niedziela, 4 stycznia 2015

Chapter 20

*Diana's POV*


"Łąka... Śnieg... Ja i hordy anielitów... Czarne Skrzydła... Walka na śmierć i życie... Przegrana... Śmierć..."

Obudziłam się z przeraźliwym krzykiem. Serce biło w niewyobrażalnie szybkim tempie. Harry przez mój krzyk zleciał z łóżka na podłogę. Po chwili zorientował się, że coś się stało, bo podbiegł do mnie i od razu przytulił.
- Diana spokojnie, nic się nie dzieje. - Starał się mnie za wszelką cenę uspokoić, lecz to było na marne.
- Hazz ja... Ja miałam wizję przyszłości i... Będzie walka na śmierć i życie, czyjaś przegrana i śmierć... - Wydusiłam z siebie tak cicho, jak tylko umiałam, ale Harry wszystko słyszał.



Był przerażony tym co usłyszał, więc jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił. - Harry ja nie chcę cię zostawiać... Ja chcę być przy tobie do końca twoich dni... Chcę byś był ojcem naszych dzieci... Ja nie chcę umierać... - Zaczęłam płakać. Gorzko. Ta wizja była najbardziej przerażającą wizją, jaka mnie kiedykolwiek spotkała. Nie chciałam Hazzie mówić o dzieciach, ale pragnęłam ich. Nie mówię, że teraz, ale kiedyś na pewno... Ta wizja przepowiadała czyjąś śmierć, a ja nie mogłam zrozumieć kogo. Moją? Kogoś mi bliskiego?
- Kochanie... Nie płacz. Będzie dobrze. Też chcę mieć z tobą dzieci i być z tobą. Nie myśl o tym teraz. Będzie dobrze, uwierz mi. - Wtuliłam się w jego szyję, a w tym czasie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że to Cami. Odebrałam.

 Diana? Wszystko w porządku? 
- Camille... Nic nie jest w porządku...
- Słuchaj, ja też miałam tą wizję... Nie wiem dla kogo to jest przyszłość, ale z tego co się orientuję, to rozeszło się po każdym anielicie. Słuchaj to nie wróży nic dobrego.
- Ja też tak myślę. Ale... To znaczy, że ja stracę Harry'ego i to wszystko co osiągnęłam? Boże, Camille powiedz mi, że nie...
- Diana ja ci nie mogę powiedzieć, czy stracisz Harry'ego... Polecę do Rzymu. Mają tam różne księgi zawierające najróżniejsze i do tego ważne informacje na temat Upadłych. Może to pomoże w nadchodzącej walce....
- Dziękuję Cami. Robisz dla mnie już i tak bardzo dużo. Będziesz potrzebowała pomocy?
- Nie. Dam sobie radę sama. Wylatuję dosłownie za dziesięć minut. Wrócę jak najszybciej się da. Kocham i do zobaczenia niebawem.
- Jasne, do zobaczenia...

Chwilę później rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Może i ta rozmowa dała nowe opcje, ale i przyniosła ze sobą podwójny strach.
- I co? Dowiedziałaś się czegoś? Grozi nam niebezpieczeństwo? - Harry zaczął mnie zasypywać pytaniami, a ja starałam się wytrzymać z nerwami.
 - Camille leci właśnie do Rzymu. Ma się dowiedzieć czegoś pożytecznego. Ponad to cała ta wizja rozeszła się prawdopodobnie po wszystkich anielitach. I tak Harry. Grozi nam ogromne niebezpieczeństwo... - Powiedziałam wykończona, a on ucałował moje czoło. Widać, że cała ta informacja nie była mu obojętna. Ja nie byłam mu obojętna. Wiem, że jestem dla niego całym światem i załamałby się, gdyby mnie stracił. Dla niego strata mnie, to tak jak śmierć matki na oczach dziecka, które jest z nią związane. Jestem dla niego kimś, kogo jednym słowem potrzebuje. Nadal nie mogę zrozumieć, że ten chłopak mnie pokochał, a ja jego. To takie niewiarygodne. Tyle nam czasu minęło na wykłócaniu się, trzymaniu na odległość, by dojść do porozumienia i móc zacząć od nowa... A teraz się dowiaduję, że mam stracić wszystko. Jego, rodzinę, przyjaciół... Ja ich tak nie mogę zostawić. Nie po tym wszystkim! Nie po tych wszystkich spędzonych chwilach! Nagle w mojej głowie przejawił się pomysł. Byłam tak zbulwersowana i wściekła, że nie umiałam chować urazy.
- Nithael! - Wydarłam się najgłośniej jak umiałam, tym samym odsuwając od siebie Harry'ego. Ten tylko zakrył uszy i z grymasem spojrzał się na mnie. W jednej chwili w rogu pokoju pojawił się wezwany przeze mnie chłopak. Wstałam z łóżka i od razu na niego naskoczyłam.
- Co do kurwy nędzy ma znaczyć ta wizja?! Ocipiałeś już do końca z ojczulkiem?! - Najpierw patrzał na mnie zdawkowo, a po chwili poświęcił mi całą swoją uwagę. Był zdziwiony i niezauważalnie przerażony.
- Skąd wiesz o moim ojcu...? - Spojrzałam na niego z kpiną. Grał na czas? On serio był tak beznadziejnie głupi?! - Ej! Nie jestem głupi! Daruj sobie!
- Gówno cię powinno obchodzić, skąd wiem o twoim ojcu. I gdybyś miał jaja, to teraz powiedziałbyś mi prosto w twarz, co się zapowiada. I wiesz co? Nie jesteś głupi... Jesteś kurwa idiotą zakochanym we mnie od początku! Myślałeś, że się nigdy nie domyślę? Jeśli tak, to żyłeś w kłamstwie. Ale wszystkie twoje plany i nadzieje poszły się pieprzyć, kiedy wyczułeś, że kocham Harry'ego. Powinieneś wiedzieć, że nigdy nie zainteresowałabym się tobą w ten sposób. Od początku byłam tylko dla Harry'ego. A teraz mi powiesz, co przepowiadała ta wizja. Od A do Z. - Powiedziałam i gdyby moje spojrzenie mogło zabić, to chłopak już dawno leżałby na ziemi martwy.
- Co ty o mnie wiesz?! I co byś zrobiła na moim miejscu? Starałem się o ciebie za każdym razem, ale zawsze, jak próbowałem, w pobliżu nas był on. - Wskazał na mojego chłopaka, a ja zmrużyłam niebezpiecznie oczy. - Albo był on, albo moja nieśmiałość i poniekąd mój ojciec. I co z tego, że kocham cię od zasranego początku, jak nie widzisz we mnie nic, tylko Upadłego, który jest pozbawiony wszelkich uczuć? Mylisz się, jeśli tak uważasz. Nawet nie wiesz o czym myślę od miesiąca. Ale... Po co ci to wiedzieć...
- Nie wymagam od ciebie, byś mi się zwierzał ze swoich uczuć. Chodzi mi jedynie o wizję. Co ona do cholery znaczyła. Jesteś jedynym Upadłym, z którym mam jako taki kontakt. Proszę cię teraz, grzecznie, bez żadnych krzyków, żebyś mi powiedział, o co chodziło w tej wizji. - Rzeczywiście starałam się zachować powagę. Przewrócił oczami, a w nich od jakiejś dobrej chwili widziałam sam ból i upokorzenie.
- Mój ojciec planuje zgładzić wszystkich anielitów... Nie wie o tobie, ale podejrzewa, że macie silną broń. Tą bronią jesteś oczywiście ty. Zamierza stoczyć z wami walkę na śmierć i życie. Diana to nie jest tak, że nie próbowałem go odciągnąć od tego pomysłu. Próbowałem od dobrych dwóch miesięcy, kiedy mi o tym powiedział, a ja już znałem ciebie. Ale on swój plan i zemstę pielęgnuje od dobrych stu lat... Od początku wpajał mi, że anielici są źli i trzeba ich tępić, ale niechętnie mu w to wierzyłem. - Zaciągnął się powietrzem, ale kontynuował. - Nie wiem dokładnie, na czym polega jego plan doskonały. Jesteście w kropce. Mój ojciec obmyślił wszystko od początku do końca. Nie wie o tobie. Masz tego plusa, ale to na nic, bo jestem w stu procentach pewny, że pomożesz reszcie. Jesteście w przysłowiowej dupie, bo nie macie, żadnego planu. - Nawet się nie domyśliłam, kiedy zaczęłam płakać. Schowałam twarz w dłoniach, a do mnie podbiegł Harry. Przytulił mnie do siebie, a ja z gorzkim płaczem wtuliłam się w jego nagi tors.
- Nie da się nic zrobić? - Usłyszałam zdesperowany głos Harry'ego, ale dalej słuchałam. - Chociaż podejrzeć ten jego "plan doskonały"? Musi być kurwa jakieś wyjście! Nie mogę jej stracić, rozumiesz? Za bardzo mi zależy, by to poszło się pieprzyć! - Był tak bardzo zdesperowany. Wiem, że to i tak na marne, a walka się odbędzie.
- Nic nie poradzę na...
- Skoro ją kochasz, to do cholery powinieneś zrobić wszystko, by ratować sytuację! Powinno ci na tym zależeć tak samo, jak mnie teraz! - Wykrzyczał na niego, a ja zaciągnęłam się powietrzem.
- Rozumiesz, że mój ojciec nie odpuści? On chce się pozbyć anielitów, by przejąć kontrolę nad większą częścią ludzi, aby się sami powybijali. Kiedy ich nie będzie, to będzie królem świata! Nawet wasz zasrany Bóg tu nie pomoże! Musicie mieć plan, bo bez tego, on was wytępi. A ciebie Diana weźmie za ich dowódcę, bo jesteś najsilniejsza. Będziesz się prawdopodobnie musiała zmierzyć z moim ojcem. A ja nawet nie chcę wiedzieć, jak to się skończy. - Skierował się do mnie, a moje ciało zesztywniało w kilka sekund. Odsunęłam się od Harry'ego i spojrzałam w oczy Nithael'owi. Nie chciałam się pogodzić z nadchodzącym końcem, ale nie pozostało mi nic innego.
- Ale czemu akurat ona musi z nim walczyć?! Nie może...
- Harry... - Natychmiast przestał się wykłócać, a ja spojrzałam się w jego oczy. Płakał. Płakał przeze mnie. A obiecałam sobie, że będę z nim do końca, i że go nie opuszczę. - Nic nie wskórasz kłótnią... Nic nie dasz rady już zrobić. - Szczerze mówiąc odpuściłam sobie. Nie ma sensu walczyć, skoro los jest przesądzony.
- O czym ty gadasz? Chyba nie chcesz mi teraz powiedzieć, że wszystko ci jedno? Diana! A co z naszymi planami na przyszłość? Co ze mną? - Uniósł minimalnie ton, a do mnie dotarło, że chciałam się poddać. Wtuliłam się w niego i ponownie zaczęłam płakać.
- Przepraszam skarbie. Nie powinnam była. Po prostu boję się, wiedząc, że nic nie pomogę... - On jedynie mocno mnie przytulił.
- Diana? - Usłyszałam głos Nithael'a i w pewnym stopniu miałam nadzieję, że już poszedł, ale nie.
- Słucham cię... - Mój głos był tak wykończony sytuacją, że nawet ja się poniekąd zdziwiłam.
- Jestem po waszej stronie. Pamiętaj, że zawsze byłem. Zobaczę co da się zrobić. Być może podejrzę te plany ojca. Postaram się wam pomóc. - Po tych słowach znikł na dobre nawet nie dając mi możliwości odpowiedzieć. Stałam w szoku i nie mogłam nic powiedzieć. No fajnie, że jest po naszej stronie, ale co mi po tym, jeśli nie uda mu się sprawdzić planów ojca? Stałam tak jeszcze jakąś chwilę, patrząc się w to miejsce, ale w końcu oprzytomniałam. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim zmarnowana. Czułam za sobą obecność Harry'ego, więc oparłam się plecami o jego tors.
- Kochanie poradzimy sobie... - Zaczął mnie całować po szyi, a ja zamknęłam oczy i próbowałam się ustatkować z uczuciami. Zawsze, kiedy całował moją szyję, czułam, że coś w rodzaju podniecenia rozlewa się po moim ciele i trafia TAM. Nie mogłam dłużej powstrzymywać swoich skrytych pragnień.
- Spraw, bym o tym zapomniała choć na chwilę... - Poczułam, jak zastyga na chwilę.
- Ty chcesz...
- Tak. Jeśli to są nasze ostatnie dni, to chcę cię zapamiętać, właśnie w ten sposób... Kochaj się ze mną Harry. - Wyszeptałam przerywając mu, po czym odwróciłam się do niego przodem. W jego oczach zobaczyłam rosnące pożądanie. Usiadłam mu na udach, a jego ręce automatycznie powędrowały na moje pośladki. Ścisnął je delikatnie, a z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie. Chwycił za dół mojej bluzki i szybko mnie niej pozbawił. Moje tętno przyspieszyło, kiedy nas położył tak, że ja byłam pod nim. Zaczął obdarowywać moje ciało mokrymi pocałunkami, a ja wiłam się pod nim z rozkoszy. Włożył ręce pod moje plecy, a następnie rozpiął mi stanik. Wyrzucił go za siebie, po czym zaczął masować moje piersi. Cichy jęk opuścił moje usta, a wtedy Harry doszedł do wniosku, że jeszcze z nimi nie skończył. Przygryzał i lizał moje twarde już sutki, a ja czułam coraz to większą przyjemność. Skomlałam, a westchnienia i jęki mi towarzyszyły. Czułam, że robię się mokra i w dodatku mi się to podobało. Po chwili przestał i zaczął schodzić w dół. Powoli z piersi przeszedł do pępka, a z pępka do gumki moich majtek. Wciągnęłam głośno powietrze, kiedy swoim palcem dotknął mnie przez majtki. Zahaczył zębami o brzeg majtek, a ja instynktownie podniosłam biodra do góry. Powolnym ruchem pozbawił mnie majtek i wrócił do moich ust.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - Nie wiedziałam jakie uczucia to przyniesie, ale byłam pewna swego. Byłam pewna, bo chcę zrobić to z nim.
- Tak... - Wyszeptałam prosto w jego usta, a on złożył na nich krótki aczkolwiek namiętny pocałunek. Sięgnął do szufladki, po małą fioletową paczuszkę. Od kiedy on trzyma takie rzeczy w etażerce? Długo się z tym nie męczyłam, bo z przemyśleń wyrwał mnie jego ochrypły, bardziej seksowny niż kiedykolwiek głos.
- Postaram się być delikatny skarbie... - Powiedział cicho, a ja jedynie przytaknęłam głową. Był taki idealny, kiedy mnie całował. Taki czuły i delikatny, a zarazem pewny siebie i podniecony. Znowu poczułam to tam na dole i muszę przyznać, że to uczucie jest nie do opisania. To chyba myśli o tym co Harry może zrobić, przyprawiają mnie o tak przyjemny ucisk w miejscu intymnym. Chłopak ściągnął sobie bokserki, a ja w jednej chwili zamknęłam oczy, rumieniąc się jak jeszcze nigdy. Był zupełnie nagi podobnie, jak ja! Czy ja się nie powinnam rumienić, kiedy ściągał mi stanik lub majtki? Usłyszałam jego cichy śmiech, a następnie poczułam, jak rozchylił mi uda, a sam pochylił się w moją stronę. Zaczął obdarowywać moje usta pocałunkami i w sumie wylądowałam myślami w Cukrowej Krainie, gdzie swawolnie biegają sobie różowe jednorożce. W pewnym momencie poczułam ból, który wyrwał mnie ze słodkich rozmyślań. Rozległ się mój krzyk, a po moim policzku poleciała jedna łza. Bolało. Kurwa. Jak. Cholera! Harry starł tę łzę i zwrócił na mnie swoje oczy. Tak bardzo są błyszczące z pożądania. Westchnęłam głośno, ale bardziej wyszło z tego coś w rodzaju jęku połączonego z grymasem.
- Kochanie pierwszy raz zawsze trochę boli. Z kolejnymi pchnięciami będzie lepiej. Przyzwyczaisz się... - Powiedział i od razu przyssał się do moich ust. Jak to "trochę boli"?! To cholernie boli! Niestety muszę uwierzyć loczkowi na słowo i jakoś przeżyć. Pozwalałam się całować, bo w pewnym stopniu odciągało to moją uwagę. Znowu się poruszył, ale teraz postanowił być systematyczny. Z każdym jego ruchem zaciskałam oczy, ale coraz to mniej. W końcu same ruchy zaczęły mi sprawiać przyjemność. Z grymasów przeszłam na jęki i głośnie westchnienia. Harry zszedł z pocałunkami na moją szyję, nie zmieniając tępa ruchu. Czułam, jak moja kobiecość coraz lepiej radzi sobie z niedogodnością i to mnie bardzo cieszyło. Przynajmniej nie odczuwałam już takiego bólu, jak wcześniej. Z każdym ruchem Harry'ego zyskiwałam nowe doznanie. Każde następne było silniejsze od poprzedniego. Moje uda niekontrolowanie zaczęły się trząść. Wiedziałam, że coś się dzieje, ale starałam się to powstrzymać.
- Nie powstrzymuj się... - Powiedział przez zęby, a mnie przeszły przyjemne ciarki. Czyta mi w myślach czy jak? Mam się nie powstrzymywać...
- Przyspiesz... - Zaczął poruszać się szybciej. Moje jęki przybrały na sile, tak samo jak jego. Czułam, jak ogromne napięcie w szybkim tempie buduje się z podniecenia. Moje uda chciały się zacisnąć, jednak ręce Harry'ego skutecznie mi to uniemożliwiły. Moje biodra zaczęły grać z ruchami chłopaka, przez co czułam, że coś przyjemnie ściska mnie w tamtym miejscu. W jednym momencie moje plecy wygięły się w łuk, a po moim ciele rozeszło się przyjemne uczucie. Harry najprawdopodobniej po tym samym opadł na mnie chwilę później już najwyraźniej zmęczony. Moją ręką powoli zaczęłam go głaskać po włosach. Swoją głowę położył na mojej lewej piersi i starał się wyrównać oddech.
- Dziękuję... - Powiedziałam wdzięczna, a moje policzki się zarumieniły na wspomnienia z wydarzeń sprzed chwili. Chłopak podparł się na rękach, po czym zdjął z siebie prezerwatywę, a następnie położył się na mnie z powrotem dodatkowo przykrywając nas kołdrą.
- Kochanie, to była czysta przyjemność. To ja dziękuję. Jak na twój pierwszy raz było całkiem nieźle. Ha... I pomyśleć, że uprawiałem seks z szesnastolatką... Ludzie mnie po prostu zniszczą i wsadzą za kratki... - Wymamrotał beztrosko, a ja przewróciłam oczami z szerokim uśmiechem. Cały Harry, który uwielbia przesadzać i dopowiadać wszelkie historyjki, ale i tak go kocham najbardziej na świecie.
- Hej! Nie zadręczaj się... Było bardzo przyjemnie, a za to, że mam szesnaście lat, i że się ze mną kochałeś, nikt cię nie zniszczy ani nie postawi za kratkami. Zatrzymamy to w tajemnicy misiu. Postaram się o to. - Powiedziałam, a on spojrzał się na mnie tymi pięknymi zielonymi oczami. Zobaczyłam w nich zaspokojenie i miłość. Harry był dla mnie jak otwarta księga. Mogłam wyczytać z niego dosłownie wszystko. Robiłam to tylko wtedy, kiedy czułam, że chcę wiedzieć, jak się czuje.
- Nawet nie masz pojęcia, ile ostatnio radości wnosisz do mojego życia. Kiedy dałem ci jako prezent Candy, to cieszyłaś się tak bardzo... - Candy to mój szczeniak rasy Husky. Jest przesłodka i zabawna. Uwielbia gonić swój ogon i bawić się ze mną i z Hazzą. Na samo wspomnienie o psiaku uśmiecham się szeroko do Harry'ego. On to odwzajemnia, po czym wtula się w moje ciało. - Jesteś całym moim życiem i nie przeżyję, jeśli coś ci się stanie. Musisz do mnie wrócić kochanie. Musisz, bo bez ciebie to nie to samo... - Powiedział, a następnie jego oczy spotkały się z moimi.
- Wrócę do ciebie. Zabiję wszystko to, co mi stanie na drodze do ciebie. To akurat moja ciemna strona mocy. Dla ciebie zrobię wszystko. A przynajmniej się o to postaram. - Zapewniłam, a następnie znowu się zarumieniłam, ale to Harry zdołał zauważyć.
- Czemu się rumienisz skarbie? - Zapytał, a ja machinalnie wciągnęłam powietrze. Przybliżył się do mnie, a następnie smyrał nosem o mój policzek.
- Bo leżymy sobie tu tak beztrosko... Jesteśmy nadzy... Przed chwilą się ze mną kochałeś i może też dlatego, że mi się to spodobało. - Wymamrotałam, a Harry szybkim ruchem przysunął swoje usta do moich, po czym czule złożył na nich pocałunek. W jednej chwili na nasze łóżko wskoczyła Candy cała rozweselona i gotowa do zabawy. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym przytargałam psa na plecy Hazzy. Candy zaczęła lizać jego gołe plecy, a ja zaczęłam się z tego wszystkiego śmiać. Jednak ogrom tego wszystkiego już dzisiaj ponownie na mnie nie spadł. Wierzyłam, że wszystko się uda...


Czytasz? >>> Szanujesz mnie? >>> Skomentuj!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej Wam XD :D
Sorka, że nie dodałam wcześniej, ale nie mogłam się za niego zabrać, a też chciałam, żeby był na 6 z plusem :D

JA SIĘ DO TEGO ROZDZIAŁU NIE PRZYZNAJE ZBOCZEŃCE :D


Specjalnie nie napisałam, że to rozdział ze sceną +18 XDDD

Ja się nie rozpisuję ;D
Liczę jedynie na szczerą opinię hahahahah xd
Dobra! :D
Zobaczymy się w 21, czyli przedostatnim rozdziale bloga! :)
PAPA <3

6 komentarzy:

  1. WOW !!! Cudowny rozdział !
    Ale co ma oznaczać ta wojna na śmierć i życie!? Ja chyba tego nie przeżyję... A co dopiero Diana i Harry!
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) /@zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  2. wow. nie wiem, co wiecej moge napisac :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I ten pies na końcu. Kochan ten ff, a widziałam, że jeszcze z 3 rozdziały :( Pisz dalej bo nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek był świetny. Taki tajemniczy. A potem jeszcze to z Harrym.
    Rozdział jest jak zwykle zajebisty i czekam na następny. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko kilka rozdziałów i koniec.
    Całusy i życzę weny :* @DARUSIA1603

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział jest taki że... no aż brak słów :O
    Czekam na nexta i nie mogę się doczekać. :)
    Weny, kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam się, że czytałam ten rozdział na Polskim. I jak doszło do tej sceny to po prostu tylko jedno wielkie o kurwa!
    Zboczency? My. Ty to pisałaś hahaha. No nieźle ci powiem.
    A co do tej wojny... i mrocznej natury Diany. Myślę że da radę, nie wiem kto może zginąć ale ktoś na pewno. Z mroczna strona mam wrażenie ze stanie się zła :/
    A na koniec największe zaskoczenie. Shippuje ją i Nithaela! Była by to serio piękna miłość! Co z tego że jest z Harrym xd
    ale wierzę że się poprawi i będą razem i w ogóle :3
    @Arixiel

    OdpowiedzUsuń