niedziela, 30 listopada 2014

Chapter 16

*Diana's POV*

Weszłam po cichu do domu, po czym zaczęłam nasłuchiwać. Usłyszałam coś w kuchni, więc z trudem się tam udałam. Zobaczyłam tam Harry'ego, który patrzał się zawzięcie w okno. Wiedział, że przyszłam i dlatego to robił. Tak jak powiedziałam. Ponoszę wszelkie konsekwencje za swoje czyny. W pierwszym momencie pomyślałam, by do niego podejść i się przytulić, ale jak by to wyglądało. Najpierw na niego krzyczę i mu mówię, że nic nie miało sensu, a teraz miałabym się do niego przytulać? To by było co najmniej chore. Następnie stwierdziłam, że mogę się po prostu odezwać.
- Harry, ja...
- Nie! - Krzyknął, a ja się wystraszyłam. Nigdy na mnie nie krzyczał... - Powiedz, dlaczego mi to wszystko robisz? Czym ci do cholery zawiniłem?! - Łzy ponownie zebrały się w moich oczach, a miałam już więcej nie płakać. Zrozumiałam, że schrzaniłam sprawę i to na wielką skalę.




- Niczym Harry! To z mojej winy nic nie wychodzi, rozumiesz?! Jesteś najwspanialszym chłopakiem jakiegokolwiek i kiedykolwiek spotkałam! To tylko i wyłącznie moja wina! - Również krzyczałam. Już nie panowałam nad tym wszystkim. Chciałam mieć wreszcie spokój i ciszę. Chciałam, żeby było jak parę godzin temu.
- To, że twoja wina, to wiem! Ja się tylko pytam, dlaczego mi to robisz?! - Wysyczał z bólem w głosie i w oczach. Nie mogłam na to patrzeć.
- Jak ci powiem, to odsuniesz się ode mnie. Stracę cię. - Wykrztusiłam z siebie, a on spojrzał się na mnie z niezauważalnym i momentalnym błyskiem w oku. Wiedziałam, że nadal był zły, bo ciężko oddychał. Ruszył ze swojego miejsca w moją stronę i z hukiem uderzył ręką w blat, a ja skuliłam się.
Nachylił się nade mną i ponownie zaczął krzyczeć.
- Dlaczego mi to wszystko robisz?!
- Bo cię do cholery kocham! - Wykrzyknęłam podobnie do niego i wybiegłam z kuchni. Jednak szczęście nie było mi teraz pisane. Poczułam jego rękę na swoim nadgarstku. Nie powiem, że był delikatny. Był brutalny. Popchnął mnie na ścianę, przez co uderzyłam o nią plecami. Bolało trochę, ale da radę wytrzymać. Przybliżył się do mnie na odległość mniejszą niż metr, a ja spojrzałam mu w oczy. Czarne jak nicość. Do tego głos mu się chwiał, ale nadal był stanowczy i agresywny.
- Harry... Ty jesteś pijany. Idź na kanapę i...
- Nie będziesz za mnie decydować! - Znowu krzyknął, a ja poczułam falę złości. Przeżyje wszystko, ale nie to, że mnie rzuca na ścianę i krzyczy, Mogę się go bać, ale on będzie się mnie bał bardziej.
- Nie chciałbyś, żebym ci kiedykolwiek zrobiła krzywdę, więc się uspokój! - Wysyczałam do niego, a on spojrzał się na mnie. W jego oczach zobaczyłam zdziwienie i kpinę. Wpłynęło to na mnie drażniąco, ale niestety już nad sobą prawie nie panowałam.
- Co byś mi niby zrobiła? Nic. A wiesz dlaczego? Bo jesteś słaba. Nic nie warta, słaba lalunia, która myśli, że może grać uczuciami każdej napotkanej osoby. Ze mną takich żartów sobie więcej nie zrobisz. - Zraniło mnie to. Nic nie warta i słaba, tak? No to zobaczymy. Wyrwałam swój nadgarstek z jego uścisku, po czym odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju. Zdziwiło mnie to, że za mną nie poszedł. Zamknęłam za sobą drzwi, ale przez chwilę nasłuchiwałam, czy się uspokoił. Nie usłyszałam więcej odgłosów z dołu, więc doszłam do wniosku, że sobie odpuścił. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki się szybko umyć. To wszystko zajęło mi pół godziny, więc byłam już nieco zmęczona. Już nic mnie nie interesowało, oprócz łóżka i spania. Marzyłam, żeby odpocząć i w końcu odpłynąć w krainę Morfeusza. Będąc już w łóżku i powoli zasypiając zastanawiałam się, jak potoczy się nasza poranna rozmowa. Jeśli w ogóle się potoczy. Po chwili zasnęłam...

"Czy to łóżko? Jezu... Ale dlaczego ja jestem tutaj, a nie w jakimś innym miejscu? - Pomyślałam, ale w pewnym momencie usłyszałam, jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. Spojrzałam się w tamtą stronę i zobaczyłam loczka. Miał jakąś smutną minę. Ale co on mnie obchodzi? Jeszcze niedawno powiedział, że jestem nic nie wara i słaba. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Niech się stąd wynosi. Ponownie położyłam się zła i czekałam na jakąkolwiek jego reakcje. Dobrą czy złą. To tylko sen i nic tak naprawdę z tego nie będzie pamiętać, więc słowa, które powie będą nic nie warte. Odwróciłam się do niego plecami i udawałam, że śpię. Miałam nadzieję, że sobie odpuści.
- Przepraszam. - Wypłynęło z jego ust, a ja zmrużyłam oczy. Jak śmie, po tym wszystkim co mi powiedział mnie przepraszać? Ja wszystko to powiedziałam dla jego dobra, a to, że go zraniłam to był przypadek, ale on był po prostu dobitnie szczery. A myślałam, że brat ma rację... 
Nadal się nie odzywałam, bo nie widziałam potrzeby. - Przepraszam, za to, że zachowałem się jak ostatni cham. Nie panuję nad sobą pod wpływem alkoholu. Wybacz mi te słowa.
- Wynoś się... - Nie wytrzymałam. Musiałam mu to powiedzieć, bo moje nerwy i tak już były w strzępkach. Czułam, jak w szybkim tempie podszedł do mnie i przewrócił mnie na plecy. Byłam zdziwiona, kiedy przyssał się do moich ust. Było to cudowne uczucie, przez co oddałam ten pocałunek. Jednak po chwili Harry się odsunął. Nadal byłam na niego zła, ale mniej. Nie przez pocałunek, ale sama za to nie wiem, przez co. 
- Porozmawiaj ze mną teraz. Błagam cię. Ujawnij się kochanie. - Trzy słowa, a wstrząsnęły mną niewiarygodnie mocno. Mam mu powiedzieć? 
- Co mam zrobić? - Powiedziałam z niedowierzaniem, bo w końcu nawet tak było. Harry wstał, po czym podszedł do drzwi i ostatni raz się do mnie odwrócił.
- Ujawnij mi się. - Powiedział po czym zniknął za drzwiami..."

Podniosłam się z krzykiem z łóżka. To nawet nie był koszmar, a jestem spocona, jak nie wiem co. Spojrzałam się na godzinę. Trzecia nad ranem. Dość wcześnie na takie budzenie się. Wtem usłyszałam pukanie do pokoju. Dlaczego ktoś miałby pukać o tej godzinie do mojego pokoju? Drzwi uchyliły się, a ja zobaczyłam Harry'ego. Było go dobrze widać, poprzez światło na korytarzu, które padało również na mnie.
- Wszystko w porządku? Krzyczałaś przez sen... - Poważnie krzyczałam? Wytarłam czoło ręką, po czym bezwładnie uderzyłam nią o pościel. Nie miałam ochoty, ani zdolności by z nim mówić. Ten, jakby wiedział, że nie chcę, na upór wpakował się do pokoju. Zataczał się o wiele mniej i prawie tego już nie widziałam. Usiadł obok mnie na łóżku i milczał.
- Konkretny powód przyjścia tutaj poproszę. - Wykrztusiłam z siebie z udawaną złością, a on spojrzał się na mnie, po czym wziął mnie za rękę. Chciałam ją zabrać, ale mi na to nie pozwolił. 
- Jesteś dla mnie ważna, co już wiesz...
- Nie, nie wiem. Niczego już nie wiem. Myślisz jedynie o sobie. Wiesz jak dobitnie niedawno brzmiałeś? Zraniłeś mnie i...
- Ty też nie jesteś niewiniątkiem. To co powiedziałaś na imprezie, to twoim zdaniem w porządku? Wiesz jaki ja się czułem zraniony? - Powiedział, a ja pomyślałam nad tym, co mu teraz powiedzieć. 
- Zrobiłam to tylko dlatego, że zrozumiałam swój błąd. Zrobiłam to, bo mi na tobie zależy. Mam rację, że jeśli teraz bym wszystko powiedziała to zostawiłbyś mnie. Bałbyś się tego kim jestem. Nie istnielibyśmy my i nasza relacja. - Myślę, że wreszcie idziemy do porozumienia, które się za chwilę zniszczy, przez powiedzenie prawdy. Harry patrzał się na mnie przez cały czas, ale ja na niego niezupełnie. W jego spojrzeniu wyczułam coś ze zdziwienia i niedowierzania w moje słowa.
- Co masz na myśl mówiąc, że nie byłoby nas? - Był wyraźnie zdziwiony, ale co ja na to poradzę? - Kochanie, ty niczym nie zawinisz! Nic się przez ciebie nie rozpadnie!
- Mówisz tak teraz, bo nie znasz prawdy. Uwierz mi, że jeśli ci powiem, to to wszystko się rozleci i... - Nie dokończyłam, bo chłopak wpił się zachłannie w moje usta. Z początku nie chciałam się z nim całować, ale szybko zaczęłam oddawać wszystkie jego czułości. Czułam się o wiele lepiej całując go w prawdziwym życiu, niż we śnie. To było niesamowite! Chciałam go coraz więcej, dlatego nie przerwałam pocałunku. Wsunęłam swoje dłonie w jego włosy i pociągnęłam go na siebie. Liczył się tylko on i ta chwila. Było mi tak dobrze... Jeszcze nigdy się tak wspaniale przez pocałunek nie czułam. Nagle poczułam, jak Harry odrywa się błyskawicznie ode mnie. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale on lustrował coś na mojej głowie. Nie mogłam go rozgryźć, aż w pewnym momencie uderzyło to we mnie, jak grom z jasnego nieba. Momentalnie zbledłam i zesztywniałam. Powoli uniosłam rękę do moich włosów i przeniosłam je tak bym mogła je zobaczyć. Świeciły się mocniej niż kiedykolwiek. Czułam jak wszystko się rujnuje i nie miałam na to żadnego wpływu.
- Co to jest... - On nie brzmiał jak normalny człowiek. On brzmiał jak przerażony człowiek. Poczułam, jak teraz spada na moje serce ogromny głaz i przygniata je niemiłosiernie mocno.
- Harry, ja o tym właśnie mówiłam. Daj mi wszystko wytłumaczyć, a...
- Nie! Odejdź ode mnie! Nie zbliżaj się! - To był strzał prosto w serce. Zabrakło mi wszelkiej chęci do życia. Uważał mnie za jakiegoś potwora, czy jak? Podbiegł szybko do szafy i wyciągnął torbę, a następnie zaczął pakować swoje rzeczy w tempie ekspresowym. Moje włosy w pewnym momencie przestały się świecić. Poczułam, jak moje oczy mnie pieką, a następnie się zwilżają. Podbiegłam do niego i próbowałam zatrzymać.
- Harry błagam, zostań! Ja ci wszystko wyjaśnię, ale daj mi szansę! - Byłam w stanie zrobić dokładnie wszystko by mnie wysłuchał. Tylko, że los chciał inaczej.
- Dom wariatów... Daj mi spokój i zniknij z mojego życia! Nie chcę cię znać! Wynoszę się stąd... - Tak jak powiedział, tak zrobił. Po chwili usłyszałam trzask drzwi wejściowych, a następnie pustkę. Głuchą ciszę. On mnie zostawił... Mój Harry mnie zostawił.
Co ja mam teraz zrobić? Jeszcze przed chwilą mnie całował, a teraz już go nie ma. Czułam jak popadam pomału w jakąś paranoję.
- Muszę się pozbyć tego gówna... - Mianowicie wpadłam na głupi pomysł, ale wtedy wydawał się najlepszy by wszystkie problemy zniknęły. Zeszłam szybko na dół do kuchni i zaczęłam szukać tego po szafkach. - Jak nie znajdę tutaj to pójdę po to osobiście. - Mówiłam sama do siebie. Szukałam i szukałam, aż w końcu znalazłam. Stały w szafce dwa wina i jakieś cztery butelki piwa. Nie powinnam, ale czuję, że sama nie dam sobie rady. Wyjęłam wszystkie sześć butelek trunków z szafki, sięgnęłam po jakiś kieliszek i poszłam ze wszystkim do salonu. Nie miałam ochoty siadać na sofie, bo podłoga wydała się teraz o wiele wygodniejsza. Usiadłam i chwilę zastanawiałam się od czego zacząć. Po jakiejś minucie zdecydowałam się na piwo. Otworzyłam je gołymi rękoma, ale szybko zorientowałam się, że zaczęły mi krwawić palce. Dość przyjemny ból. Nie starałam się niczego tamować, tylko pozwoliłam jej swobodnie spływać. Spojrzałam się na kieliszek, w który miałam sobie to wszystko nalać, ale jedynie złość mną zawładnęła, a kieliszek poleciał z hukiem na ścianę, roztrzaskując się na miliony drobnych kawałeczków. Przyłożyłam butelkę do ust i zaczęłam z pragnieniem pić. Nie obchodziło mnie, że może się coś stać. Nikogo już nie obchodziłam, a przynajmniej tak myślałam. Po chwili butelka była pusta, a ja odczuwałam minimalny skutek alkoholu. Mianowicie chciało mi się ze wszystkiego śmiać i dostałam dobrego humoru. Otworzyłam kolejną butelkę, również palcami, przez co krew znowu poleciała. Ponownie zaczęłam wlewać w siebie wielkie ilości trunku. Teraz zaczęłam rozmyślać nad dalszym sensem mojego życia i gadać bzdury.
- Harry był, ale się zmył! Po co mi on! Mam piwo i wino, jestem sama i nieszczęśliwa! Haha, zawsze mówią, że oni zrozumieją, ale tak naprawdę gówno wiedzą! Wiecznie by chcieli tylko wszystko dla siebie! Nie ma! Koncert życzeń i święto lasu się skończyło w grudniu popołudniu! Haha! - Czułam jak mój umysł wariuje, i że alkohol zaczyna działać. Ale wszystko wydawało się takie śmieszne, że nie potrafiłam się nie śmiać i nie gadać sama do siebie. Wypiłam drugą butelkę i wzięłam się za trzecią. Krew z moich palców coraz bardziej leciała. Szczerze to mnie to nie obchodziło. Nikogo nie obchodziły moje uczucia, więc jestem tutaj sama i się ukrywam, krwawiąc i nadużywając alkoholu. Za trzecią czułam potrzebę wyżalania się. Poczołgałam się do kanapy skąd wzięłam misia i zaczęłam mu się zwierzać.
- Nikt mnie nie kocha. Jestem samotna i nikomu nie potrzebna. Ten cham mnie zostawił, bo się przestraszył, tego, że włosy mi się świeciły. Ja za nim latać i prosić go o rozmowę nie będę, bo będzie, że jestem słaba! Dlaczego on mnie już nie kocha! On jest taki cudowny i pociągający, a mnie zostawił! Ja chcę do Harry'ego! - Zaczęłam, rzewnie płakać, ale Harry'ego nie było, więc pomógł mi miś. Co z tego, że pewnie była już czwarta nad ranem lub około tej godziny. Po chwili zatopiłam się w ostatniej butelce piwa. Po niej już całkiem miałam problemy ze jako takim kontaktowaniem. Powinnam przestać, ale nie chcę. Po jakiejś godzinie wszystkie piwa i jedno wino było wypite. Czułam się na niezłym kacu, ale ostatnie, po co sięgnęłam to była druga i zarazem ostatnia butelka wina, po której straciłam totalnie przytomność...

*Liam's POV*

Siedziałem właśnie z chłopakami w domu przed telewizorem. Co z tego, że była gdzieś piąta nad ranem. Nie mogłem zasnąć, tak jak chłopaki. Czułem, że coś nie jest tak. Coś się dzieje, ale nie wiem co. Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi frontowych, a następnie zobaczyliśmy Harry'ego, który wbiegł do salonu z poważną miną. Dobra, czyli poniekąd moje "coś jest nie tak" się rozwiązuje.
- Co ty tu robisz? - Usłyszałem wypowiedź Horana. Również miałem do niego to pytanie, a zresztą pewnie wszyscy.
- Ona... Ona jest przerażająca! Włosy jej się świecą i czułem jaki mnie ogarnia popłoch i strach! Ja tam nie wrócę. To jakiś demon, a nie dziewczyna, którą znam. - Zaraz, zaraz. Mam rozumieć, że chodzi o Dianę?
- Harry, co z Dianą? - Teraz ja zabrałem głos. Jeśli coś jej zrobił, albo ona sobie to nie ręczę za siebie.
- Wtedy kiedy wybiegła z imprezy powiedziała mi, że to był błąd. To, że się spotkaliśmy i zawarliśmy znajomość to był błąd. Zraniło mnie to, dlatego poszedłem się upić... Wiem, nie powinienem, ale musiałem. Czułem tą potrzebę i nie mogłem jej zahamować. Wróciłem do domu chwilę przed nią. Stałem w kuchni i myślałem jaką podłą suką ona jest. Wtedy weszła do kuchni i starała się nawiązać ze mną kontakt, ale ja tylko na nią nakrzyczałem i popchnąłem ją na ścianę. Później usłyszałem, jak krzyczała, więc poszedłem do niej zajrzeć. Zacząłem z nią rozmawiać i w ogóle, ale w pewnym momencie, kiedy zaprzeczała już nie mogłem tego słuchać i ją pocałowałem. To było takie zajebiste uczucie, ale wszystko się spieprzyło, bo jej włosy zaczęły się świecić. - Skończył, a ja gdzieś przy końcówce pobladłem. Przecież ona nie musiała mi mówić, że żywi do niego jakieś uczucie. Widziałem to za każdym razem, kiedy była obok niego. ale teraz najważniejsza była ona. Wstałem i udałem się do przedpokoju, po czym zacząłem się ubierać. Niall i Louis również poszli w moje ślady, a jedynie Zayn został. Pewnie sam dobrze wiedział, że musi ktoś z Harry'm zostać.
- Gdzie wy idziecie? Do niej? Boże, zostańcie tu! Ona wam coś zrobi! To demon! - Harry zaczął nas wołać, a ja wściekłem się. Nic o niej nie wiedział, a się czop wypowiada.
- To nie jest żaden demon! To raczej istota, która potrzebuje miłości i zrozumienia z naszej strony. - Dokończyłem i razem z chłopakami wyszedłem przed dom, a następnie do auta. Usiadłem za kierownicą, Louis wpakował się na miejsce obok mnie, a Niall poszedł na tyły.
- Jak ona coś sobie zrobiła to nie ręczę za siebie. Zabije tego gnoja. - Niall mnie tym zaskoczył. Nie spodziewałem się, że też mu tak na niej w pewnym sensie zależy. Ale może dla niego Diana jest w pewnym sensie bliską przyjaciółką i zależy jemu na jej dobru. Ruszyłem z miejsca, a po dziesięciu minutach byliśmy pod jej domem. Wysiadłem jak poparzony z auta, tak samo jak chłopacy i poszliśmy szybkim tempem do drzwi jej domu. Zacząłem walić w drzwi i wołać ją, ale nikt mi nie odpowiadał.
- Diana otwieraj, bo wyważę te drzwi! - Krzyknąłem i miałem małą nadzieję, że mi otworzy, ale nic nie nastąpiło. Zaniepokoiłem się.
- Chłopaki wyważamy. Nie ma na co czekać. - Niall zarządził, a my się zgodziliśmy. Przygotowaliśmy się odpowiednio i razem w trójkę uderzyliśmy w drzwi. Zamek się trochę ruszył, jednak same drzwi nie uległy. Spróbowaliśmy jeszcze raz, a zamek się zepsuł, zezwalając na dostęp do środka. Wbiegliśmy tam czym prędzej i zaczęliśmy ją nawoływać...

*Niall's POV*

Weszliśmy do tego domu, a Liam z Louis'em zaczęli ją wołać.
- Słuchajcie, rozdzielmy się. Liam i Louis idziecie na górę, a ja sprawdzę dół. Ruchy! - Pogoniłem ich, przez co chwilę potem nie było ich na górze. Wszedłem do salonu i zobaczyłem ją przy ścianie. Już to mnie przeraziło, a co dopiero sześć butelek leżących przy niej. Ona była nieprzytomna.
- Nie ma jej na górze, więc... Boże Diana! - Wykrzyknął Louis, a zaraz za nim był Liam. Podbiegli do mnie i zaczęli ją cucić. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na kanapę. Przecież mogła się tym alkoholem otruć! Założę się, że pierwszy raz piła! Przecież ona się kiedyś przez swoją głupotę zabije! Liam zaczął ją uderzać lekko po policzkach, Louis poszedł po szklankę wody, a ja chodziłem cały zdenerwowany i przerażony. Przecież ona jest dla mnie ważna! Ona jest dla mnie jak siostra i pokochałem w ten sposób tą dziewczynę. Jak siostrę. Jeśli jej się coś stanie przez to, to Harry ma niezły opieprz ode mnie już na starcie. Już, kiedy powiedział, że ją pocałował, coś we mnie się ruszyło i miałem ochotę go udusić! Bez jej zgody najnormalniej w świecie się do niej przyssał! Tak jak nigdy wcześniej go tak nienawidziłem, tak teraz nienawidzę z całego serca. Jak ją można tak potraktować?! Liam odwrócił się do mnie i zamyślił się przez chwilę.
- Posiedź przy niej. Ja idę do sklepu, kupić jakieś tabletki na ból głowy i jakiś opatrunek na tę rękę. - Powiedział, po czym zwrócił się do nieprzytomnej Diany. - Dziewczyno, co ty sobie najlepszego zrobiłaś... - Po czym wstał i wyszedł z domu. Został jeszcze Louis. Stanąłem obok niego i głośno westchnąłem.
- Myślę nad tym, by nie jechać z nią do szpitala. - Lou powiedział i nagle, zupełnie znikąd pojawił się jakiś chłopak, który podbiegł do niej cały wystraszony.
- Diana, siostrzyczko, obudź się... Nie rób mi tego. Obudź się. No już! - Siostrzyczko?! To ona ma brata? Przyłożył ręce do jej brzucha i głowy napierając na dziewczynę. Po chwili Diana szybko osunęła się na brzeg sofy odzyskując przytomność i wymiotując do kubełka, który jakimś sposobem znalazł się obok. Nie był to jakoś specjalnie przyjemny widok, przez co odwróciłem wzrok razem z Louis'em. Po niespełna dwóch minutach wszystko było w sumie z nią dobrze, ale do czasu...


Przeczytałaś? >> Szanujesz mnie? >> Konentujesz!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeej :)

No, więc to wygląda m.in. tak.... YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY...
Nie mam komentarza! Hahahahahahaha
No i nie mam też ochoty się rozpisywać XD

Jak Wam się podoba??? MIAŁAM  JEDEN  WIELKI  DYLEMAT  Z  ROZDZIAŁEM !!!
Czego się nie spodziewałyście? :)

P.S. Z R O B I Ł A M  A S K A  

D L A  M O J E G O  F F   XD


 P I S A Ć   I   P Y T A Ć   J A K B Y   CO   :)


Dobra <3
See you soon
Widzimy sie w rozdziale 17!
Baaaaaaaaaaaajjjoooo <3

7 komentarzy:

  1. Kocham kocham kocham to ff 💞💞💞 wspaniały rozdział czekam na next 💗

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexta!!!szybko!!!! BOSKI *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra. Na początku chciałam wybaczyć Harry'emu jego zachowanie i krzyk na Dianę no bo był pijany heloł. Ale potem jak nazwał ją demonem? No ej ej, nie ładnie. Ona biedna sie upiła i zraniła w dłoń. No ale potem czytając dalej... no nie wiem niby mi jej szkoda ale no cóż.. pił jeszcze nie wytrzeźwiał i no lasce się włosy świeciły...
    No dobra, ostatnia rzecz. Niall dołącza do wielbicieli Diany? On, Harry i Neathel ( idk czy dobrze napisałm, ups )
    @Arixiel

    OdpowiedzUsuń
  4. WOWOWOWOWOW MEGA ROZDZIAŁ *-* ALE ZAPIERDOLĘ HARREGO. JAK ON DO CHOLERY MÓGŁ JĄ TAK POTRAKTOWAĆ?!?!?! I NIE OBCHODZI MNIE, ŻE BYŁ PIJANY. TRZA BYŁO TYLE NIE CHLAĆ. A Niall to od kiedy tak ją kocha? Dobra nie wnikam.... ważne, że razem z chłopakami się o nią troszczy :) czekam na next skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. wooow no no świetny rozdział ;33 i bardzo mi się podoba czekam na kolejny :) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaprosiłaś mnie więc jestem:)
    powiem ci, że dobrze piszesz i widzę, że masz pomysł i w dużej mierze 'wene'
    życze powodzenia :)
    + harry ty chuju xD
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle PER-FECT Czekam na kolejny nie mogę się doczekać. Całusy, @DARUSIA1603

    OdpowiedzUsuń