czwartek, 27 listopada 2014

Chapter 15

Notka pod rozdziałem! 


*Diana's POV*

Wszystko co się działo... Nie miałam na to wpływu. Słyszałam, jak Harry do mnie mówi i w pewnym stopniu to pomogło, ale świadomość, że ten człowiek chciał mnie zgwałcić, była nie do zniesienia. Nadal jest. Chcę się go pozbyć. Już teraz nie ważnie, że zabiję człowieka. Zrobię to, by chronić siebie i inne dziewczyny. W pewnym momencie usłyszałam głos Nithael'a, gdy jeszcze spałam:
- Ja... Już pójdę. Zajmij się nią. - Powiedział, ale wiedziałam, że jest smutny, bo słyszałam po głosie. Zaraz potem usłyszałam Harry'ego.



- Dobra. Dzięki, że mi pomogłeś. - Powiedział, a ja zaczęłam się zastanawiać, w czym mu pomógł. Czyżby pomógł Harry'emu mnie odbić? W pewnym stopniu jestem mu wdzięczna. Chciałam już się obudzić, ale życie ziemskie chciało inaczej. Miałam jakby blokadę. Jakby to nie ode mnie zależało, kiedy się wybudzę.
- Wezmę tego typa. - Powiedział jeszcze na odchodne Nithael. Stój! Ja chcę się wyżyć! Dlaczego pozbawiasz mnie takiej możliwości?! Czy nie rozumiesz, że to dla mnie ważne?! ~ W myślach, aż się ze sobą biłam. Ale rezultatów nie doświadczyłam. Nic nie szkodzi. I tak wykończę tego faceta. Niech wie, że się mnie jeszcze nie pozbył. Usłyszałam jakiś niewyraźny trzask drzwiami i zrozumiałam, że jestem sama z Harry'm... No chyba, że mnie tu zostawił. Postanowiłam się sprzeciwić losowi i spróbowałam się wybudzić. I chyba mi się udało. Poczułam czyjąś rękę na swojej, która drży. Ale czemu tak jest? Jeśli to Harry to... Nie! On by nie płakał.,, Chyba. Otworzyłam delikatnie oczy i wybadałam sytuację. Leżę w łóżku naga, Harry siedzi obok i się trzęsie, Nithael'a jak i tego typa nie ma. Nieźle, że tak powiem. Zwróciłam uwagę na to, że jestem naga. Czy do tego doszło? Czy rzeczywiście ten facet mnie zgwałcił? Boże... Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi! Może jednak się tak nie stało, a ja dramatyzuję. Spojrzałam się na Harry'ego. Mój Harry właśnie jest przede mną taki bliski płaczu, że, aż mi go żal. Sprawdziłam czy mam dostatecznie dużo siły by móc się zbliżyć. Ciągle czuję łapy tego zboczeńca na sobie i choć się staram o tym nie myśleć, to nie jest to proste. Ale muszę to przezwyciężyć. Jestem silna, a Harry'emu ufam. Nie skrzywdziłby mnie nigdy. Jestem pewna. Pomyśl Diana, że przytulasz do siebie misia. ~ Pomyślałam i tak jakby zamiast Harry'ego, przed oczami stanął mi miś o imieniu Harry, który płacze. Chyba głupie wyobrażenie, ale przynajmniej pomogło. Naciągnęłam na piersi pościel, po czym mocno go przytuliłam. Od razu jakby się ocknął i przytulił mnie najmocniej jak umiał. Potrzebowałam jego. Potrzebowałam jego dotyku, głosu... Dosłownie chciałabym go mieć na własność. Móc tulić się do niego każdego wieczora i budzić się w jego objęciach. Słyszeć od niego te wszystkie słodkie słówka, którymi raczy mnie darzyć. To jest Harry, którego pragnę ponad moje całe życie. I pomyśleć, że byłam taka głupia by wmawiać sobie kłamstwa. Jego klatka piersiowa drżała, a on pociągał nosem. Nigdy bym nie uwierzyła, że Harry jest taki wrażliwy. Już prędzej Niall, ale nie Harry. Ale czy nie zdarzają się wyjątki? Przytuliłam go do siebie mocniej, a chłopak wtulił się w moją szyję.
- Harry, spokojnie. Ja żyję i nic mi nie jest. - Nie byłam do końca pewna tego co mówię, ale miałam nadzieję, że chociaż on się nie domyśli.
- Kiedy cię pod nim zobaczyłem... Myślałem, że jestem skończonym chamem, który na choćby chwilę cię zostawił. Przez cały czas modliłem się o to, byś była cała. Jesteś mi potrzebna, kochanie i nie chcę cię w taki czy inny sposób stracić. Zbyt mocno się do ciebie przywiązałem skarbie. Nigdy, ale to przenigdy nie pozwolę, byś znalazła się kiedykolwiek sama. Zawsze będę starał się być przy tobie. Bo zasługujesz na szczęście i spokój. - Wzruszyłam się, kiedy to wszystko mówił. Nawet nie sądziłam, że jestem dla niego, aż tak ważna. Że, aż tyle się dla niego liczę. Odsunęłam go od siebie i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Harry.., Do ciebie też się bardzo mocno przywiązałam. Również zasługujesz na szczęście, spokój i miłość. Nie jestem odpowiednia, żeby to ostatnie ci ofiarować, ale przynajmniej wiem, że chcę byś znalazł kogoś, kto cię bezgranicznie pokocha i da ci szczęście. - "Tym kimś jestem właśnie ja..." ~ Pomyślałam, po czym opuściłam głowę. - Zasługujesz na to bardziej niż ktokolwiek kiedykolwiek. Jesteś cudownym, romantycznym i kochanym chłopakiem. Dziewczyna, która cię pokocha, będzie mieć wielkie szczęście. Jestem tego pewna. - Zakończyłam swoją przemowę, ale nie miałam odwagi po tym co powiedziałam spojrzeć się na chłopaka. Powiedziałam zbyt dużo. Następny kawałek mojego muru został zburzony. Z tych emocji poczułam łzę na policzku. Jedną i samotną, która miała w sobie tyle mojego smutku, że to, aż niemożliwe do odgadnięcia. Żeby tylko wiedział, jak bardzo go kocham! Boże, czemu ja nie mogę mu teraz tego okazać? Czemu muszę być tym głupim aniołem, który na wszystko ma uważać i walczyć z tym czego się boi?! Czemu nie mogłam urodzić się człowiekiem?! Dlaczego wszystko zawsze musi być przeciwko mnie?! Czy nie lepiej byłoby, gdybym się nigdy nie urodziła? Gdybym nigdy nie poznała Harry'ego? Sądziłabym wtedy, że mam normalnie życie! Ale dla nikogo nie ma tak dobrze. Nawet dla takiej anielitki, jak ja.
- Kochanie... Spójrz się na mnie. Proszę cię. - Niepewnie zwróciłam na niego swój zażenowany wzrok. Pogłaskał mnie po policzku, przez co dostałam minimalnych ciarek. Zatonęłam w jego dotknięciu i wtuliłam się bardziej w jego rękę, sama jej dotykając swoją dłonią. Czułam, że moje miejsce jest przy nim. Tylko przy nim. - Ja też jestem czegoś pewny skarbie. Tego jak bardzo mi zależy na tej dziewczynie, która zmieniła moje życie, pomogła mi w trudnych chwilach, i która sprawiła, że za każdym razem, gdy na nią patrzę mam ochotę wydrzeć się na całą okolicę, krzycząc: "To jest dziewczyna, która jest dla mnie jedyna!". To mam ochotę powiedzieć światu! Dla mnie liczysz się ty, twoje szczęście, twoje uczucia, twój śmiech, twój smutek, twój humor... Cała się dla mnie liczysz. Nie wyobrażam sobie kolejnego dnia, bez kogoś takiego jak ty! Gdyby cię nie było, to złamałoby mi to serce. Nie funkcjonowałbym już normalnie. Liczysz się tylko ty słoneczko. Nikt inny. Tylko ty kochanie. - Zatkało mnie... Czy on chce powiedzieć, że... Że to co myślę, że chce powiedzieć? Jeśli tak, to jestem teraz w stanie rzucić się na niego i go za wsze czasy wycałować, ale niestety nie mogę. Ile razy jeszcze dotrze do mnie ta wiadomość, że nie mogę okazać mu choćby krzty uczucia, bo się zdradzę? Pozostaje mi tylko pogodzić się z życiem i prawdą.
- Dziękuję Harry. Mogę się ubrać? Bo tak mi niezręcznie siedzieć nago... - Zmieniłam temat, bo popłakałabym się bardziej niż kiedykolwiek. On chciał przez to powiedzieć, że mnie kocha i chyba oczekiwał tego samego ode mnie, ale co ja mam mu powiedzieć? "Hej Harry! Słuchaj, zakochałeś się we mnie, a ja w tobie, ale niepotrzebnie, bo ja nie mogę odwzajemnić w ten sposób twoich uczuć, bo jestem aniołem!". Na pewno mu tak nie powiem, bo pomyśli, że zadaje się z idiotką!
- Em... Tak, jasne. Podam ci rzeczy i wyjdę, a ty się ubierzesz. - Stał się nieobecny w jednej sekundzie, a to wszystko przeze mnie! Boże... Zawsze wszystko potrafię spieprzyć! Znów się czuję, jak nie ja i mam ochotę coś rozwalić! Harry podał mi ciuchy, a następnie zostawił samą w pokoju.
Dlaczego moje życie jest takie bez sensu?! Co ja mam poza tym, że jestem jego podopieczną? Nic nie mam. Nawet kochać go nie mogę. Teraz jest zawiedziony po całości, że nie okazałam mu tego samego co on mi. Czuję się tutaj taka niepotrzebna. Nie mogę dać szczęścia chłopakowi, którego kocham... To nie jest i nigdy nie będzie sprawiedliwe.
Założyłam swoją bieliznę, a na to sukienkę. Później stopy włożyłam w te głupie szpilki. Resztę wzięłam w rękę i stanęłam przed lustrem. Zobaczyłam dziewczynę, która nie ma najmniejszej chęci do życia. Rzuciłam wszystko, co trzymałam w rękach na ziemię, po czym zaczęłam z furią demolować pokój. Rzucałam wszystkim, czym popadło. Jakoś nie patrzałam na to, czy ta rzecz ma jakąś wartość. Rozwalałam wszystko, a do tego krzyczałam i płakałam. Tak, płakałam, bo jestem beznadziejna. Wzięłam w ręce lampkę biurkową i cisnęłam nią w ścianę, a ta się rozpadła. Następna była pościel. Rozdarłam wszystkie poduszki, a z nich wyleciały pierze. W jednym momencie do pokoju wpadł Harry. Podbiegł i przytulił mnie mocno do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale nie udało mi się to przez jego silny uścisk. W pewnym momencie coś podpowiedziało mi, żeby go porazić. Moja podświadomość chce sprawić mojemu Harry'emu ból... Nigdy w życiu! Już wolałabym zginąć niż to zrobić! Po jakichś trzech kolejnych próbach wyrwania poddałam się, a podświadomość odpuściła. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam wylewać z siebie potok łez. Poczułam jego ręce na moich plecach, a jego usta ja czole. Był taki delikatny i kochany, a ja taka zimna i nieczuła.
- Misiu... - Pewnie tym słowem chciał sprawić, że się na niego spojrzę, ale nie chcę mu patrzeć w oczy, po tym wszystkim. - Kochanie, tu jestem. Spójrz na mnie i powiedz, co się stało.
- Chcesz wiedzieć co się stało? Jestem beznadziejna! To się stało! - Oderwałam się od niego i wyszłam z pokoju, jak najprędzej mogłam. Miałam nadzieję, że za mną nie pójdzie i da sobie spokój, ale nadzieja matką głupich.
- Diana, zaczekaj! - Chciał mnie zatrzymać, ale mu się nie dałam.
- Nie! Zostaw mnie! - Odwróciłam się do niego przodem i dokończyłam coś co miało mu złamać serce. -  Nigdy mnie nie powinieneś spotkać. Niepotrzebne ci to było. - Po tym Harry stanął jak wryty, a ja już chciałam do niego podejść i go pocieszyć, ale nie mogłam. - Przepraszam za wszystko, ale ja już nie mogę z tym żyć. - Dokończyłam, po czym uciekłam po chodach na dół. Już nie patrzałam, że coś zostawiłam. No dole wpadłam na Liam'a. No jakbym nie mogła wyjść z tego bez szwanku! Popatrzał się na mnie zaniepokojony, a ja pokiwałam jedynie głową i wybiegłam z domu. Słyszałam za sobą głosy chłopaków, ale nie zatrzymywałam się. Dotarłam na jakiś koniec uliczki, po czym rozwinęłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze. Leciałam tak długo, aż nie dotarłam na jakąś polanę. Wylądowałam robiąc niezły podmuch, przez uderzenia skrzydeł. Schowałam je, po czym upadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć. Miałam już w sumie gdzieś, że mogą się zlecieć Czarne Skrzydła. Cierpiałam i to strasznie. Nikt nie ma pojęcia, jakie to uczucie powiedzieć ukochanej osobie, że to był błąd. To najgorsze uczucie. Nie chcesz tej osoby ranić, ale to robisz.
W pewnym momencie usłyszałam za sobą głos... Bardzo mi znajomy.
- Będzie dobrze siostrzyczko. - Zamarłam. Odwróciłam się do niego powoli i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Jak śmiesz tak mówić Gabriel! Nic nie wiesz...
- Słuchaj! Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze. Zależy mi na tobie równie dobrze co Harry'emu i temu dupkowi Nithael'owi. - Nie rozumiem go... Dlaczego on mnie ciągle dręczy?
- Dlaczego mi to mówisz? Kocham go, rozumiesz?! Chcę z nim być, móc go całować, spędzać z nim każdą wolną chwilę, móc cieszyć się tym, że jest obok mnie mój Harry... Ja chcę z nim być, ale nie mogę! - Tutaj zaczęłam płakać. Po raz kolejny. Już mnie to mało obchodziło, czy on jest obok czy nie. Już mnie nic nie obchodzi. - Teraz myślę, że jeśli nie dane jest mi z nim być to powinnam umrzeć...
- Nawet tak nie mów! On też cię kocha! Już na początku to widziałem! Już wtedy w parku coś zrozumiał. Nie było dnia, kiedy by się tobą nie interesował! Kiedy byłaś w szpitalu, to wariował jak nienormalny! Chodził na prawo i lewo, płakał, zamartwiał się! Kocha cię, a ty jego! Siostra, jeśli masz choć trochę odwagi, to powiesz mu, jak bardzo go kochasz i zrobisz coś, o czym marzysz, czyli go pocałujesz. Nie ważna chwała i to, że jesteś aniołem. Jeśli tego nie zaakceptuje, to nie jest ciebie wart. Rozumiesz mnie? - Patrzałam się na niego jak zaczarowana. Nie miałam pojęcia, że nie tylko ja to przeżywam. Uklęknął przede mną i mnie przytulił. Tak jak dawniej... - Mnie również na tobie zależy. Kocham cię jak siostrę i trochę bardziej jak siostrę. Nie chcę cię drugi raz stracić. Te dwa lata, to były najgorsze dwa lata na ziemi, puki nie zeszłaś. Mam tu tylko ciebie. Proszę, nie odsuwaj mnie od siebie za to, jaki się stałem. Przepraszam, że taki jestem. Przepraszam za wszystko. - Objęłam go tak samo mocno, jak on mnie. Czułam, że właśnie zleciała ostatnia łza tego wieczoru. Odzyskałam mojego braciszka.
- Nie przepraszaj. Kocham cię, tak jak ty mnie i to się nie zmieni. Nadal jesteś moim bratem. Nigdy mnie nie stracisz. Zawsze będę obok. - Uśmiechnęłam się do niego, po czym spojrzałam na swój strój. On też spojrzał na mój.
- Impreza? - Zaśmiałam się cicho i pokiwałam głową na tak. Pstryknął palcami, a nasze ubiory zmieniły się. Ja miałam przewiewną białą bluzkę, krótkie, białe spodenki i białe obcasy, a on białą bluzkę, rurki i trampki. Wszystko świeciło się od blasku księżyca, dzięki cekinom. Wszystko mamy białe! Poczułam też, że nie mam już sztucznych zębów wampira ani soczewek. Popatrzałam się na niego ze zdziwieniem, a on się zaśmiał.
- Jak ty to... - Zabrakło mi słów, i aż nie mogłam dokończyć. Zaskoczył mnie i to pierwszy raz pozytywnie od dwóch lat.
- Ćwiczyłem. Zawsze sobie wyobrażałem ciebie w tym stroju. - Spojrzałam się na niego z wielkim uśmiechem.
- Po co mnie tak ubrałeś? Zabierasz mnie gdzieś? - Ten tylko pokiwał głową, rozłożył skrzydła i wziął mnie za rękę.
- Rozłóż skrzydła i lecimy. - Zrobiłam jak kazał i wzbiliśmy się w powietrze. Byłam ciekawa tego dokąd chce mnie zabrać. Nadal trzymaliśmy się za rękę. Mam nadzieję, że Gabriel po raz kolejny mnie nie zawiedzie. Nie umiałabym mu już więcej zaufać.
- Dokąd mnie zabierasz? - Zadałam pytanie, na które błyskawicznie dostałam odpowiedzi, której się poniekąd obawiałam.
- Do Harry'ego. Musisz się z nim spotkać i z nim porozmawiać. Tak szczerze od serca. - Kiedy to usłyszałam, to zaczęłam się zapierać. Nie chciałam go widzieć i z nim rozmawiać! Zraniłam go i ponoszę wszelkie konsekwencje. Nie zasługuje na tego idealnego chłopaka o szmaragdowych oczach.
- Gabriel nie! Nie chcę mu się pokazywać na oczy! On mnie nienawidzi. Zraniłam go i tego żałuję, ale musiałam. Po prostu mnie tam nie zabieraj! - Chciałam się mu jakoś sprzeciwić i powstrzymać go od dalszych działań, ale nie dał sobie nic powiedzieć.
- Diana, nie przeciągaj! Kochasz go, to z nim porozmawiasz! Pamiętaj, że jeśli tego nie zaakceptuje, to nie jest ciebie wart. Musisz mu powiedzieć, jak jest na prawdę. Nie ukrywaj tego dłużej, bo to nic nie da. - Dlaczego on musi mieć rację? Ale ja nie chcę go ranić. On na to nie zasługuje. To ja powinnam być sponiewierana tymi wszystkimi słowami. To ja powinnam być na jego miejscu.
- Ale on nie będzie chciał ze mną rozmawiać! Ja jego już nic nie obchodzę... - Właśnie z tymi słowami poczułam, jak po moim policzku spływa łza. Jedna, ciężka i mająca tyle emocji łza. A za tą pierwszą następne. Chwilę później poczułam ręce brata, które mnie objęły i przytuliły. Wtuliłam się w jego szyję i zaczęłam cicho szlochać.
- Siostrzyczko... Obchodzisz go bardzo dużo. Teraz chodź ze mną. Musisz z nim porozmawiać. Dla dobra was obojga. - Poddałam się. Po raz kolejny tej nocy. Pomału wylądowaliśmy i zaczęliśmy iść w stronę mojego domu. W sumie to szłam jak na skazanie, a czułam się jakby mi ktoś wbijał sztylet w serce. Muszę pomyśleć, jak z nim porozmawiać. Stanęliśmy przed drzwiami do domu. Spojrzałam się na brata, ale ten wyglądał tak stanowczo, że zabrakło mi chęci na jakiekolwiek dalsze dyskusje.
- Będzie dobrze. Teraz cię niestety muszę zostawić ale wierzę, że sobie poradzisz. - Powiedział, po czym ucałował moje czoło. Nie byłam zadowolona z tych wieści. Chwilę potem już go nie było. No to jestem zdana na siebie...


*Przeczytałaś? >>>> KOMENTUJESZ!*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeeej <3 

No to mamy rozdział 15 :) 
Jest strasznie krótki, ale nie miałam na niego zbytnio weny i czasu. 

JESTEM TEŻ ŚWIĘCIE PRZEKONANA, ŻE MI SIĘ NIE UDAŁ. 
Za dużo tu smutku i w ogóle wszystkiego... T-R-A-G-E-D-I-A :/

Trochę pozmieniało się na blogu. Renowacje tak jakby ;D

KOCHANE CO SIĘ Z WAMI DZIEJE????? 
NIE KOMENTUJECIE JUŻ TAK TEGO :(
JA NIE MAM POJĘCIA, CZY TO ZE WZGLĘDU NA TO, ŻE TO FF ROBI SIĘ NUDNE CZY JAKIE... :/
JEST 18 OBSERWATORÓW, A DOSTAJE TERAZ CUDEM 4 KOMY OD STAŁYCH OSÓB.
PROSZĘ WAS O KOMENTOWANIE TEGO CHOĆBY Z ANONIMA! NIE TRZEBA SIĘ LOGOWAĆ I DODAWAĆ KOMA Z KONTA GOOGLE. WYSTARCZY, ŻE NAPISZECIE MI WASZ TT LUB JAKĄŚ WASZĄ NAZWĘ I BĘDĘ WIEDZIAŁA KOMU DZIĘKOWAĆ!



T   O       D   L   A       M   N   I   E       B   A   R   D   Z   O        W   A   Ż   N   E   !!!



Mam szczerą nadzieję, że o dużo nie proszę. Nie chciałabym przestać tego pisać. :(

KOCHAM WAS ZA TO, ŻE TU JESTEŚCIE I TO CZYTACIE.
JESTEM WAM WDZIĘCZNA, ŻE MOGĘ ROBIĆ TO CO KOCHAM, A KTOŚ JEDNAK ZWRACA NA TO UWAGĘ. 
POZDRAWIAM, ŚCISKAM I CAŁUJĘ WSZYSTKIE OSOBY, KTÓRE TO CZYTAJĄ I KOMENTUJĄ! <3 
DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO :)

DO ZOBACZENIA W ROZDZIALE 16 :*
see you soon <3 

9 komentarzy:

  1. Cudowne haha ciekawe czy mu powie i jaka będzie jego reakcja hmm
    @karinusia15

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaa dopiero trafiłam na tego bloga ale jest świetny. Zakochałam się po prostu <33 I nie martw sie o komy bo z mojego telefonu na przykład w ogóle nie da się wysłąć ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem i się orientuję, to z mojego też nie mogę wysyłać. :D
      Bardzo się jednak cieszę, że podoba Ci się mój blog i że się w nim zakochałaś haha <33
      Mam nadzieję, że zostaniesz do końca :)
      Aha i mała prośba... Możesz się jakoś podpisywać? Byłabym ci wdzięczna ;)
      Pozdrawiam i cieszę się na nowego czytelnika :*

      Usuń
  3. Rozdział jest super :) Nie przeszkadza mi jego długość ani ilość smutku. Takie notki też są czasem potrzebne.

    Na Twoim miejscu nie przejmowałabym się tak ilością komentarzy. Dobrze wiesz, że też mam blogi - wiem z doświadczenia, że każda opinia cieszy, ale najważniejsze jest, żebyś to Ty miała przyjemność z pisania. Kiedy zaczynałam pisać, to wcale nie miałam komentarzy, ale nie poddawałam się i publikowałam dalej, aż przybyli stali komentatorzy. Jest ich mało, ale osobiście wolę mieć jedną czy dwie szczere opinie, niż kilkanaście pisanych "na odwal się". Poza tym to, że mało osób komentuje, nie znaczy, że mało osób czyta - sama rzadko komentuję nowe rozdziały, ale jednak kontroluję obserwowane przeze mnie blogi i jestem z notkami na bieżąco.

    Nie poddawaj się, kochana, i pisz szybciutko kolejny rozdział.
    Życzę weny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest super jak zresztą każdy i naprawdę nie ma co się przejmować małą ilością komentarzy bo ważne ze ktokolwiek to czyta i komentuje bo piszesz naprawdę cudownie i zawsze bardzo czekam na rozdziały wiec życzę Ci weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. OJEJU czekam na next z niecierpliwością :D fajne fanfiction

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdzial! Dawaj dalej ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej.. Harry płakał!
    Ogólnie cały rozdział smutny. To nie fair.
    Ale okej po pierwsze. Co... jak ona może go zostawić jej za dużo na jej głowie powinna sobie jakoś to poukładać. Może rzeczywiście jej brat ma rację. Ale co jak Harry jej nie zaakceptuje albo okaże się coś gorszego? :o
    Czekam na kolejny x
    @Arixiel

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten blog jest zajebisty. @DARUSIA1603

    OdpowiedzUsuń