piątek, 12 grudnia 2014

Chapter 17

*Diana's POV*

Co się działo? Boże nic nie pamiętam! Wiem jedynie, że zaczęłam pić, a potem chyba straciłam przytomność... I nawet wiem przez kogo się tak upiłam. Teraz to ja go nienawidzę. Zniszczył moje życie. Wierzyłam, że pokocha mnie taką, jaką jestem, ale niestety nie. Wszystko to ja zniszczyłam... Ale mam to co chciałam. Wiedziałam, że tak będzie i się na to zgodziłam. Ale teraz nie pokażę, że mi zależy. Nic nie pokażę. Z momentem, kiedy nazwał mnie demonem, myślałam, że nie wyrobię i go skopię. Ale może miał racje? Może jednak jestem demonem?




Mam więcej mocy niż każdy anielita. Jestem potężniejsza od każdego. Nikt mnie teraz nie złamie. Będę silna i wygram, albo będę skazana na klęskę przez bycie dupowatą. Harry był moim pierwszym i ostatnim najlepszym błędem, a jego 'miłość' do niego tak samo. Nikt więcej mnie nie zrani. Będę nieugięta. Nigdy więcej mu się nie pokażę na oczy, a przynajmniej będę się starać. Mój charakter pozostanie taki sam, ale jednak inny. Ciągle będę miła, ale także zniszczę bez skrupułów każdego, kto mi wejdzie w drogę. Tamta Diana zginęła razem z jej uczuciami. Teraz jest nowa i silniejsza, która nie boi się niczego. Poczułam na sobie dotyk, i już wiem, że to był Gabriel, a za nim stali Louis i Niall. Czułam i wiedziałam więcej niż powinnam. A to wszystko dlatego, że się upiłam? Możliwe. Nowe możliwości zawsze mile widziane.
- Diana, siostra, już dobrze. Nie jest ciebie wart. Nie zadręczaj się tymi bzdurnymi myślami. - Jakimi? W tempie natychmiastowym i niezauważalnym przycisnęłam go do sofy i zaczęłam mu się przyglądać ze złością.
- Nic nie wiesz. Zmieniłam się. Już nie masz przed sobą tą Dianę, która popłacze się z powodu tego dupka Harry'ego. Przed sobą masz Dianę, która zabije każdego, kto stanie jej na drodze do spokoju. - Puściłam go i wstałam z sofy. Przyjrzałam się chłopakom, a ich miny wydawały się... Jakieś dziwne? Podeszłam do nich, a oni się odsunęli. Czy to znaczy, że jestem na tyle przerażająca, że nikt ze mną nie chce gadać?
- Co wam wszystkim jest?! Nie zmieniłam się! To wciąż ja! Chodźcie tu! - Zaśmiałam się nerwowo, bo w sumie sama nie wierzyłam w to co mówię. Chłopacy niepewnie, ale jednak podeszli. Wzięłam ich do uścisku, a oni od razu się we mnie wtulili. Wszystko dzięki darowi, ale cichutko. Louis po chwili się odsunął, a Niall'a dalej tuliłam. Przestałam używać mocy z momentem, kiedy Louis się odsunął, więc blondasek tulił się z własnej inicjatywy.
- Wiesz jak się o ciebie bałem? - Wyszeptał mi do ucha, a ja wtuliłam się w jego tors. Czasami wydaje mi się, że tylko chłopacy mnie rozumieją.
- Nie wiem... Ale założę się, że bardzo. - Zaśmiałam się cicho, a on razem ze mną. Miał taki charakterystyczny wesoły śmiech.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Kochanie nigdy więcej tego nie rób. To jest niebezpieczne. Nawet nie masz pojęcia, co by się z nami działo, jakbyśmy cię znaleźli tutaj martwą, a to tylko przez twoją głupotę. Nigdy więcej. Obiecujesz mi to? - Zapytał, a ja spojrzałam mu w oczy, odsuwając się i ignorując zdrobnienie. Zobaczyłam coś w tych tęczówkach. Nie żadne uczucie, ale coś innego. Jakby coś co się działo wcześniej. "... Niall wchodzi do domu z Louis'em i Liam'em, a następnie blondyn mnie znajduje zapitą do nieprzytomności w salonie. Jest przerażony i w tym samym czasie zbiegają chłopacy. Widząc mnie w tym stanie podbiegają i cucą. Boją się o mnie..."
Upadłam na ziemię łapiąc się za głowę. Bolała jak cholera. Niall długo nie czekał, i już mnie podnosił.
- Co to było... - Zadałam sama sobie pytanie, choć wiedziałam, że to była wizja przeszłości. Niall zaprowadził mnie na fotel, a w tym czasie do domu wparował pospiesznie Liam. Kiedy mnie zobaczył siedzącą na fotelu to rzucił torby na ziemię i podbiegł do mnie, po czym mocno do siebie przytulił. Też nie szczędziłam sobie uczuć. Zatopiłam się w jego ramionach i wtuliłam się w niego.
- Jakiego mi stracha napędziłaś! Nigdy więcej dziewczyno. - Zaśmiałam się na jego słowa i odsunęłam się.
- Przepraszam bardzo. - Zrobiłam zabawną minę, a chłopak się wesoło uśmiechnął. Było mi na sercu lżej, że jednak wszystko się układa, oprócz TEJ rzeczy. Mój humor od razu się zniszczył, a ja poszłam do kuchni. Czułam, że jedynie Liam za mną idzie. Nalałam sobie do szklanki wody i przystanęłam przy oknie patrząc się ślepo w jeden punkt.
- I jak to teraz będzie? - Usłyszałam pytanie i nie zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- Będzie świetnie. Tak jak było, zanim wszystko się zaczęło. Będę zdana sama na siebie, i co ważniejsze, nie będę się musiała ukrywać. Żyć, nie umierać Liam. - Odwróciłam się do niego przodem i uśmiechnęłam się z trudem. Nic w tym temacie nie było wesołego. Chcę zacząć od nowa.
- Przecież wiem, że jest ci trudno. Nie udawaj... - Kiedy mówię, że będzie świetnie i zacznę żyć od nowa, to mam to na myśli. Gówno mnie obchodzi, że będzie mi żal dupę ściskać. Wszystko się zmieniło. Ja także.
- Nie udaję Liam. Będzie zajebiście, rozumiesz? Zero problemu i zero użerania się z tym deklem. Nawet wy go macie dosyć! To czemu ja go mam nie mieć?
- Bo go kochasz. Przynajmniej dlatego Diana. - Jeśli nie przestanie, to wyjdę z tego domu i postaram się nigdy więcej nie wrócić. Mam dosyć przechwałek wszystkich na temat Harry'ego i mnie. To temat skończony. Przeze mnie i przez niego.
- Było, minęło. Czy to takie straszne, że jestem aniołem? Nie! Wyparłeś się mnie wtedy, kiedy poznałeś prawdę?! Nie, bo mi zaufałeś! A on nawet nie chciał mnie wysłuchać. Całował mnie, mówił czułe słówka, przytulał, spędzał każdą chwilę przy mnie, a co najważniejsze, był dla mnie. Ale tak jak powiedziałam. Było, minęło. - Skończyłam, a coś od środka ściskało mnie niemiłosiernie mocno. Nie dałam tego po sobie poznać, bo wyczułby, że ta sytuacja nadal źle na mnie działa. Liam ruszył się z drugiej strony kuchni i podszedł do mnie. Stanął przede mną i tak po prostu mnie przytulił. Również to zrobiłam, bo nie widziałam przeszkody.
- Kochana ty się z tego tak łatwo nie wywiniesz. Wiem, że chowasz urazę i pewnie zostanie to na długo, ale zrozum, że może nigdy nie myślał, że dziewczyna, którą pokocha może być aniołem. Nie miej mu za złe, bo...
- Ja mu na pewno nie mam za złe, że się przestraszył. Ja mu mam za złe, że mi ubliżył, a ponad to nazwał demonem. Jaki chłopak, który kocha dziewczynę myśli o niej jak o suce, o demonie, że jest słaba i nic nie warta, a ponad to jaki chłopak robi jej siniaki na nadgarstkach i popycha brutalnie na ściany?! - Z tego wszystkiego po prostu nie wytrzymałam i krzyczałam. Wiedziałam skądś co Harry im o mnie mówił, kiedy byłam nieprzytomna. Jednak nie było to ważne. Liam już nie miał takiej czułej miny, ale był zły.
- Diana... Chcesz, żebym z tobą na ten czas zamieszkał? Będzie ci pewnie łatwiej, kiedy będziesz mnie mieć pod ręką... - Zaskoczył mnie. Chce być tu dla mnie? Nawet nie wzięłam tego za wpraszanie się. Cieszyłam się i to bardzo, że chce być ze mną w tych trudnych chwilach. Pokiwałam szczęśliwa głową na tak i ponownie się w niego wtuliłam...


***


Zaraz mamy połowę grudnia! Dokładnie za dwanaście dni jest wigilia i urodziny Lou. Kazał mi tak na siebie mówić. Szczerze to mi się spodobało, bo ostatnio zauważyłam, że bardziej przekręcam lub skracam chłopaków imiona. Oni też się cieszą, że wszystko jest dobrze. Liam mieszka ze mną od momentu, kiedy się zadeklarował. Po rzeczy pojechał jeszcze w ten sam dzień. Jak to później ujął... "Będę spać na kanapie. Nie będę ci zabierał łóżka." No kochany jest, ale kiedy chciałam mu powiedzieć, że może spać ze mną to się wyparł i poszedł na dół. No co ja mu miałam powiedzieć? Po całym domu go targać nie chciałam. Ale przynajmniej dobrze, że razem z Liam'em odkryłam, że sofa w salonie się rozsuwa do przodu, i że można się na niej normalnie położyć. Reszta, oprócz loczka nas bardzo często odwiedza i świetnie się razem dogadujemy. Harry'ego nie spotkałam, aż do teraz i nawet mi z tym lepiej, choć troszkę mi go brakuje. Chłopacy mówią, że ma się dobrze. Ma dziewczynę. Właśnie. Ma na imię Veronica i jest córką największego milionera w Londynie, więc Harry ma z nią raj na ziemi. Co pozmieniało się u mnie. Nie mam już teraz blond włosów, tylko brązowe. Codziennie staram się wyglądać dobrze z makijażem i modnymi ciuchami. Chłopakom mój wygląd się bardzo spodobał, choć na początku nie byli zadowoleni z mojego pomysłu. A wracając do świąt. Pogoda jest przez cały czas! Wczoraj zaczął padać śnieg, przez co cieszyłam się jak małe dziecko i chciałam uciec Liam'owi na dwór, ale w ostatniej chwili zamknął mi drzwi przed nosem. Nadal mam plan by to zrobić, a on na to nic nie poradzi.. Aktualnie siedziałam z Liasiem na sofie i przerzucaliśmy kanały w telewizji. Ciągłe reklamy świąteczne tylko mnie nakręcały na to święto. Nie mogłam się doczekać! 
- Liam! Ruszaj się i idziemy na śnieżki! - Mój plan doskonały się ładuje! Liam popatrzał się to na mnie to ślepo w okno, gdzie padał śnieg i zerwał się z kanapy jeszcze zanim postanowiłam zareagować! Również rzuciłam się za nim do szybkiego ubierania się w zimową kurtkę, kozaki, szalik, czapkę i rękawiczki. Niestety przy sprawności w ubieraniu się też wygrał. Obrzucę go później śnieżkami! Wyszliśmy z domu i udaliśmy się w stronę tego parku, co kiedyś mnie w nim znalazł Harry i zrobił mini aferę. Ledwo weszliśmy do parku, a ja zaczęłam być bombardowana śnieżkami! 
- No poczekaj chwilę! - Stanęłam do niego tyłem i zaczęłam zbierać śnieg w dłonie aby uformować kulkę, gdy nagle poczułam śnieg na całej mojej twarzy! - Liam, do cholery! - Ten się tylko śmiał, ale nie spodziewał się mojego ataku. Zaczęłam w niego rzucać, a on nie złapał równowagi, przez co wylądował w zaspie śniegowej. Zaczął się w niej bawić jak małe dziecko, a ja poniekąd nie wyrabiałam ze śmiechu. Widok, jak Liam tarza się w śniegu mówiąc cienkim głosem jak jakaś mała dziewczynka był przezabawny. W pewnym momencie poleciałam do tyłu, przez kogoś pociągnięta. Spojrzałam się na tę osobę, a nią był Lou. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zaczęłam robić aniołka. Uklęknął przede mną i zaczął się bawić moimi rękoma. Śmiałam się cały czas razem z Louis'em, aż do momentu, gdy jego uwaga została zwrócona na coś innego. Nie był zbytnio zadowolony z tego co się dzieje, bo cały się napiął. Ściągnęłam brwi i spojrzałam się w tamtym kierunku. Doznałam szoku, a przy mnie natychmiast znalazł się Liam. Też nie był zadowolony z tego kogo widzi. Mianowicie Harry sobie szedł w najlepsze z Veronicą po parku, trzymając się za ręce i śmiejąc się głośno. Wszystko wróciło. Dokładnie wszystko. Łzy zebrały się w moich oczach, ale nie pozwoliłam im popłynąć, więc szybko wtuliłam się w kurtkę Lou i czekałam. Louis mnie opiekuńczo objął i również czekał, aż oni sobie pójdą, ale niestety.
- Hej Liam, hej Lou! Co tam u was? - Usłyszałam jego głos i załamałam się jeszcze bardziej. Miałam ochotę wydrapać mu oczy za to, jak mnie potraktował. Kochałam go, a on mnie ranił. Może i nadal rani, ale nie chcę mieć już z nim nic wspólnego.
- Dobrze. Nowa zdobycz? - Usłyszałam wypowiedź Lou i uśmiechnęłam się mimowolnie. Zawsze wiedział, jak mi poprawić humor. Denerwując loczka.
- Co powiedziałeś? Nie pozwalaj sobie gówniarzu! - Usłyszałam jej głos i już nie mogłam wyrobić ze śmiechu. Przecież dosłownie minutę temu chciałam płakać i byłam zła, a teraz się śmieje z głupoty tej całej Verki! Lou i Liam się również śmiali.
- W przeciwieństwie do ciebie gówniaro jestem starszy o pięć lat, więc nie bądź taka pyskata i zamknij dziób słońce. - Znowu parsknęłam śmiechem. Odwróciłam się przodem do dziewczyny i zauważyłam, że przy jej boku stoi loczek z tęgą miną. Uśmiechnęłam się na złość i oparłam o Lou.
- A kim ty jesteś szmato, żeby się śmiać?! - Czy to było do mnie? Boże, trzymajcie mnie, bo chyba się posikam ze śmiechu! Sama nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale to ma też na celu pokazać Harry'emu, jak się po tym wszystkim czuję.
- Kimś, kto się ciebie z przyjemnością pozbędzie, więc lepiej uważaj na to co mówisz i do kogo szmato. - Uśmiechnęłam się do niej złowrogo, a w kieszeni otwierał mi się nóż, którego nie miałam. Byłam w stanie się jej pozbyć nawet na oczach Harry'ego. Nie chcę jej zabić, broń boże, ale porządnie nastraszyć i nawciskać kitów. Verka spojrzała się na mnie przez chwilę z lekkim i ledwo zauważalnym strachem, ale ja bym go wyczuła na drugim końcu parku.
- Chodź Veronica. Nie chcą nas tu. - Harry powiedział, a ja się delikatnie, ale wrednie zaśmiałam. Spojrzał się na mnie i mnie rozpoznał. Skąd to wiem? Bo ten błysk w oku na mój widok rozpoznam wszędzie i zawsze.
- Oj Harry, Harry, Harry... Uciekasz przez całe swoje życie. To się nie robi nudne skarbie? - Teraz byłam słodziutka i milutka jak cukiereczek. Aż mi się chciało rzygać od bycia, aż tak przesłodzoną.
- Nie mów tak do mnie... Odczep się wreszcie. - Uuu... Czuję, że Harry ma dość. Tylko, że ja nie mam i chętnie go podręczę,
- Oj przepraszam misiu za to, że cię wtedy tak perfidnie wystraszyłam. Ale nieładnie było o mnie myśleć jak o suce i demonie kochanie. - Chciałam mu pokazać, jak dobrze mi bez niego i jak głęboko staram się go mieć w dupie. Zamknął oczy i zwrócił się do swojej lafiryndy.
- Idź już do domu. Przepraszam za to. Nie pytaj już o nic. Po prostu idź. - Powiedział do niej, a ona posłuchała go w mgnieniu oka. To pies na posyłki, a nie dziewczyna. Kiedy zniknęła z naszego pola widzenia, to odezwałam się do loczka.
- Czy jak powiesz jej, żeby szczekała, to zaszczeka? Zaaportuje, jak rozkażesz? - Zapytałam z nieszczerym uśmiechem, bo nawet mnie to ciekawiło i bawiło.
- Zamknij się! Zjawiasz się znikąd i wszystko psujesz. - To teraz nagle to jest moja wina? Wstałam i podeszłam do niego dosyć blisko. Stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Ja psuję? Przypomnij sobie, jak ty mnie potraktowałeś. Nawet nie dałeś możliwości wytłumaczenia się. Myślałeś o mnie jak o suce i demonie. Rzucałeś mną o ściany i wyżywałeś się na mnie. Jesteś samolubnym chamem i nic cię nie usprawiedliwia. I pomyśleć, że ja głupia z miłości, przez ciebie upiłam się do nieprzytomności. - Powiedziałam już ciszej i czułam, jak wygląd jego twarzy staje się mniej zły, a bardziej obraca się w zaniepokojony.
- Co ty do cholery zrobiłaś?! Upiłaś się?! - Ale co mi po tym, że się przejmuje? Co ja go jeszcze obchodzę?
- Tak. Było mi o wiele łatwiej upić i pozbyć się problemów, niż się z nimi męczyć. - Myślę, że brzmiałam wystarczająco dobitnie. Widziałam, że Harry podniósł rękę, by mnie dotknąć, ale ja ją ze złością odepchnęłam. - Ja się zmieniłam Harry. Wiesz jakie to było uczucie myśleć o tobie, kiedy wiedziałam, że nie mogę cię mieć? Że prędzej czy później odwrócisz się ode mnie ze strachem w oczach? Wiesz jak ja się czułam, żyjąc w ten sposób? Myślisz, że kim była ta dziewczyna ze snów?! - Zadałam tyle pytań, ale dopiero przy ostatnim chłopak zwrócił na mnie swoją uwagę. Wyglądał przekomicznie. Chyba sobie zdał sprawę, że to byłam ja.  Ale kogo to teraz obchodzi? Na pewno nie mnie...
- Wysłucham cię teraz. Daj mi na to szansę. Bałem się wtedy. Nadal się boję choć tego nie pokazuję. Proszę. - Jak się nie zamknie to zakleję mu jadaczkę taśmą. Podniosłam palec ku górze i kazałam mu się tym przymknąć.
- Nie chcę, żebyś słuchał mnie teraz. Chciałam, żebyś mnie wtedy wysłuchał. Kochałam cię i może nadal kocham, ale staram się to zwalczyć za wszelką cenę. Może to ja wszystko zniszczyłam. Mogę na to pójść, ale twoja zasługa też w tym jest. - Powiedziałam i poczułam jak pierwsze krople łez spływają dzisiaj po mojej twarzy. To było straszne uczucie upokarzać się przed Harry'm. Ale co ja na to poradzę?
- Kochanie...
- Nie mów tak do mnie. Nie teraz, kiedy jest po wszystkim i nic nas nie łączy. Po prostu... Daj sobie ze mną spokój. - Powiedziałam, po czym bez słowa od niego odeszłam zostawiając Lou i Liam'a samych z loczkiem. Wiedziałam i czułam, że chce mnie zawołać, ale wahał się.
- Poczekaj! - Usłyszałam po chwili jego głos, ale nie zrobiłam o to co prosił, tylko zaczęłam truchtem biec do domu. Nagle poczułam uścisk na ramionach. Dogonił mnie.
- Proszę cię, porozmawiajmy na spokojnie! Pomimo tego, że się boję to chcę, w końcu wiedzieć. Błagam cię... - Dotknął mojego policzka, a coś w środku ścisnęło mnie niewyobrażalnie mocno. Wiedziałam, że mu ulegnę, ale nie chciałam tego. Nie w ten sposób. Jeśli zgodzę się mu wszystko wyjaśnić to zrozumie, że jestem słaba i zrobię wszystko o co poprosi.
- Co chcesz dokładnie wiedzieć. - Wykrztusiłam z siebie, a głos mi się chwiał pomimo tego, że już dawno ryczałam.
- Czym jesteś i dlaczego tu jesteś? To mnie jedynie interesuje. - Spojrzałam się na niego moimi oczami, a on uśmiechnął się niepewnie dodając mi... Pewności siebie? Chyba tak.
- Skoro już chcesz wiedzieć... Masz przed sobą anioła. Najprawdziwszego anioła, a jestem tu dlatego, że jesteś moim podopiecznym i jeśli działoby ci się coś złego, to byłabym pierwsza przy twoim boku i chroniła cię, aż do końca. Na tym polega bycie aniołem. By chronić ludzi i własne życie. Ale to nie ja ciebie zawsze chroniłam. To ty zawsze chroniłeś mnie i za to nigdy ci się nie odpłacę. - Wyglądał jak wryty. Czułam, że serce szybciej mu bije, a mnie coraz bardziej coś ściska w środku. -  Pójdę już. Wybacz, że tak to się skończyło. Żegnaj. - Nie chciałam słyszeć nic innego. Marzyłam tylko o tym, by dojść do domu, zamknąć się w swoim pokoju i płakać do poduszki przez wieczność. Przeszłam może pięć metrów i znowu poczułam, że łapie mnie za rękę. Odwróciłam się się do niego, a on chyba nie wiedział, jak się wypowiedzieć.
- Co jeszcze? No mów! - Pogoniłam go, bo serio chcę już się wypłakać w poduszkę. Spojrzał mi w oczy i wreszcie się wypowiedział.
- Spotkamy się jeszcze? - Mogłam się tego spodziewać, ale nie myślałam o tym. Nawet nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, ale wiecznie w niewiedzy go trzymać nie będę.
- Może... Sama nie wiem, ale teraz serio muszę już iść. Pa. - Powiedziałam, po czym już na dobre go zostawiłam. Po dziesięciu minutach wreszcie weszłam do domu. zrzuciłam z siebie buty, kurtkę i resztę, a następnie poszłam do pokoju położyć się i odetchnąć po tym wszystkim...


Przeczytałaś? >>> Szanujesz mnie? >>> SKOMENTUJ!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heeeeej moje misie <3 :) :**
Mamy rozdział 17!!!
Jak wam się podoba? 
W ogóle myślałam, żeby rozdział był inny, ale nie umiałam się przerzucić na inny pomysł :D

W  OGÓLE  CZAICIE  TO,  ŻE  ZA  CHWILĘ  BĘDĄ  ŚWIĘTA??????
NAJLEPSZY  CZAS  W  ŻYCIU  EVER  <3333





>>> DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY SKOMENTOWALI POPRZEDNI ROZDZIAŁ  <<<

ZAPRASZAM KAŻDEGO, KTO JESZCZE NIE WIDZIAŁ ZWIASTUNU DO OBEJRZENIA GO I SKOMENTOWANIA! :)


PYTAJCIE I ODWIEDZAJCIE OFICJALNE KONTO UNEATRHLY NA ASKU I TWITTERZE! 


ŻEGNAM SIĘ Z WAMI I WIDZIMY SIĘ W ROZDZIALE 18!!!! <333

10 komentarzy:

  1. Zajebisty!! czekam na next!!! kochammmmm <3

    OdpowiedzUsuń
  2. wooow ale się dzieje*.* czekam na kolejny świetny rozdział <333 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaa jeju jaki ten rodział jest ckwgdcgwbzlzywbcyaoqpmbgdifhtu wspaniały 💕💞 kocham i czekam na next 😍

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Jak zwykle z resztą :)
    @for_1D_fame

    OdpowiedzUsuń
  5. Wowowowowow! Ale się trochę porobiło.
    Myślałam, że jednak Niall się do niej zbliży a Harry będzie miał ból dupy. A tymczasem on se znajduje jaką lasie, pewnie plastik pf i mysli, że bedzie super.
    Myślałam też, że ona serio ją zaatakuje a teraz że Harry z nia zerwie i jakoś się spotkają. On wie coraz więcej.. musi sobie to ułozyć i wraca do gry o jej serce. A tylko takie tam xd
    No czekam na next <3
    @Arixiel

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny. Kiedy rozdział 18 ??
    Nie mogę się doczekać. <3
    @DARUSIA1603 http://welcome-in-my-lifexx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o rozdział 18, to pojawi się on w ten piątek! :)
      Pozdrawiam cię kochanie :)

      Usuń
  7. Kochana jak zwykle mnie nie zawiodłaś rozdziałem. Jest boski <3 tylko czemu mam wrażenie, że za jakieś 3 rozdziały ona do niego wróci? XD mniejsza z tym, dowiem się w odpowiednim czasie. To weny skarbie i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. awwww boski*,*
    kocham kocham kocham <333
    czekam na kolejny skarbie;33
    miłego weekendu ;)
    @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  9. 56 year old Research Nurse Florence Gaylord, hailing from Noelville enjoys watching movies like Mystery of the 13th Guest and Quilting. Took a trip to Yin Xu and drives a Expedition. odkryj wiecej

    OdpowiedzUsuń