piątek, 19 grudnia 2014

Chapter 18

*Harry's POV*

Nie miałem zielonego pojęcia, że dzisiaj ją spotkam. No i jeszcze musi być ta Veronica. Chodzę z nią tylko dlatego, żeby zapomnieć, ale nie szło mi to za dobrze. Sama też się mnie trzyma jakby świata poza mną nie widziała. Trochę to wkurzające i szczerze mam pomału dość. Żal mi Diany za tamto. Rzeczywiście mogłem ją wtedy wysłuchać, ale te włosy... One działały na mnie, jak najgorszy koszmar. Dość odpychająco i w najprostszy sposób 'kazały' mi się wynosić. Później minął tydzień od tego zdarzenia, ja zacząłem tęsknić, a chłopacy patrzeli się na mnie, jak na mordercę.



Zupełnie nie wiedziałem, dlaczego Liam się przeprowadził, bo nikt nie chciał mi powiedzieć. Ale, kiedy zobaczyłem jego, Louis'a i Dianę w parku to już zrozumiałem. Wiedziałem, że jest na mnie zła, i że się zawiodła i jest mi przykro z tego powodu. Sam dobrze wiem, że jeśli nie przystopuję z piciem tego gówna to, w końcu zrobię jej coś złego. Moja reakcja, której nie pokazałem, kiedy mi powiedziała, że się upiła do nieprzytomności? Mega wkurwienie. Myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok! Ale przynajmniej dobrze, że nie wiem ile tego wypiła, bo bym chyba wywrócił okolicę do góry nogami. Mam nadzieję, że już nigdy tego nie zrobi. Nie ma pojęcia, jak to uzależnia... Kiedy spytałem się jej, czy jeszcze się spotkamy, to miałem ogromną ochotę ją pocałować... Tak wielką ochotę na posmakowanie tych lekko różowawych ust. Ale powstrzymałem się, bo wiedziałem jaka byłaby jej reakcja. Krzyk, wymachiwanie rękoma no i świecące włosy. Jakby się teraz zastanowić to działałem pochopnie. Nie były takie złe, ale za pierwszym razem dało mi coś bardzo jasno do zrozumienia, że muszę uciekać. Potem nie miałem odwagi do niej pójść i przeprosić. Wolałem dać sobie spokój, choć sumienie mnie męczyło. Ale to i tak dobrze, że przynajmniej ze mną rozmawiała. Zachowałem się jak ciota. Powinienem z nią zostać i na spokojnie wszystko przemyśleć. Jeśli mi nie wybaczy to będę ją o to błagał nawet na kolanach. Musi mi to wybaczyć. Musimy zacząć od nowa.
Szedłem właśnie do domu chłopaków, a to co zobaczyłem pod drzwiami mnie zdziwiło. Veronica siedziała i raczej na mnie czekała. Boże... Wiecznie za mną chodzi i się słucha! Ja nie chcę i nie potrzebuję dziewczyny, która nie ma własnego zdania! Podszedłem do niej, a ona jak na zawołanie rzuciła mi się na szyję. Już jej nie chciałem przytulać.
- Chciałam na ciebie poczekać skarbie. - Kiedy powiedziała skarbie, to coś się we mnie ruszyło i stałem się odrobinę bardziej zły. Jakoś wyobrażam sobie tylko moją Dianę, jak mnie tak nazywa.
- Nie mów do mnie i odejdź. W ogóle miałaś iść do siebie, a nie do mnie. - Widziałem, że się zasmuciła, ale szybko na mnie spojrzała i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Boże, znowu to samo.
- Ale ja ci chciałam zrobić niespodziankę! Wiem, że się cieszysz! - No i nie wytrzymałem. Musiałem z nią skończyć.
- Zrywam z tobą, rozumiesz? Nic mnie nigdy nie obchodziłaś. Zawsze liczyła się inna dziewczyna. A teraz idź stąd. Nie mam dla ciebie czasu. - Powiedziałem, po czym już otwierałem drzwi frontowe by wejść do środka, ale ona się odezwała.
- Ale... Ale jak to... Jak możesz?! Czy to przez tą szmatę z parku?! Jeśli tak, to możesz wiedzieć, że już nie będzie jej do śmiechu. Załatwię ją nawet dzisiaj. - Zaśmiałem się na jej słowa i od razu mi się przypomniała moja Diana w parku.
- Załatwi cię zanim zdążysz cokolwiek zrobić. Nikt jej nie dorównuje. Jest jedyna w swoim rodzaju. To ty jesteś szmatą. Nie ona. - Podeszła do mnie i wzięła pełny zamach, na co miałem zareagować, ale coś mnie uprzedziło. Mianowicie coś przygwoździło jej szyję do drzwi, a ja nie wiedziałem, co się dzieje. Dopiero po chwili przypomniałem sobie co powiedziała Diana. "Jesteś moim podopiecznym i jeśli działoby ci się coś złego, to byłabym pierwsza przy twoim boku i chroniła cię, aż do końca." Ona tutaj jest? Stałem w minimalnym szoku, ale pamiętaj Harry. Ona jest aniołem. Jest aniołem i takie rzeczy dla niej to pestka.
- Tknij go tą łapą choćby jeden raz, to jak boga kocham pozbędę się ciebie i nawet nie zdążysz nic powiedzieć suko. Myślisz, że kim dla niego byłaś? Nic nie wartą, bogatą, słabą zdzirą, która nie ma własnego zdania i zachowuje się przy nim, jak pies na posyłki. Więc jeśli nie chcesz leżeć gdzieś w zaułku, albo w lesie z podciętym gardłem, to lepiej zniknij stąd bez słowa i to teraz, póki jeszcze ci daruję. - Usłyszałem jej głos i myślałem, że oczy mi same na wierzch wyjdą! Od kiedy ona komukolwiek grozi?! Nie widziałem jej, ale słyszałem. Veronica wydawała się taka przerażona, jakby miała za sekundę wąchać kwiatki będąc w trumnie. Po chwili Diana prawdopodobnie uwolniła jej szyję z uścisku, bo tamta upadła na ziemię.
- Czyś ty do reszty zgłupiała? - No i już wiedziałem, że Diana nie ma innego wyjścia. Veronica znowu się uniosła, ale teraz poleciała w powietrze i na dach domu chłopaków. Musiałem tam iść powstrzymać Dianę, choć już teraz srałem w gacie ze strachu. Szybko wleciałem do domu i pobiegłem na najwyższe piętro, gdzie był mały strych i wejście na dach. Zobaczyłem tam moją Dianę, która nachyla się nad poobijaną Veronicą. Nie miałem pojęcia, że ona tak potrafi. Rzeczywiście nie żartowała, kiedy mówiła, że będzie przy moim boku chroniąc mnie, ale, żeby od razu kogoś bić? Podbiegłem do niej i odciągnąłem ją od dziewczyny. Przez chwilę się opierała, ale w końcu chyba zrozumiała, że to ja. Stała się odrobinę spokojniejsza, ale mówiła do Veroniki dalej.
- Teraz jesteś śmiertelną, tak? Gówno prawda! Zawsze będziesz Upadłą i to cię będzie prześladować twoimi mocami i wspomnieniami. Jeszcze raz cię zobaczę obok Harry'ego to ci nie daruję i wykończę cię na oczach każdego, kto się napatoczy. Wiem co chciałaś mu zrobić. Tylko spróbuj to powtórzyć, a możesz mi wierzyć, że nie dożyjesz następnej minuty...
- Nie wiesz, co chciałam zrobić. Już nie jestem Upadłą, a człowiekiem. Co z tego, że nadal mam moce, jak ich nie używam? Masz jakiś problem, że byłam z Harry'm? - Veronica zapytała, a ja zwróciłem się do Diany. Musiałem ją trzymać przy sobie, bo zrobiłaby jej krzywdę.
- Od kiedy to powiedziałaś wprost szatanowi: "Słuchaj, ja już nie chcę zabijać i dręczyć ludzi, więc od dziś jestem człowiekiem!"? Myślisz, że jestem taka głupia i uwierzę? Nie powinnaś mieć prawa bytu na ziemi. Powinnaś za to wszystko, co zrobiłaś w przeszłości smażyć się teraz w piekle. - Co ona takiego zrobiła? W jednym momencie obok mnie stanął brat Diany, a obok niej Camille. Co się tu do cholery dzieje?
- Spokojnie Diana. Zaraz będzie po wszystkim. - Powiedział jej brat, a Veronica jak za pstryknięciem upadła sparaliżowana na ziemię. Nie rozumiałem, dlaczego się tak dzieje! Jej brat i Camille zaczęli iść w stronę Veroniki, a Diana szybko odwróciła się w moją stronę i wtuliła moją głowę w swoją rozpiętą kurtkę. Tylko dlaczego tak zrobiła?
- Nie patrz tam Harry. Już jest dobrze, cicho. Nie myśl tyle, bo ci głowa pęknie. - Zaśmiała się cicho, a ja postanowiłem się jej posłuchać. Również ją objąłem i wtuliłem się w nią mocniej.
- Co się tam dzieje? - Zapytałem i dostałem odpowiedź, której poniekąd nie oczekiwałem.
- Harry... To ciężki temat, ale ci powiem, skoro chcesz wiedzieć. Na tym świecie nie żyją same dobre anioły. Są jeszcze Czarne Skrzydła, czyli tak zwani Upadli, którzy są z piekła. Oni są tymi złymi aniołami dla jasności. Pamiętasz ten przypadek, w którym wylądowałam w szpitalu z tym rozcięciem na brzuchu? - Mruknąłem jej, że pamiętam, a wtedy kontynuowała. - Widzisz, miałam tą ranę przez walkę z Upadłą. Byłam wtedy u twojej mamy jej pomóc. - Co?! Spojrzałem się na nią i wybałuszyłem oczy. To ona pomogła mojej mamie? Zrobiła to dla mnie... Dlaczego ja dopiero teraz to widzę? - Wtedy, kiedy przymierzałam się do tego by jej pomóc weszła do sali Upadła i zaczęła krzyczeć, że Anne jest jej, i że mam się nie zbliżać. Jednak ja jej nie posłuchałam i stoczyłam z nią walkę. Odebrałam jej wszelkie moce i zabiłam ją Harry. Musiałam, bo inaczej twojej mamy na świecie już by nie było. Wtedy, kiedy ci faceci byli w domu twojej siostry, to nie zostałam z Camille porwana. Byłyśmy tam przed tobą, bo kazałam Camille cię spowolnić. Starałyśmy się pomóc, ale jak zawsze najwięcej oberwałam ja. Gdybyś nie wszedł do domu z Rickiem i jego gangiem, to pozbycie się tych facetów byłoby pestką. - Zaśmiała się wesoło, ale zaraz przestała i spojrzała mi w oczy. Zobaczyłem w nich szczerość i spokój. Nadal byłem w niezłym szoku, bo w końcu zabiła, a po drugie kłamała wtedy z moją siostrą... Boże, i co ja mam myśleć? W pewnym momencie usłyszałem głos Camille.
- Diana? Możesz na chwilę tu przyjść? - Obróciła się natychmiast w ich stronę, a następnie oderwała się ode mnie bez słowa i podeszła do nich...


*Diana's POV*

Podeszłam do nich i nie wiedziałam co się dzieje. Zauważyłam, że Veronica jest przed nimi i ledwo żyje. Ale dlaczego jej nie zabili?
- O co chodzi? - Spytałam, a mój brat odwrócił w moją stronę swoją głowę i odpowiedział.
- Chodzi o to, że ona nadal żyje. Nie mamy już na nią sposobu. Jak zdejmę paraliż to ucieknie. - Słuchałam go bardzo dokładnie, aż w końcu przyklękłam przy dziewczynie i spojrzałam się w jej oczy. Biło od nich nienawiścią do mojej osoby, ale ja się tylko z niesmakiem uśmiechnęłam. Położyłam rękę na jej klatce piersiowej dokładnie nad sercem i zakończyłam jej wszelki ból. Mianowicie wysłałam impuls, który ją zabił. Po chwili podniosłam się, a głos za mną doprowadził mnie prawie do zawału.
- Co jej jest? - Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam, że Harry stoi przerażony jakiś metr ode mnie. - Dlaczego się nie rusza? - Chciałam do niego podejść i mu powiedzieć wszystko na spokojnie, ale wolałam zostać na miejscu.
- Nie żyje. - Powiedziałam bez emocji, a ciało Veroniki wykruszyło się jak piasek i znikło gdzieś w powietrzu. Stałam tam jeszcze chwilę patrząc w powietrze, ale później zwróciłam swoją uwagę na Harry'ego.
- Jak to nie żyje?! - Wyglądał na przerażonego, ale w sumie wiedziałam, że orientuje się w sytuacji. Jest jedynie oszołomiony.
- Najnormalniej w świecie Harry. Ona była Upadłą, a jedynie Diana może ostatecznie cię obronić. Nie mogliśmy z Camille sami tego zrobić. Musiała to być moja siostra. - Gabriel mnie wyprzedził, ale w sumie powiedział to, co ja chciałam powiedzieć loczkowi.
- Ale dlaczego w ten sposób? Nie dało się jej, gdzieś zamknąć, czy coś? - Jak nie przestanie to wydrapię sobie oczy. Czego on do cholery nie rozumie?
- Ponieważ w inny się nie dało. Nie da się Upadłych zamknąć. Rozumiesz co by się stało, jakbyś zrobił coś, co by się jej nie spodobało? Mogłaby cię sama zabić! Chciałbyś tego?! - Nie umiałam już wytrzymać i cały mój spokój lgnął w gruzach. On jedynie pokiwał głową na nie, ale zrobił to tak topornie... Eh! Czasami, po prostu brakuje mi do niego wszelkich sił.
- A więc, jak to z tobą jest? Zabijasz, bo musisz, czy zabijasz, bo chcesz? - Zadał pytanie, a ja dosłownie miałam ochotę strzelić sobie kulkę w łeb!
- Zabijam, bo cię chronię. Robię to dla ciebie, ryzykując własnym życiem! Robię to, bo mi do cholery zależy, żebyś był spokojny i nie musiał się co pięć minut martwić, czy jakiś Upadły anioł się na ciebie nie patrzy i nie zamierza cię atakować! Co jeszcze potrzebujesz, żeby zrozumieć, że chcę abyś był bezpieczny? - Już nie mam żadnego pomysłu, jak dotrzeć do Harry'ego. Kończyły mi się właśnie wszystkie pomysły. Harry podszedł i złapał mnie za rękę. Chciałam ją wziąć, ale uścisk się jedynie zacieśnił.
- Możemy porozmawiać na osobności? - Nie wiedziałam czy się zgodzić, ale musiałam mieć też tą pewność, że wszystko zrozumiał, i że nie będzie mieć z tym problemów. Przytaknęłam bezradnie głową i odwróciłam się do brata i Cami.
- Lećcie już. Nie zatrzymuję was. Dziękuję, że mi pomogliście, bo chyba byłaby tu jatka. - Oboje kiwnęli głowami dla zrozumienia i po kolei mnie przytulili. Zaraz potem odlecieli w dwie różne strony, a ja zostałam sama z Harry'm na dachu. W pewnym momencie, gdy nadal patrzałam za bratem i Camille poczułam, że nadal trzyma mnie za rękę. Uśmiechnęłam się lekko i również ją ścisnęłam. Odwróciłam się do niego przodem i głośno westchnęłam.
- No to o czym chciałeś porozmawiać? - Spytałam i czekałam na odpowiedź.
- Może nie na dachu, co? W środku będzie cieplej. - Zasugerował, a ja dopiero teraz zrozumiałam, że nadal stoję na dachu i poniekąd jest mi zimno. W końcu było chyba z pięć na minusie. Zatrzęsłam się, a Harry w mgnieniu oka to zauważył. Podszedł bliżej i zapiął moją kurtkę po samą szyję, a następnie zaczął bawić się moim szalikiem, przypominającym komin.
- Nie możesz zamarznąć, bo kto by mnie chronił, jak nie ty mój aniele? - Powiedział, a ja znowu się uśmiechnęłam. Czy on umie reagować tak głupio, tylko przy mojej rodzinie i znajomych? Jak jest ze mną sam na sam, to wydaje się reagować jak najbardziej normalnie.
- Wtedy pewnie dostałbyś innego opiekuna, a ja... - Nie dokończyłam, bo położył mi palec na ustach.
- Nie chcę innego opiekuna. Chcę tylko ciebie misiu. - Jak nie przestanie, to polecę na te jego bajery. Czuję, że to ma drugie dno i nawet wiem jakie. Na razie tego nie skomentuję. Zdjęłam jego palec ze swoich ust i pociągnęłam do domu, żeby czasem on mi nie zamarzł. Zeszliśmy na dół do przedpokoju i rozebraliśmy się z zimowych ubrań i butów. Od razu poleciałam do kuchni i zaczęłam wyciągać wszystkie rzeczy potrzebne na gorące kakałko. Nalałam mleka do garnka i podpaliłam gaz, do dwóch kubków nasypałam kakałka i teraz czekałam. Poczułam, jak Harry obejmuje mnie od tyłu, na co w środku poczułam ulgę i bezpieczeństwo. Wtuliłam się w jego tors obejmując jego ręce, które spoczywały na moim pasie. Trwałam tak w jego uścisku czując, jak jego serce bije równo i spokojnie. Wiedziałam, że czuje się przy mnie w znacznym stopniu bezpieczny. Zobaczyłam, że mleko zaczyna się gotować i chciałam się oderwać od Harry'ego, ale mi nie pozwolił.
- Harry! Bo mleko wykipi! Chcesz, żeby się dodatkowo garnek spalił? - Powiedziałam, a on leniwie mnie puścił, ale ciągle czułam na sobie jego wzrok. Wyłączyłam mleko z gazu, a następnie zalałam oba kubki. Nie zdążyłam wsadzić nawet łyżeczki, by zamieszać zawartość obu kubków, a Harry już obejmował mnie od tyłu tuląc się, jak do pluszowego misia. Westchnęłam i zrzuciłam ręce Harry'ego ze swoich bioder.
- Obiecuję ci, że za chwilę się poprzytulasz, ale chodź już do tego salonu. - Powiedziałam i miałam szczerą nadzieję, że Harry na to pójdzie, a on złapał za oba kubki i zaczął iść do salonu. Ruszyłam za nim, ale się odezwał.
- Poczekaj tu chwilę. Przyjdę po ciebie aniołku. - Jak chce mnie przedrzeźniać, to niech lepiej więcej nie próbuje. Czekałam tak chyba jakieś dobre dziesięć minut, aż w końcu się wkurzyłam, bo mi było zimno.
- Harry! Zimno mi tu! Muszę tu jak głupia stać? - Chwilę po moich słowach zza drzwi do kuchni wychyliła się głowa Harry'ego, a następnie cała jego sylwetka. Podszedł do mnie i jednym sprawnym ruchem znalazł się za mną zakrywając mi oczy.
- Co ty robisz? - Zadałam mu pytanie, a on mi odpowiedział.
- Prowadzę cię do salonu. - Zaśmiał się przy tym głupkowato, a ja westchnęłam. Co miałam innego zrobić? Zatargał mnie tam z zakrytymi oczami, a później kazał usiąść na kanapie. Nadal jego ręce zakrywały mi oczy, przez co pomału się denerwowałam. Ile można tak wysiedzieć nie wiedząc, co się dzieje? W końcu loczek się zdecydował i odsłonił mi widok. Kanapa jest tak samo rozsunięta jak do noclegu Liam'a, a do tego wszędzie mięciutkie poduszki i kocyk, na stole w wazonie znajduje się chyba ze sto róż, których wcześniej nie było, wszędzie świeczki, bo rolety w oknach były zasłonięte, wolna świąteczna muzyka, no i nasze dwa kakałka. Uśmiech i zaskoczenie wtargnęło na moją twarz.
- Wow... Harry nie spodziewałam się... - Byłam naprawdę mile zaskoczona. Cały ten wystrój był magiczny. Poczułam jak siada obok mnie, ale zbytnio nie zwróciłam na niego uwagi. Nadal podziwiałam widok.
- Diana... - Zaczął mówić, ale szybko zrezygnował. Złapałam go za rękę i odwracając się do niego, spojrzałam mu w oczy. Wyglądał na przerażonego i niepewnego... Tylko dlaczego? Przecież go nie pobiję.
- O co chodzi? Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. - Zapewnianie go w tej rzeczy chyba jest dobrym ruchem, bo wygląda jakby się przekonywał.
- Ja chciałem zapytać... Pokażesz mi je? - Zmrużyłam oczy, bo nie za bardzo miałam pojęcie, o czym mówi. Zacięłam się na jakąś dobrą chwilę, a chłopak kontynuował. - Skrzydła... Mogę je zobaczyć? - No i zrozumiałam! On mówił o moich skrzydłach! Spojrzałam mu się w oczy, szukając jakiegoś cienia strachu, lub czegoś takiego, ale zdziwiłam się, kiedy nic nie znalazłam. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale on dalej trzymał moją rękę. Czy warto postawić wszystko na jedną kartę?
- Naprawdę chcesz? - Spytałam  jedynie dla upewnienia, a chłopak pokiwał pewnie głową. Nie pozostało mi nic innego, więc przygotowałam się odpowiednio. Moje skrzydła wystrzeliły, jak z procy. Sama nie wiem, czy to przyzwyczajenie, ale już nie czuję ich ciężkości. Zamknęłam oczy i starałam się przyzwyczaić do sytuacji. Skrzydła się zwinęły do samych pleców, ale nie zniknęły. W pewnym momencie poczułam, jak coś dotyka delikatnie moich skrzydeł. Było to nowe, ale i przyjemne uczucie. Spojrzałam się na Harry'ego, który nie mógł wyjść z podziwu. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc jedynie się na niego patrzałam. Wyglądał, jakby wszystko kojarzył i właśnie to mi odebrało humor. Poczułam na policzku jego rękę, przez co w pewnym sensie powróciłam do rzeczywistości.
- Diana... Ty mówisz, że mnie chronisz zawsze i wszędzie... A kto ciebie chroni, skoro ja jestem człowiekiem i nie mam takiej władzy, jak ty? - Cały czas się na niego ślepo patrzyłam i w tym stanie mu odpowiedziałam.
- Jestem zdana sama na siebie Hazz. - Powiedziałam, a jego mina zmieniła się w zaniepokojoną. Chciał coś powiedzieć, ale dalej kontynuowałam. - Jest tak, dlatego iż podejrzewam, że jestem jedynym tak silnym aniołem. Każdy anielita, kiedy jest na ziemi ma partnera, z którym współpracuje, a ja go nie mam. Kiedy zstąpiłam na ziemię, to było niedługo przed poznaniem ciebie. Myślałam wtedy, że skoro mój brat zstąpił na ziemię dwa lata temu, to się mną zajmie, ale się myliłam. Musiałam sobie radzić sama. Więc chciałam cię jedynie uprzedzić, że jeśli coś mi się kiedykolwiek stanie i nie będzie mnie już przy tobie w prawdziwym życiu, to wiedz, że będę obok ciebie jak twój cień. Zawsze przy tobie i dla ciebie. - Skończyłam mówić, ale zaraz do mnie dotarło, że mu się zwierzam. - Żyję i jestem tutaj, by się tobą opiekować, a teraz rozważam możliwości "co by było, gdyby"... Boże, jaka ja jestem głupia.- Wyśmiałam samą siebie, ale Harry mnie zaraz powstrzymał. Przyciągnął mnie do siebie, a ja mogłam się w niego wtulić. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi i siedziałam tak, tuląc się do chłopaka. On przez cały czas jeździł relaksująco rękoma po moich plecach, dzięki czemu co chwilę miałam przyjemne ciarki.
- Kochanie nie mów o sobie, że jesteś głupia. Jesteś wspaniałą i najbardziej wartościową dziewczyną w moich oczach. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby cię obok mnie teraz nie było. Znalazłbym pierwszy lepszy sposób zabicia się i tym samym znalezienia obok ciebie, aby...
- Masz tak nie mówić, jasne?! -Z tym zdaniem natychmiastowo się od niego odsunęłam, łapiąc jego twarz w swoje dłonie. - To nie byłaby twoja wina. To ja bym sobie nie wybaczyła, że chłopak, który tyle dla mnie znaczy, zabił się przeze mnie. To ja bym sobie nie wybaczyła misiu. - Powiedziałam i zaraz ugryzłam się w język. No jak się tak można zapomnieć?! Przecież jestem na niego zła! Przecież byłam pewna, że już nic do niego nie czuję. Tylko nienawiść. - Em... Przepraszam. Nie powinnam była tego mówić. Wybacz. - Spuściłam głowę i odsunęłam się od niego na dobrą odległość chowając tym samym skrzydła. Ten tego nie zrozumiał i położył mi głowę na kolanach. Złapał mnie za rękę i zaczął delikatnie całować, a ja drugą moją ręką przeczesywałam mu włosy. Wiem, że to bardzo lubi. Zamknął oczy i rozkoszował się chwilą.
- Kocham cię... - Usłyszałam te dwa słowa z jego ust i spojrzałam się w jego kierunku z zaskoczeniem. - Kocham cię bardziej niż cokolwiek innego. Nie potrafię się teraz bez ciebie odnaleźć. Wystarczy pięć minut bez ciebie, a wariuję jak nienormalny. Jesteś dla mnie wszystkim i przepraszam za każdy dzień, w którym źle cię traktowałem. Dałbym wszystko, byś mogła być najszczęśliwszą dziewczyną. Jesteś jak zakazana dla mnie rzecz, którą chcę odkryć, zobaczyć, jak to jest mieć kogo kochać i móc kochać. Jesteś lepszą częścią mnie, a bez ciebie jestem nikim wartościowym. Dopiero przy tobie czułem się zakochany i w pełni życia. Zawsze mnie pocieszałaś, byłaś dla mnie, kiedy cię potrzebowałem. Kocham cię jak wariat, a bez ciebie nie ma mnie. Zastanawiałem się chyba tysiąc razy, czy coś do mnie czujesz, czy jestem tak samo ważny dla ciebie, jak ty dla mnie. Zawsze liczyłaś się tylko ty. Nie potrafię bez ciebie żyć i załamię się bardziej jeśli mi nie wybaczysz. Uwierz, że jesteś jedyną osobą, dla której jest zarezerwowane moje serce. - Skończył nadal mając zamknięte oczy, a ja dosłownie płakałam. Łzy lały mi się potokiem po policzkach i nie umiałam ich zatrzymać. Teraz jestem pewna, że na to poleciałam. Udało mu się mnie znowu odzyskać... Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go w czoło, później w oba policzki, następnie w nos, a na koniec złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. Już zapomniałam, jak to jest czuć te usta. Spojrzał się na mnie zaskoczony, ale szczęśliwy. Uśmiechnęłam się, po czym sięgnęłam nasze dwa kakaa. Podałam mu jedno, a swoje zaczęłam pomału popijać. Harry podniósł głowę z moich kolan i usiadł obok, obejmując mnie ręką. Sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam wybaczając mu...


Przeczytałaś? >>> Szanujesz mnie? >>> Skomentuj!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeej <3 
Przepraszam, że dzisiaj rozdział jest tak późno, ale jutro będę mieć kotkę (Millę) i musiałam jej wszystko naszykować przez co też o tej godzinie dodaję rozdział. 
Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. :)

!!!!!!!!! PYTANIA !!!!!!!!!

1. Czego najmniej się spodziewałyście? :)
2. Czy wegłóg was Diana dobrze zrobiła wybaczając Harry'emu? :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozumiecie, że za kilka dni święta? ^__^
A ze świętami wiąże się świąteczny rozdział i urodziny Louis'a! :)
Więc możecie się spodziewać, że w środę po południu (najpóźniej wieczorem) pojawi się rozdział 19! :)

Zapraszam wszystkich do zadawania pytań na asku i obserwowania Unearthly na TT ! :)

Wygłaszajcie swoje opinie również pod   hashtagiem #UnearthlyPL



Widzimy się w rozdziale 19 czyli świątecznym już w środę! <3 <3 <3 <3 
See u soon skarby <3 

13 komentarzy:

  1. tak, według mnie dobrze,że w końcu mu wybaczyła <3 super jak zwykle! :* całuski ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział :)
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
    WESOŁYCH ŚWIĄT słoneczko <3
    @DARUSIA1603
    http://welcome-in-my-lifexx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM.TWOJE.OPOWIADANIE.
    Jedno z najlepszych jakie czytałam *_*
    Moim zdaniem Diana dobrze zrobiła wybaczając Harry'emu. Mam nadzieję, że jej nie zawiedzie :)
    Ta końcówka jest taka przesłodka ^.^
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) /@zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodział bardzo dobrze napisany, chociaż trochę za bardzo przewidywalny.
    Bardzo się cieszę, że następnym rozdział już w środę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. really really good :* czekam na next! kocham!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam sie że Veronica była Upadłą 😲 Końcówka jest przesłodka 💞 czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg..
    Nie spodziewałam się taki obrót akcji, mam nadzieję że szybko dodasz 'NN'
    Pozdrawiam i życzę weny
    Ňåtålîě

    OdpowiedzUsuń
  8. I wszystko się układa. Chcę wiedzieć co dalej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział ♥
    Boże, końcówka - najlepsza! ♥
    Według mnie, Di dobrze zrobiła :3
    I takie : "Łooot, Ver upadłą?! :o"
    Czekam na następny ♥


    http://niebo-zla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. aww boski rozdział jak zawsze skarbie <333
    brak słówek w pozytywne znaczenie,a ta końcówka:333
    czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  11. Niespodzianka! Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji tu: http://story-of-mystic-diary.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow świetny rozdział:)Nie wiem dokładnie ,ale myślę ,że Diana dobrze zrobiła wybaczając Harr'emu,w końcu każdy zasługuje na drugą szansę prawda?:)Najmniej się chyba spodziewałam,że Diana się tak mega wzruszy,z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ily<3:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiedziałam od początku, że ze nią jest coś nie tak, menda jedna. Dobrze, że sobie dedła.
    Nie wiem czy dobrze, że mu wybaczyła. Coś czuje że może ją jeszcze skrzywdzić.
    Ale to wyznanie miłości, o chuj, głębokie i kochane.
    @Arixiel

    OdpowiedzUsuń