział piosenkę Basshunter - DotA. Podeszłam szybko do Harry'ego, który był jakieś trzy metry od Chris'a i zaczęłam przy nim tańczyć. Chciałam jakoś wpłynąć na Harry'ego, żeby swoje myśli skierował na mnie, a nie na niego. Jednym moim spojrzeniem 'powiedziałam' Chris'owi, że ma mu zniknąć z pola widzenia, bo go zabije. Na szczęście chłopak był na tyle mądry, że odszedł.
- Harry, zachowuj się! Co to miało znaczyć? Wyglądałeś jakbyś chciał go zabić! - Skarciłam bruneta nadal tańcząc, a on spojrzał się na mnie z zazdrością w oczach.
- On mi się nie podoba. Miałaś szczęście, że wytrzymałem przy Louis'ie i Niall'u. Jeśli cię jeszcze raz kiedyś dotknie, to nogi z dupy mu powyrywam. Nie chcę go widzieć na oczy. - No takiego Harry'ego lubię! Jaką radość dało mi w ogóle to, że jest teraz zazdrosny. Ale z tym dotarła do mnie przykra wiadomość. Ja mogę się cieszyć z tego, że jestem w nim zakochana, ale nie mam prawa mu tego okazywać ani powiedzieć. Ile razy chciałam wypowiedzieć te słowa, wyrzucić to z siebie wreszcie, a one po prostu były jak w zamknięciu. Czyli to miłość zakazana i nie wiadomo czy odwzajemniona. Ale po co mam się tym w takich okolicznościach przejmować?
Harry odwrócił mnie do siebie tyłem i przycisnął całą mnie do jego torsu. Wraz z refrenem zaczęłam się pewniej ruszać. Kręciłam biodrami w rytm muzyki, a pośladkami najzwyczajniej ocierałam się o niego. Jego ręce przemieszczały się z moich bioder na brzuch i na odwrót. Dobrze mi było z nim tak tańczyć. Czułam się wolna i nie zwracałam na nic uwagi. Wraz z końcem pięciu późniejszych piosenek, Harry odwrócił mnie do siebie przodem i podniósł mnie tak, że musiałam swoje nogi zaczepić wokół jego pasa, a ręce naokoło szyi. Harry umieścił swoje ręce pod moimi pośladkami, także nie spadłabym, gdyby coś. Byłam ciekawa, co chce zrobić. Nie pozwoliłabym mu na zbyt wiele, ale jestem teraz tak bliska złamania wszelkich zasad...
Harry wyszedł z tego tłoku razem ze mną. Zaniósł mnie na kanapę, gdzie i tak dużo ludzi spało. Posadził mnie na niej, a sam usiadł naprzeciwko mnie. DJ zapowiedział kolejną piosenkę, ale tym razem była ona wolna, więc na parkiecie zostały tylko pary które chciały tańczyć. Ja nadal byłam przed Harry'm na kanapie. Popatrzałam się na chłopaka, a on uśmiechnął się do mnie pokazując swoje cudowne dołeczki.
- I jak ci się podoba impreza? - Kiedy zadał pytanie, zaczęłam się rozglądać. Dopiero teraz zauważyłam, że przy podium DJ'a znajdują się dynie i kościotrupy. Puszczali w dodatku sztuczną mgłę, więc jakiś nastrój był.
- Jest świetna. Moja pierwsza. - Powiedziałam, a Harry'ego w zupełności to zadowoliło.
- Chcesz coś do picia? - Zapytał, a ja kiwnęłam głową, na co chłopak zszedł z kanapy i poszedł do kuchni. Myślałam, że będę czekać sama, ale nie. Dosiadł się do mnie jakiś facet, którego w ogóle nie znałam.
- Hej piękna. Chcesz zatańczyć? - Dobra. Już mi się facet nie podoba. Trzeba go jakoś zbyć, puki Harry nie wróci.
- Nie wydaje mi się. - Powiedziałam jakby znudzona, patrząc się na niego. Ten się niesympatycznie zaśmiał, po czym złapał mnie dość mocno za rękę. Nie spodobało mi się to i czułam jak moje oczy stają się czarne niwelując i tak kolor soczewki. Nie musiałam patrzeć w lustro by to wiedzieć.
- Pójdziesz ze mną zatańczyć, a później na górę się pieprzyć, rozumiesz?! - Wysyczał, a ja nad sobą po raz kolejny nie panowałam. Czy on chce zrobić to samo, co na filmie? Jeśli tak, to człowieku nie żyjesz. Popatrzałam się na niego chwilę i wymyśliłam plan.
- Może od razu chodźmy na górę? - Zaproponowałam to tak, by nie zdradzić moich intencji. Jemu się to chyba spodobało, bo nie chciał czekać. Wstaliśmy, a on prowadził mnie w stronę schodów. Rozglądałam się po całym salonie w poszukiwaniu kogoś znajomego, ale chłopacy gdzieś wybyli. W jednej chwili usłyszałam w głowie głos Nithael'a: "Jestem przy tobie. Nie bój się. Świetny plan. Pozwalaj mu na wszystko. Udawaj, że tego chcesz i nie zdradź się. Chwała się nie zaświeci. Jesteś zbyt zdenerwowana i pewna siebie".
Po chwili byliśmy już na korytarzu, po czym weszliśmy razem do jakiegoś małego pokoju. No i moje udawanie się zaraz skończy. Facet zamknął drzwi, ale na szczęście ich nie zablokował. Od razu dopadł do mnie stojącej przy ścianie i zaczął całować po ustach, szyi i obojczykach. Na razie wszystko oddawałam, żeby wyglądało realistycznie. Jedyne co mnie niepokoiło, to fakt iż ciągle wydawało mi się, że zdradzam Harry'ego. Nie jest moim chłopakiem, ale mam wyrzuty sumienia pozwalając temu facetowi na to wszystko. Ale co miałam zrobić? Nie odpuszczę mu próby gwałtu na mnie. Nie jestem jakąś zwykłą nastolatką, która nie ma pojęcia jak się bronić. Ponad to obok mnie był Nithael... Nie chcę zabijać człowieka. Nie potrafiłabym. Nie zabić, ale może zranić wystarczająco mocno by więcej nie próbował. Jeśli mam być szczerza, to ten facet był okropnie obleśny. Musiałam się trzymać mojego planu. Oderwałam się od ściany z nim przyssanym do mnie, po czym poprowadziłam go na fotel. Popchnęłam go nie niego, a ten cały podniecony sytuacją uśmiechnął się obleśnie. Prawie bliska byłam zwymiotowania w tamtym pokoju, ale musiałam się powstrzymać. Usiadłam na jego kolanach i zaczęłam działać. Ręką złapałam go mocno za szyję i wcisnęłam jego głowę w oparcie fotela. Na nowo uderzyła we mnie fala złości.
- Myślisz, że pozwolę ci się wykorzystać? Jeden twój ruch do ucieczki lub dotknięcie mojego ciała, a zginiesz w najgorszych męczarniach, jakie potrafisz sobie tylko wyobrazić. Będziesz się smażyć żywcem. - Powiedziałam już nie moim tonem głosu. Czułam jakbym zamieniała się w inną osobę, jakiegoś demona. Stara miła ja zostaje na boku, a wściekła ja idzie komuś dokopać.
- Myślisz, że się ciebie dziewczynko boję?! Co ty mi możesz kurwa zrobić?! Chciałaś się pieprzyć, więc przyszliśmy tutaj! Więc teraz nie mów, że nie chcesz! - Uderzył mnie w głowę, przez co straciłam przytomność. Nithael, ratuj mnie...
- Wszystko w porządku? - Zapytał się z ciepłym uśmiechem, który po chwili ukazał się na jego twarzy.
- Oczywiście Harry. Jedziemy? - Chłopak tylko pokiwał głową i ruszył z podjazdu wcześniej odpalając auto. Jechaliśmy dobre dwadzieścia minut. Przez chwilę pomyślałam, że może ta impreza jest na jakimś totalnym odludziu, ale Harry dosłownie w jednej chwili zatrzymał się przed jakimś domem, z którego było słychać głośną muzykę. Była rytmiczna i, aż sama zmuszała do tańca. Już siedząc na fotelu pasażera zaczęłam się jakoś delikatnie ruszać. Harry zaparkował na podjeździe, po czym stanął i wyłączył auto. Wyszedł z niego i podszedł do drzwi z mojej strony. Otworzył je i pomógł mi wysiąść. Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę domu. W jednym momencie poczułam się nieźle spięta. A jeśli się coś stanie? Przecież sama sobie nie poradzę. Harry jakby wszystko wyczuł i ścisnął mnie mocniej za rękę. Popatrzałam się na niego. Był jedną oazą spokoju i radości. Pociągnął mnie do środka, po czym zaczął się witać ze znajomymi. Stałam tam bezczynnie i patrzałam jak Harry świetnie odnajduje się w towarzystwie. W jednym momencie poczułam, jak ktoś mnie podnosi i zaczyna okręcać wokół własnej osi. Przestraszyłam się i zamarłam, ale ze śmiechu wynikało, że to ktoś bardzo mi znany... Louis?! W końcu przestał mnie kręcić, a ja wreszcie mogłam stanąć na nogach. Co prawda, trochę kręciło mi się w głowie, ale ustałam. Popatrzałam się na niego i rzeczywiście to był Louis. Obok niego stał Niall i reszta. Ale nie byli tylko oni. Był też z nimi jakiś inny blond chłopak. Był przystojny, ale nie specjalnie.
- Hej aniołku! Co u ciebie? - Spytał Niall, a ja uśmiechnęłam się do niego. Był dzisiaj w świetnym nastroju. Przebrał się za kota, z czego prawie nie wytrzymałam. Liam przebrał się za czarownika, Louis za zombie, a Zayn za mumię. Nieźle wyglądali, ale Niall wymalował się po mistrzowsku.
- U mnie wszystko dobrze kocie. A u was? Widać macie nowego kolegę. - Uśmiechnęłam się przyjaźnie mówiąc to. Nie chciałam się wydać jakaś niemiła.
- A tak. Chris, poznaj Dianę. Diana, poznaj Chris'a. - Liam powiedział, a Chris podszedł do mnie i złożył na moim policzku pocałunek. Myślałam, że jak się nie znamy to chociaż rękę mi poda. Czułam jak po prostu w tym miejscu nabieram rumieńców. Więcej mi chyba do upokorzenia nie potrzeba! Wtem poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce. Wiedziałam, że to Harry, bo tylko on działa w takich momentach.
- Kim jesteś i jakim prawem śmiesz ją całować. - Popatrzałam się na chłopaka, który był teraz nieźle skołowany. Odsunął się na odpowiednią odległość, a ja odwróciłam się do Harry'ego. Zaciskał kości szczęki i był napięty. Dotknęłam jego ramienia, a on na mnie spojrzał.
- Harry spokojnie! Nic się nie dzieje. Chciał się tylko przywitać, nic więcej. Idź się witać ze znajomymi! - Chciałam go pogonić, ale Harry się na mnie spojrzał ze wzrokiem niedowierzania. Przewróciłam oczami i sama go wypchnęłam. Pokiwał tylko z dezaprobatą głową, ale odszedł. Odwróciłam się do chłopaków i znowu się uśmiechnęłam. Co z tego, że sztucznie.
- To co? Nie przejmuj się Harry'm, Chris, bo to jeden wielki zazdrośnik. - Powiedziałam, a chłopak tak jakby się uspokoił.
- Harry to twój chłopak? - Zapytał, a ja ponownie poczułam, jak moje policzki nabierają rumieńców. Ścięło mnie normalnie!
- Em... Nie! On nie jest moim chłopakiem. To bliski przyjaciel. Trochę jak brat. - Niby nic takiego nie powiedziałam, ale Niall wybuchł śmiechem. Podeszłam do niego i uderzyłam go w głowę. Natychmiast przestał, a ja wzięłam go za kołnierz.
- Zabieram kota na parkiet, bo za bardzo mu odbija. Idziecie? - Wszyscy kiwnęli głowami i udaliśmy się potańczyć. Akurat leciał Basshunter - Boten Anna. DJ zapowiedział to chwilę przed, więc wpadła mi w ucho. Zatargałam tam chłopaków i zaczęliśmy tańczyć. Brałam przykład z innych. Zwykłe ocieranie się o siebie i uśmiechy. Więc czemu ja miałam tak nie robić? Niall jakby wyczuł, że chcę się tak bawić, więc umieścił swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Spodobało mi się to. Sama nie wiem dlaczego. Tak więc w rytm tej piosenki kręciłam biodrami i ocierałam się o Niall'a. Złapałam wszystko w jednej chwili, a humor wszystkich wokół udzielił mi się. Chciałam zaszaleć tej nocy, bawić się do rana. Zmierzałam to zrobić. Z nową piosenką chłopacy zrobili odbijanego i trafiłam na Louis'a. Ten tak samo jak Niall złapał mnie w biodrach, a ja zaczęłam tańczyć. Ukradkiem, gdzieś tam na końcu tego wszystkiego zobaczyłam Harry'ego, jak patrzy się na chłopaków zdenerwowany. Nie wiedziałam dlaczego do momentu, w którym nie trafiłam na Chris'a. Wtedy Harry nie wytrzymał i zaczął iść w naszym kierunku. Oderwałam się od Chris'a w momencie, kiedy DJ zapowiedział piosenkę Basshunter - DotA. Podeszłam szybko do Harry'ego, który był jakieś trzy metry od Chris'a i zaczęłam przy nim tańczyć. Chciałam jakoś wpłynąć na Harry'ego, żeby swoje myśli skierował na mnie, a nie na niego. Jednym moim spojrzeniem 'powiedziałam' Chris'owi, że ma mu zniknąć z pola widzenia, bo go zabije. Na szczęście chłopak był na tyle mądry, że odszedł.
- Harry, zachowuj się! Co to miało znaczyć? Wyglądałeś jakbyś chciał go zabić! - Skarciłam bruneta nadal tańcząc, a on spojrzał się na mnie z zazdrością w oczach.
- On mi się nie podoba. Miałaś szczęście, że wytrzymałem przy Louis'ie i Niall'u. Jeśli cię jeszcze raz kiedyś dotknie, to nogi z dupy mu powyrywam. Nie chcę go widzieć na oczy. - No takiego Harry'ego lubię! Jaką radość dało mi w ogóle to, że jest teraz zazdrosny. Ale z tym dotarła do mnie przykra wiadomość. Ja mogę się cieszyć z tego, że jestem w nim zakochana, ale nie mam prawa mu tego okazywać ani powiedzieć. Ile razy chciałam wypowiedzieć te słowa, wyrzucić to z siebie wreszcie, a one po prostu były jak w zamknięciu. Czyli to miłość zakazana i nie wiadomo czy odwzajemniona. Ale po co mam się tym w takich okolicznościach przejmować?
Harry odwrócił mnie do siebie tyłem i przycisnął całą mnie do jego torsu. Wraz z refrenem zaczęłam się pewniej ruszać. Kręciłam biodrami w rytm muzyki, a pośladkami najzwyczajniej ocierałam się o niego. Jego ręce przemieszczały się z moich bioder na brzuch i na odwrót. Dobrze mi było z nim tak tańczyć. Czułam się wolna i nie zwracałam na nic uwagi. Wraz z końcem pięciu późniejszych piosenek, Harry odwrócił mnie do siebie przodem i podniósł mnie tak, że musiałam swoje nogi zaczepić wokół jego pasa, a ręce naokoło szyi. Harry umieścił swoje ręce pod moimi pośladkami, także nie spadłabym, gdyby coś. Byłam ciekawa, co chce zrobić. Nie pozwoliłabym mu na zbyt wiele, ale jestem teraz tak bliska złamania wszelkich zasad...
Harry wyszedł z tego tłoku razem ze mną. Zaniósł mnie na kanapę, gdzie i tak dużo ludzi spało. Posadził mnie na niej, a sam usiadł naprzeciwko mnie. DJ zapowiedział kolejną piosenkę, ale tym razem była ona wolna, więc na parkiecie zostały tylko pary które chciały tańczyć. Ja nadal byłam przed Harry'm na kanapie. Popatrzałam się na chłopaka, a on uśmiechnął się do mnie pokazując swoje cudowne dołeczki.
- I jak ci się podoba impreza? - Kiedy zadał pytanie, zaczęłam się rozglądać. Dopiero teraz zauważyłam, że przy podium DJ'a znajdują się dynie i kościotrupy. Puszczali w dodatku sztuczną mgłę, więc jakiś nastrój był.
- Jest świetna. Moja pierwsza. - Powiedziałam, a Harry'ego w zupełności to zadowoliło.
- Chcesz coś do picia? - Zapytał, a ja kiwnęłam głową, na co chłopak zszedł z kanapy i poszedł do kuchni. Myślałam, że będę czekać sama, ale nie. Dosiadł się do mnie jakiś facet, którego w ogóle nie znałam.
- Hej piękna. Chcesz zatańczyć? - Dobra. Już mi się facet nie podoba. Trzeba go jakoś zbyć, puki Harry nie wróci.
- Nie wydaje mi się. - Powiedziałam jakby znudzona, patrząc się na niego. Ten się niesympatycznie zaśmiał, po czym złapał mnie dość mocno za rękę. Nie spodobało mi się to i czułam jak moje oczy stają się czarne niwelując i tak kolor soczewki. Nie musiałam patrzeć w lustro by to wiedzieć.
- Pójdziesz ze mną zatańczyć, a później na górę się pieprzyć, rozumiesz?! - Wysyczał, a ja nad sobą po raz kolejny nie panowałam. Czy on chce zrobić to samo, co na filmie? Jeśli tak, to człowieku nie żyjesz. Popatrzałam się na niego chwilę i wymyśliłam plan.
- Może od razu chodźmy na górę? - Zaproponowałam to tak, by nie zdradzić moich intencji. Jemu się to chyba spodobało, bo nie chciał czekać. Wstaliśmy, a on prowadził mnie w stronę schodów. Rozglądałam się po całym salonie w poszukiwaniu kogoś znajomego, ale chłopacy gdzieś wybyli. W jednej chwili usłyszałam w głowie głos Nithael'a: "Jestem przy tobie. Nie bój się. Świetny plan. Pozwalaj mu na wszystko. Udawaj, że tego chcesz i nie zdradź się. Chwała się nie zaświeci. Jesteś zbyt zdenerwowana i pewna siebie".
Po chwili byliśmy już na korytarzu, po czym weszliśmy razem do jakiegoś małego pokoju. No i moje udawanie się zaraz skończy. Facet zamknął drzwi, ale na szczęście ich nie zablokował. Od razu dopadł do mnie stojącej przy ścianie i zaczął całować po ustach, szyi i obojczykach. Na razie wszystko oddawałam, żeby wyglądało realistycznie. Jedyne co mnie niepokoiło, to fakt iż ciągle wydawało mi się, że zdradzam Harry'ego. Nie jest moim chłopakiem, ale mam wyrzuty sumienia pozwalając temu facetowi na to wszystko. Ale co miałam zrobić? Nie odpuszczę mu próby gwałtu na mnie. Nie jestem jakąś zwykłą nastolatką, która nie ma pojęcia jak się bronić. Ponad to obok mnie był Nithael... Nie chcę zabijać człowieka. Nie potrafiłabym. Nie zabić, ale może zranić wystarczająco mocno by więcej nie próbował. Jeśli mam być szczerza, to ten facet był okropnie obleśny. Musiałam się trzymać mojego planu. Oderwałam się od ściany z nim przyssanym do mnie, po czym poprowadziłam go na fotel. Popchnęłam go nie niego, a ten cały podniecony sytuacją uśmiechnął się obleśnie. Prawie bliska byłam zwymiotowania w tamtym pokoju, ale musiałam się powstrzymać. Usiadłam na jego kolanach i zaczęłam działać. Ręką złapałam go mocno za szyję i wcisnęłam jego głowę w oparcie fotela. Na nowo uderzyła we mnie fala złości.
- Myślisz, że pozwolę ci się wykorzystać? Jeden twój ruch do ucieczki lub dotknięcie mojego ciała, a zginiesz w najgorszych męczarniach, jakie potrafisz sobie tylko wyobrazić. Będziesz się smażyć żywcem. - Powiedziałam już nie moim tonem głosu. Czułam jakbym zamieniała się w inną osobę, jakiegoś demona. Stara miła ja zostaje na boku, a wściekła ja idzie komuś dokopać.
- Myślisz, że się ciebie dziewczynko boję?! Co ty mi możesz kurwa zrobić?! Chciałaś się pieprzyć, więc przyszliśmy tutaj! Więc teraz nie mów, że nie chcesz! - Uderzył mnie w głowę, przez co straciłam przytomność. Nithael, ratuj mnie...
***
*Nithael's POV*
Stałem tam i przyglądałem się jej. Była dość pewna siebie, z czego byłem zadowolony. Nie jest jak każda anielitka. Wszystkie się boją wyzwania, spotkania oko w oko ze mną lub innymi Upadłymi, a ona nie. Ona była dla mnie idealna. Rozumiałem jej wybuch, kiedy powiedziałem w szpitalu, że jestem jej chłopakiem, a później, kiedy przyszedłem do niej z kwiatami. Rozumiem, że ona kocha jego. Ma do tego prawo. W końcu kto by się związał z Upadłym. W końcu nie jestem takim zwykłym Upadłym. Jestem synem Abaddona. Króla i władcy świata podziemnego. Czy Abaddon jest szatanem? Jak najbardziej. Nie jestem do niego podobny w żadnym calu. Zawsze uważałem, że wolę stać na straży i buntować ludzi jako Upadły, niż być księciem, a później objąć tron. Pewnie, gdyby się dowiedział jakie żywię do Diany uczucia to dawno by już jej nie było. Nie obroniłaby się, a ja nie mógłbym jej pomóc. Ona zostałaby zabita, a ja razem z nią. Zasada jest prosta. Upadłemu nie wolno kochać żadnej osoby. Dosłownie żadnej. Ale kto wiedział, że życie mną tak pokieruje? W momencie, kiedy on ją nachalnie całował, byłem wściekły i myślałem, że go rozniosę. Bolało mnie jeszcze to, że Diana mu na to pozwalała. Tyle, że to był jej plan. Gdyby zostawiła go mnie, to miałaby gościa z głowy.
Patrzyłem się na nią, ale w końcu wszystko zaczęło się robić interesujące. Wiedziałem, że zaczęła, bo przydusiła go i powiedziała:
- Myślisz, że pozwolę ci się wykorzystać? Jeden twój ruch do ucieczki lub dotknięcie mojego ciała, a zginiesz w najgorszych męczarniach, jakie potrafisz sobie tylko wyobrazić. Będziesz się smażyć żywcem. - Diana jest taką dziewczyną, która zaskakuje mnie co chwila. Jej głos zmieniał się i był identyczny do tego, gdy my chcemy zabić. Może tak naprawdę nic o niej nie wiem? Co jeśli ona jest hybrydą wszystkiego? Nie powinienem żywić do niej żadnego uczucia, bo jest wysłannicą Boga. Ugh... Po co ja o nim myślę?! Nic mnie on nie obchodzi! Gościu się odezwał, ale na jego nieszczęście:
- Myślisz, że się ciebie dziewczynko boję?! Co ty mi możesz kurwa zrobić?! Chciałaś się pieprzyć, więc przyszliśmy tutaj! Więc teraz nie mów, że nie chcesz! - W jednej chwili moja Diana uderzyła ciałem o podłogę, a ja stałem zdezorientowany. Straciła przytomność. Ten pieprzony dziad ją uderzył! W momencie, kiedy upadła na podłogę usłyszałem w głowie trzy słowa, które sprawiły, że chciałem go zabić. A mianowicie "Nithael, ratuj mnie...". Ten gościu klęknął nad nią i zaczął rozpinać spodnie. Już miałem tam podejść, ale uważałem, że będzie dziwne jeśli nie wejdę przez drzwi. Wyszedłem nadal niewidoczny na korytarz, po czym się ujawniłem. I to chwilę przed Harry'm, który właśnie wchodził na piętro zaniepokojony i cały zdenerwowany. Kiedy mnie zobaczył to myślałem, że na mnie naskoczy, ale tego nie zrobił. Podszedł do mnie i zadał to pytanie.
- Wiesz, gdzie jest Diana? Nie ma jej na dole. - Pomyślałem, że powiem to co widziałem.
- W tym pokoju z jakimś kutasem. Zaciągnął ją tu siłą, a, że wszystko widziałem to śledziłem go. - Harry wyłączył się już przy "z jakimś kutasem". Wyglądał jakby miał kogoś zamordować, jak Diana i ja przed chwilą. Wparował do pokoju z hukiem, a ja byłem zaraz za nim. Ten widok nim wstrząsnął jak i mną. Ona nieprzytomna i do tego naga leżała pod nim, a on był zupełnie goły i ją obmacywał. Nawet nie drgnął tylko dalej robił swoje.
- Ty czy ja? - Zapytałem chłopaka, a on i tak już wkurwiony na maksa bez większego zastanowienia zdecydował.
- Ja. Ty idź się nią zajmij. Będę tuż obok. - Powiedział, po czym ruszył na faceta, a ja, jak powiedział podbiegłem do Diany. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na łóżko. Przykryłem kołdrą i sprawdziłem czy nic jej nie zrobił. Miałem też na myśli to, czy nadal jest dziewicą. Zajęło mi to dosłownie chwilę. Nadal nią była. Na szczęście! Odwróciłem się w stronę Harry'ego i od razu rozpoznałem, że facet, który leży nieruchomo jest ledwo żywy. Podszedłem do niego i uspokoiłem go.
Od razu jakby oprzytomniał i odwrócił w stronę dziewczyny, do której pobiegł mniej niż sekundę później. Usiadł obok niej na łóżku, a ja na krześle. Dotknął jej policzka, a ona zaczęła coś mamrotać pod nosem kręcąc niespokojnie głową.
- To ja go miałam zabić... Nie zostawiaj mnie... Nie chcę... Harry... - I to mnie dostatecznie dobiło. Ona kochała jego. Mnie mogła jedynie lubić. Ale to zaszczyt liczyć na taką rzecz jak lubienie kogoś, kto w każdej chwili mógł cię zabić.
- Jestem tu. Przepraszam kochanie, przepraszam, że cię zostawiłem. Nigdy nie powinnaś być sama. Nie zostawię cię więcej skarbie. - Uśmiechnęła się przez sen i wiem, że wszystko słyszała. Uspokoiła się natychmiastowo. Czy on tak na nią działał? Nie mam pojęcia, ale widać, że nigdy w jej sercu mnie nie będzie...
*Przeczytałaś? >>>> Skomentuj! :)*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej <3
Mówiłam coś, że będziecie czekać? No trochę tak, ale rozdziały będą ;)
Aha... I to ja XD Nie moja koleżanka ;D
Zgodziła się na wszelki wypadek dodawać rozdziały, ale teraz puki co jestem ja. ;)
Trochę długi, ale się wciągnęłam :3
Moja mama dała mi kompromis.
Mogę wejść na kompa, jeśli codziennie spędzę na nauce przynajmniej 2h. :/
Przystałam na jej propozycję bo nie chcę tego zaniedbywać i Was tracić <3
Co myślicie o rozdziale?
Bydlak z tego gościa co nie? :P
No, ale taki był plan ;)
Harry taki bohater, że prawie go zabił, a Nithael to taka pizda, że nawet dupy nie ruszył i sam nie pomógł. XD
A kto to wymyślił?
TAKA ZUA JA... *okrutny śmiech* GHAHAHAHAHHA!!! ;)
Dobra! Impreza Halloween'owa spóźniona o 2 tygodnie, ale jest! :)
Mam nadzieję, że się go nie mogłyście doczekać. ;D
Może, jak będzie Gwiazdka to będzie dodany w urodziny Pana Marcheweczki :)
ROZDZIAŁY W PIĄTKI!!!!
ROZDZIAŁY W PIĄTKI!!!!
TAKŻE!
ŻEGNAM WAS!
SEE U SOON SKARBY W ROZDZIALE 15 :)
KCKC LOFKI :)
Super jak zwykle! Kocham! <3
OdpowiedzUsuńSuper jak zwykle! Kocham! <3
OdpowiedzUsuńDobra wiedziałam, że się coś wydarzy ale, żeby aż tak?! Wow... ta jej wściekłość.. co jak stanie się zła? Co z nią i Harrym oraz Nithaelem? Czekam na kolejny c
OdpowiedzUsuń@Arixiel
Rozdział jest super :) Zaskoczył mnie rozwój akcji w tej części, robi się ciekawie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Weny życzę. :*